Rozdział 28

88 4 5
                                    

                                                                    * 2 miesiące później*

                                                                                 * Lena *

 Nie mogę uwierzyć, że to tak szybko zleciało. Już za 2 dni święta!! Kocham ten czas. Najgorsze, że nawet nie mam prezentów, ani w co się ubrać. Na szczęście wczoraj zaczęły się ferie świąteczne. Szybko wyszłam z łóżka i podeszłam do szafy wybrać ubrania. Zapomniałabym wspomnieć, że za oknem jest duuużo śniegu. Wybrałam zestaw i udałam się do łazienki. Gdy byłam gotowa napisałam do Leo, żeby przyszedł do parku za 10 minut. Powiedziałam mamie, że wychodzę i poszłam w ustalone miejsce.

 Gdy byłam w połowie drogi, przypomniało mi się, że nie wzięłam pieniędzy

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

 Gdy byłam w połowie drogi, przypomniało mi się, że nie wzięłam pieniędzy. Szybko wróciłam się do domu. Gdy wychodziłam po raz drugi z domu, upewniłam się, że tym razem mam wszystko. Na miejscu byłam 10 minut później. Chłopak czekał już na ławce. Gdy mnie zobaczył wstał i podbiegł do mnie. Przytuliłam go, a on mnie pocałował.

 - Po co chciałaś się tak wcześnie spotkać? - spytał gdy już staliśmy

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

 - Po co chciałaś się tak wcześnie spotkać? - spytał gdy już staliśmy.

 - Muszę zrobić zakupy. No wiesz. Prezenty, jakieś ładne ubranie. - zaśmiałam się, bo wiem, że Leo nie lubi zakupów.

 - Nie mogłaś wziąć Julki? - zapytał. Dawno spędzałam z nią czas.

 - Wiesz co? Dobry pomysł. - odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę domu Julki.

 - Ale gdzie ty idziesz? - spytał patrząc na mnie.

 - Po Julkę. - odpowiedziałam nie odwracając się.

 - Oj to pójdę już z tobą. - podbiegł do mnie.

 - I o to chodziło. - zaśmiałam się i go przytuliłam.

 - Wariatka. - splótł nasze palce i wygłupiając się ruszyliśmy w stronę centrum.

                                                                           * Jowita *

Marzenia się spełniają ! || Leondre DevriesWhere stories live. Discover now