3

1.5K 86 2
                                    

 Do you know what's worth fighting for, 
when it's not worth dying for? 

Słońce powoli wstało. Antoine znów był w swoim domu. Wcześniej wziął szybki prysznic, przebrał się, a potem zjadł parę kanapek.

Teraz pił kawę, którą zrobił parę minut temu. Jego oczy powoli zamykały się co każdą małą chwilę, więc zdecydował się iść do sypialni i odpocząć przez chwilę.

Leżał w łóżku, gapiąc się na sufit, czekając na moment, w którym w końcu będzie spał.

Czuł, że byłoby mu łatwiej spać, gdyby miał kogoś z kim mógłby. Z osobą, z którą spędził cały dzień, bądź z osobą, której nie widział cały dzień z powodu pracy, ale w końcu byliby razem, ciesząc się ze swojej obecności tak długo jak mogli. Ale nikogo takiego Antoine w swoim życiu nie miał.

Antoine westchnął i zamknął swoje oczy. Przytulił swoją poduszkę, jak zwykle by czuć się mniej samotny.

'Hey Jack!' Antoine krzyknął do chłopaka siedzącego na środku stołówki.

Była przerwa obiadowa i prawie każda osoba, która chodziła do tej szkoły, była tutaj. Co dziwne, żadnego nauczyciela nie było. Antoine musiał załatwić swoje sprawy z Jackiem, więc to było małe ułatwienie.

'Antoine!' uśmiechnął się i wstał od stolika. 'Co tam chłopie? Gdzie twoja piłka, krasnalu?'

'Zaraz zobaczysz co u mnie.' Antoine się zaśmiał, a Jack spojrzał na niego zmieszany.

Grizi nie lubił go odkąd spotkał go po raz pierwszy. Dla niego był tylko fałszywym chłopakiem, który zrobi wszystko żeby być tym fajnym i popularnym dzieciakiem w szkole.

I może przez niego Anto nie chciał uczęszczać na treningi szkolnej drużyny piłkarskiej. Jack był w drużynie i to znaczyło, że nie zostawił by Griziego w spokoju gdyby też uczęszczał na te zajęcia. Więc dlatego zdecydował znaleźć inne miejsce na treningi i właśnie dlatego skończył podając piłki i patrząc na mecze, w których okropnie chciał zagrać. Wszystko przez tego głupiego Jacka.

A to, że zabrał od niego Charvi i udawał jej chłopaka, tylko po to by zranić ją później, sprawiło, że nienawidził go jeszcze bardziej. Jack zasługiwał na zemstę, prawda?

Każda obecna osoba na stołówce patrzyła się na nich. Może Jack był trochę wyższy, ale to nie przeszkadzało Antoine. Nie myślał dwa razy. Po prostu uderzył Jacka w twarz, a Jack wylądował na podłodze.

Ludzie zaczęli krzyczeć i wspierać Jacka. Co za szkoda...
Anto usiadł na nim i uderzył go jeszcze kilka razy.

'To za zniszczenie moich marzeń.' pomyślał zanim uderzył go w policzek.

'A to za Charvi.' Anto uderzył go w nos z całą siłą jaką posiadał.

Jack uderzył Antoine parę razy w twarz i raz w brzuch. Cholernie go to bolało, ale Antoine nie przestawał bić go w twarz. Potem wstał i splunął na niego z krwią z jego ust. Ludzie wciąż krzyczeli, zachęcając Jacka do dalszej walki.

'Idioci.' pomyślał Antoine, a wtedy Jack pociągnął go za nogę i wylądował na brudnej podłodze.

'Odpierdol się, zasłużyłeś na to!' krzyknął Antoine, ale Jacka to nie obchodziło. Nie chciał by ktokolwiek myślał, że może sobie przyjść, zacząć się z nim bić, a potem po prostu wygrać. Zaczął uderzać Antoine gdzie tylko popadnie. Antoine próbował się bronić, lecz poległ.

Kilku nauczycieli wbiegło do stołówki i zabrało Jacka od Antoine. Wszyscy, którzy krzyczeli, siedzieli teraz w ciszy. Antoine kopnął i uderzył Jacka jeszcze parę razy, bo miał okazję, więc dlaczego nie miałby z niej skorzystać? I to był koniec.

Oboje byli ubrudzeni przez krew, pot i brudną podłogę. Antoine fizycznie nie czuł się najlepiej, ale psychicznie tak. W końcu zrobił jedną z rzeczy, którą zawsze chętny był zrobić.

Najpierw poszli do pielęgniarki. Tak jak Antoine się spodziewał, nos Jacka był złamany. Jeszcze bardziej go to usatysfakcjonowało. Oboje mieli podbite oczy i dużo bolesnych miejsc, w których niedługo potem pojawiły się siniaki.

Antoine siedział trzymając lód przy prawym oku, patrząc na Jacka z głupawym uśmieszkiem. Jack był ciągle zły, ale wiedział, że nie może nic zrobić. Antoine miał pełno plastry na twarzy, ale nie obchodziło go tak długo jak widział jak bardzo Jack cierpi gdy pielęgniarka dotyka jego nosa. To było warte wszystkiego.

'Antoine, możesz już iść.' pielęgniarka powiedziała zabierając od niego lód.

'Nie, nie, nie.' delikatnie się uśmiechnął i pokręcił głową. 'Mogę posiedzieć tutaj dłużej? Brzuch mnie boli jak cholera.' kłamał, bo chciał patrzeć jak Jack cierpi jeszcze dłużej.

'Wszystko w porządku, przestanie boleć za kilka minut. Do widzenia Antoine.'

'Ale...'

'Powiedziałam do widzenia.' odezwała się z fałszywym uśmiechem.

'Dobra.'

Opuścił gabinet, ale za nim to zrobił pokazał środkowy palec Jackowi. 

'To było tego warte.' powiedział sam do siebie.

Potem poszedł do dyrektora. Wiedział, że będzie na niego krzyczeć. I pan Frank to zrobił i dał Antoine kozę na miesiąc i nie pozwolił uczęszczać na zajęcia dodatkowe w szkole. Jeśli on tylko by chciał to robić pff... Ta kara była po prostu śmieszna.

Kiedy siedział w domu, krążąc po swojej sypialni, ponieważ był znudzony jak cholera, Charvi wbiegła do jego pokoju.

'Co ty do cholery zrobiłeś?' krzyknęła.

'Zrobiłem to co powinienem.' uśmiechnął się i zaczął śmiać.

'Jesteś cholernym idiotą. On jest wyższy od ciebie. Mógł skrzywdzić twoją piękną buźkę jeszcze bardziej.'

'Wątpisz we mnie?' uniósł swoje brwi i podszedł do niej bliżej. 'Nie powinnaś.' wyszeptał do jej ucha. 'Nigdy.'

'Ja się tylko o Ciebie martwię. Cała szkoła o tym mówi. Jesteś nowym bohaterem.' zaśmiała się siedząc na jego łóżku i podając mu zeszyty.

'Pieprzyć ich. Zrobiłem to dla Ciebie, nie dla nich.' Charvi spojrzała na niego ze zmieszaniem wypisanym na twarzy. 

'Nie, Antoine Griezmannie, nie, nie, nie. To dlatego pozwoliłeś mu skopać swój tyłek? Przeze mnie?' spytała zaskoczona, a on przytaknął.

'Czekaj... to ja skopałem mu tyłek, on nie skrzywdził mnie aż tak bardzo. I tak, zrobiłem to przez Ciebie. Dla Ciebie. Bo jesteś moim małym kochaniem i nikt nie powinien Cię tak traktować.'

Antoine obudził się, uświadamiając się o czym śnił. Ona była wszędzie. Nie mógł się uwolnić. Schował twarz w dłoniach powoli myśląc o swoim śnie.

Fotografia, na której widnieje on i Vi, stała na stoliku nocnym obok jego łóżka. Wziął ją w dłoń i położył dołem. Nie chciał już patrzeć na to zdjęcie, ale nie mógł go tak po prostu wyrzucić.

'Muszę z tym walczyć. Potrafiłem skopać tyłek Jackowi, to mogę wygrać z tymi cholernymi uczuciami. Wygrałem raz i mogę znów to zrobić. To jest tego warte. Nie mogę spędzić całego życia myśląc o tym. Muszę ruszyć dalej. Ale to dopiero początek.' powiedział sam do siebie i poszedł do salonu by spędzić swój kolejny wolny dzień samotnie.

_

enjoy!


she × antoine griezmannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz