i loved him
when i left himBlondyn obiecywał sobie, że nie będzie działał pochopnie, ale tej obietnicy nie umiał dotrzymać. Później obiecywał to Olivierowi, ale ta obietnica również okazała się być nic nie wartą.
Antoine niepewnie trzymał telefon w dłoni, patrząc na pogniecioną kartkę, którą wykradł Olivierowi z kurtki i teraz trzymał w drugiej dłoni. Wahał się między dzwonieniem, a napisaniem sms. To drugie wydawało mu się być łatwiejszą opcją, ale też nie miał pewności, że na sto procent osobą, która przeczyta wiadomość będzie właśnie panna Evans, a nie na przykład Danny. Mimo to i tak wysłał wiadomość, z najzwyklejszym słowem 'cześć'. Od czegoś musiał zacząć, ale też nie chciał by rozmowa, która była dla niego ważna odbywała się przez telefon, a nie twarzą w twarz. Po tym od razu odłożył komórkę na stolik, uprzednio włączając dźwięk.
Siedział sam, wpatrując się w telewizor, jednak ponownie jego myśli były skupione na czymś innym. Ponownie myślał o Charvi. Rozmyślał o tym jak chciałby żeby wszystko się potoczyło. Nie miał zamiaru być wrogo nastawionym. To przez co przeszedł dało mu kilka powodów żeby być, ale miał pojęcie, że taką postawą nie wskóra zbyt wiele, a sprawy mogą się jeszcze bardziej pogorszyć czego na prawdę nie chciał. Jedyne na czym mu zależało to zdanie sobie sprawy czy jeszcze warto o cokolwiek walczyć czy po prostu kompletnie zamknąć ten rozdział za sobą i zacząć wszystko tak by już nic stawało na przeszkodzie jego szczęściu i nie robić takich samych błędów jakie popełnił w przeszłości powodując, że to wszystko się stało. Do końca nie miał jeszcze pewności co źle zrobił, więc liczył na to, że po rozmowie z Charvi, sam to wywnioskuje. Nie miał już zamiaru przechodzić kolejny raz przez coś podobnego, żeby jego psychika się niszczyła, a przede wszystkim żeby inni w pewnym stopniu cierpieli przez niego. Od teraz chciał czerpać jak najwięcej z życia i być lepszym człowiekiem dla innych i dla siebie odcinając się od problemów na tyle ile to było możliwe.
Potrząsnął głową, wyrywając się z zamyślenia. Widział, że teraz wszystko szło w dobrą stronę, ale martwił się, że przez tą nadmierność myśli znowu zejdzie na złą. A tego już za wszelką cenę nie chciał. Nie mógł sobie na to pozwolić. Gdzieś w nim rosła nadzieja, że skoro musiał uporać się z takim czymś to teraz będzie tylko i wyłącznie lepiej. Bardzo na to liczył, chociaż też coś z drugiej strony podpowiadało mu żeby nie cieszył się na zapas, że przed nim znajdą się jeszcze trudności i różne wyzwania, które chcąc czy nie chcąc, będzie musiał pokonać.
Po chwili usłyszał dźwięk powiadomienia dochodzący z jego telefonu. Głośno przełknął ślinę, ale szybko wziął urządzenie w dłoń by sprawdzić co to było. Wiedział, że jeśli nie sprawdziłby teraz, to później bałby zobaczyć co się tam znajduje. A ciekawość zżerała już go od samego początku więc nie chciał się torturować.
437-2xx-xxx: Jednak postanowiłeś się odezwać?
Antoine: Skąd wiedziałaś, że to ja?
437-2xx-xxx: Myślisz, że bym się nie dowiedziała?
Antoine: Myślę, że przyszła pora na dorośnięcie i wytłumaczenie się z tej głupiej zabawy.
437-2xx-xxx: Wszystko na spokojnie.
Antoine: Spokojnie?! Po tym wszystkim mam teraz siedzieć i udawać, że jest dobrze, nie denerwować się i dalej robić z siebie idiotę?
437-2xx-xxx: Słuchaj, nie moja wina, że... Z resztą nieważne. Nie ty jeden na tym wszystkim ucierpiałeś.
Antoine: Tego akurat mam świadomość, ale ciągle nie wiem czym ja zawiniłem.
CZYTASZ
she × antoine griezmann
Fanfictionnajcięższą rzeczą w wstawaniu każdego poranka jest pamiętanie tego czego usilnie próbowałeś zapomnieć poprzedniego wieczoru. 'ona nie była dla wszystkich, ona była dla mnie, ale jej już nie ma... więc mnie chyba też nie powinno?'