27

228 31 13
                                    

  we used to be such a burning flame
now we're just smoke in the summer rain

Trzeci dzień w Nantes, a Antoine czuł się u siebie w domu tak swobodnie jak kiedyś. Ponownie siedział na stole kuchennym jak wtedy gdy był młodszy, tyle, że teraz nie mógł machać nogami bo jego nogi stykały się z podłogą obłożoną kafelkami. Zapatrzony w ekran telefonu nie zauważył gdy jego matka weszła do pomieszczenia, kręcąc głową na jego widok.

'Jeszcze tak robisz?' zaśmiała się, a blondyn prawie upuścił komórkę, jednak w ostatniej chwili podłożył nogę w miejsce gdzie przedmiot miał zderzyć się z podłogą i uratował go przed zniszczeniem. 'Przepraszam.'

'W porządku.' uśmiechnął się lekko, podnosząc telefon i odkładając go za siebie. 'Jak dzisiaj mogę dotrzymać Ci towarzystwa?' spytał, pomagając jej przy dopiero co zaczętym zajęciu jakim było układanie naczyń do szafek.

'Idź do fryzjera, proszę.' spojrzała na niego, podając mu ścierkę do osuszenia niektórych, mokrych naczyń.

'Zapuszczam włosy, a później przefarbuje je na szarawy odcień.' wypalił Antoine, powodując śmiech matki.

'Kto Ci podsunął taki głupi pomysł? Z resztą nieważne. Idź spędź trochę czasu na mieście, może spotkasz kogoś ze starych znajomych.' zaproponowała, odkładając kolejne naczynie do szafki.

'Wiesz co, w sumie miałem iść pobiegać, ale najpierw skończę Ci pomagać.' wzruszył ramionami, nie przerywając swojej pracy. 'A ojciec gdzie jest?'

'W warsztacie.' odpowiedziała matka tak jakby to jej nawet nie obchodziło. 'Coś się stało?'

'Nie. Tak tylko pytam.' westchnął i zaczął się zastanawiać czy matce czasami nie brakuje ojca, bo odkąd pamiętał ten tylko w warsztacie siedział spędzając tam o wiele więcej czasu niż ze swoją rodziną, ale nawet teraz nie miał ochoty poruszać tego tematu by nie zepsuć jej humor, który, jak mu się wydawało, miała dobry.

Po skończeniu robienia tego co na co dzień było jego jednym z obowiązków w rodzinnym domu, poszedł przebrać się w coś bardziej luźniejszego gdyż dzień, szczególnie wyjątkowo jak na wiosenne dni w Nantes, był dość ciepły.

Przez chwilę jeszcze siedział w swoim pokoju, przeglądając wygrzebane z szafek notatki czy lekko zniszczone już, stare zdjęcia. Potem z powrotem odłożył je w te same miejsca, by po raz kolejny gdy tu wróci, mógł z łatwością je znaleźć i wspominać o tym jak jego życie było łatwiejsze dawniej.

Jeszcze przed wyjściem spytał się matki czy czegoś nie potrzebuje, jednak ta zaprzeczyła, więc chłopak wyszedł z domu. Maszerował chodnikiem w stronę niedalekiego parku, który jeśli nic się nie zmieniło, ciągle powinien tam być.

Przechodził akurat obok domu, w którym mieszkała Charvi. Instynktownie wybrał tą drogę, którą chodził kiedyś. Z małą tęsknotą spojrzał w jedno z okien. Wydawało się, że w środku ktoś był, co go nie zdziwiło bo w końcu ktoś prędzej czy później kupił by ten dom.

Usłyszał lekkie pukanie w okno i spojrzał w stronę, z której wydobywał się odgłos. Mała dziewczynka z mocno kręconymi włosami machała do niego. Z lekkim uśmiechem jej odmachał, a ona po tym również się uśmiechnęła i odeszła od okna.

Wyciągnął z kieszeni spodenek telefon wraz z słuchawkami i włączając losową piosenkę z playlisty na spotify, zaczął biec w jej rytm.

Co kilkanaście metrów mijał parę osób, które z uśmiechem na niego patrzyły i tylko kiwały głową na przywitanie, na co on odpowiadał tym samym.

she × antoine griezmannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz