Cause I've been from place to place
trying to bring you backAntoine siedział w ciszy, oglądając jakiś serial, śmiejąc się od czasu do czasu kiedy jego telefon zaczął dzwonić.
'Słucham?' powiedział niskim i zmęczonym głosem. Nie chciał z nikim rozmawiać, ale to mógł być jakiś ważny telefon dotyczący meczu czy czegoś podobnego.'Jesteś tak leniwy, że nawet nie sprawdzisz kto dzwoni?' usłyszał śmiech i już wiedział z kim rozmawia.
'Tak, przepraszam. Wiesz, że zazwyczaj nie mam humoru, Giroud.'
'Wybacz, bro. Chciałem zadzwonić, żeby upewnić się czy wszystko jest okej. Jest? I może chcesz się gdzieś poszwendać po okolicy ze mną? Albo mogę przyjść do ciebie jeśli pozwolisz?'
'Myślę, że jest okej, ale mogę się założyć, że jak zwykle będziesz mówić, że nie jest. Czemu nie, do zobaczenia.' powiedział obojętnie.
'Trzymaj się. Niedługo będę.'
Antoine poszedł wziąć prysznic, a potem próbował ogarnąć mały bałagan wokół niego.
Był zmęczony. Nie spał prawie całą noc. Jego myśli nie zniknęły nawet na moment, teraz wszystkim co trzymało go na nogach była kawa, której zbyt wielkim pasjonatem nie był, ale nie miał wyboru. Miał worki pod oczami, a to nie wyglądało zbyt dobrze.
I nie czuł się dobrze. Był schorowany przez te same, stare sprawy. Codziennie się pytał sam siebie dlaczego nie może normalnie żyć, dlaczego nie może ruszyć dalej tak jak robią to inni ludzie, ale nie znajdował odpowiedzi.
Siedział na stole w kuchni, pijąc kolejną kawę, gdy Olivier wszedł do środka.
'Hej Grizi.' rzekł do niego i podał mu pizzę oraz puszki piwa które kupił wcześniej. 'Chłopie nie wyglądasz najlepiej.'
'Dzięki.' powiedział sarkastycznie, zeskoczył ze stołu i odłożył kubek do kuchennego zlewu.
'Nie bądź zły czy coś, ale serio musisz wziąć się w garść. To wymyka się spod kontroli. Nie możesz siedzieć całkiem sam w domu, wciąż myśląc o Charvi. Ona mogła się zmienić, może już nie być tą samą osobą, którą wcześniej była. To prawie cztery lata. Czas się obudzić, Grizi. I przestać odcinać się od świata. To nic nie zmieni. Ona już nie wróci, a ty tracisz swoje zdrowie i zaczynasz świrować.'
Grizi stał plecami do Oliviera próbując się uspokoić. Zamknął oczy, oparł swoje dłonie na blacie i ciężko oddychał.
'Cholera, źle się czuje.' stwierdził siadając na podłodze. Olivier podbiegł w jego stronę, pomógł mu usiąść na krześle i podał mu wodę.
'Przepraszam.' wyszeptał Giroud. 'Wszystko w porządku? To stało się pierwszy raz?'
'To nie twoja wina, nie spałem prawie całą noc. Nie jestem zły. Masz rację, ale ta dziewczyna namieszała mi w głowie i po prostu nie mogę przestać o niej myśleć. Odeszła bez słowa, chciałem ją znaleźć, ale później ja musiałem odejść, co było ciężkie i nigdy nie powiedziałem jej tego co ona musiała wiedzieć. To zabija mnie od środka i zaczyna na zewnątrz. Ona wciąż siedzi w mojej głowie, a ja nie mogę o niej zapomnieć. Marnuje swój czas, prawdopodobnie już nigdy więcej jej nie spotkam, więc powinienem zacząć nowy rozdział w swoim życiu, ale jak skończyć ten?'
'Na początku wyrzuć wszystko co ci o niej przypomina, potem skup się bardziej na wychodzeniu z domu, skup się bardziej na kontakcie i poznawaniu nowych ludzi. Powinieneś wiedzieć, że nie jesteś sam i że tu jest zawsze ktoś kto Ci pomoże, jeśli będziesz tego potrzebował. Grizi nie mogę tak sobie patrzeć jak powoli ze sobą kończysz. Spójrz na siebie, kiedyś byłeś zabawną, towarzyską i uśmiechniętą osobą. Gdzie jest teraz ten koleś? Co ci się stało? Przez długi czas wszystko było dobrze, a teraz znów jesteś przygnębiony. Martwię się o ciebie.'
Antoine schował twarz w dłoniach. Czuł się tak jakby zawiódł każdego. Zmienił się. Olivier miał rację, już nie był sobą. Był rozbity w środku i nie pozwalał nikomu sobie pomóc. Myślał, że było okej, ale Olivier powiedział mu prawdę, która go strasznie zabolała. Nie czuł się już dość silny by myśleć o czymkolwiek teraz.
'Jestem tak żałosny.' stwierdził Grizi bawiąc się szklanką między jego rękami. Nie chciał spojrzeć na Oliviera i widzieć jego oczu na sobie. Oczu pełnych rozczarowania i zmartwienia. 'Jestem skończony, pomóż mi, proszę.'
'Pomogę ci, nie martw się mój mały. Nie mogę cię zostawić w takim stanie i patrzeć jak powoli się zabijasz.'
'Serio jest aż tak źle?' nigdy nie pomyślał, że kiedyś usłyszy takie słowa jak powoli się zabijasz. To utknęło w jego głowie.
-
Anto leżał w swoim łóżku zły na cały świat.
Po tych wszystkich sygnałach, które dawał Charvi, ona nadal nie załapała co on do niej czuje. I może nigdy się nie dowie, bo Antoine był zbyt przerażony by jej o tym powiedzieć.
Potem siedział w domu. Miał szlaban za ucieczkę z kozy, a dyrektor zawiesił go za to. Zrobi jeszcze jedną rzecz i zostanie wydalony.
Ale to nie była rzecz, która zezłościła go najbardziej. Charvi nie kontaktowała się z nim przez prawie trzy dni. Próbował wyjść i z nią porozmawiać, ale jego rodzina wciąż mu nie pozwalała. Zabrali mu telefon, więc nie miał jak się z nią skontaktować. Nie mógł porozmawiać z nią w szkole, bo cały tydzień spędzał w domu, by nie narobić sobie więcej problemów.
"Oddałbym ci powietrze z moich płuc, gdyby to oznaczało, że miał bym jedną minute mniej by żyć, a ty miałabyś jedną więcej. Zrobił bym dla Ciebie wszystko, więc nie bądź zdziwiona, że robię każdą głupią rzecz, nawet jeśli wiem, że przez nie będę miał jakieś problemy. Kocham Cię, Charvi."
To była ostatnia wiadomość, zanim zablokował, wyłączył i oddał swój telefon rodzicom. Tęsknił za nią cholernie i nie mógł zrobić nic by znów mieć ją blisko siebie.
_enjoy
CZYTASZ
she × antoine griezmann
Fanfictionnajcięższą rzeczą w wstawaniu każdego poranka jest pamiętanie tego czego usilnie próbowałeś zapomnieć poprzedniego wieczoru. 'ona nie była dla wszystkich, ona była dla mnie, ale jej już nie ma... więc mnie chyba też nie powinno?'