Why some things have to be this way?
I can't do this anymore.
'Antoine otwórz te drzwi.' blondyn usłyszał Penelope po drugiej stronie, jednak nie ruszało go to zbytnio. Leżał na łóżku wpatrując się w pusty, biały sufit.
'Idź sobie.' powiedział cicho, ale na tyle głośno by dziewczyna mogła go usłyszeć. Wciąż był w szoku, że tylko ona tam stała, że ani Fernando ani Oliver nie byli tam z nią.
'Nie. Daj mi się chociaż wytłumaczyć.'
'Nie masz z czego. Nie wiedziałaś, a teraz daj mi spokój.' westchnął wyciągając bandaż z szafki obok łóżka i zaczął opatrywać swoją ranę.
'Ja nawet nie wiem czego nie wiedziałam.'
'I niech tak zostanie.' powiedział oschle zawiązując pętelkę na bandażu.
'Pożyczysz mi jakąś bluzę?' westchnęła cicho uderzając dłonią w drzwi.
Antoine wyciągnął pierwszą, lepszą bluzę z szafki i skierował się w stronę drzwi. Kiedy je otworzył Penelope przytuliła się do niego, a on nie miał serca jej od siebie odepchnąć. Podciągnął nosem parę razy próbując powstrzymać kilka łez i w podświadomości tłumacząc sobie, że ma po prostu chwilę słabości.
'Przepraszam.' powiedział lekko drżącym głosem i odciągnął ją od siebie. 'Idź się ubrać i spać.'
Lekko wcisnął bluzę w jej klatkę piersiową. Próbował się chociaż lekko uśmiechnąć jednak nie udało mu się. Na jego policzku pojawiła się łza, którą szybko starł.
'Nie wiem kto Cię tak zranił, ale na pewno nie zasługuje na twoje łzy.' Penelope się delikatnie uśmiechnęła i wytarła kolejną łzę. Antoine stał tylko czując jak znowu coś w nim pęka. Tłumaczył sobie, że tym razem da sobie radę, ale prawie wszystko co wywalczył w ostatnim czasie zostało stracone.
'Zasługuje czy nie, ja nie umiem przestać.' powiedział podciągając nosem. 'To nie jest najlepsza pora na takie rozmowy.'
'Ja nie naciskam, mogę z Tobą posiedzieć jeśli to Ci chociaż odrobinę pomoże.' wzruszyła ramionami.
'Jest druga nad ranem, ty masz pracę po południu. Idź odpocznij, mi nic nie będzie.' Antoine delikatnie odsunął od siebie Penelope i ruszył w stronę swojego łóżka.
'Praca to nie wymówka. Jeden dzień nie przyjdę wielkie mi halo.' dziewczyna cicho zamknęła drzwi. Ubrała na siebie bluzę Griezmann'a i usiadła obok niego na łóżku. 'Jeśli jesteś zmęczony, możesz iść spać, jeśli chcesz porozmawiać, możemy porozmawiać, jeśli chcesz po prostu posiedzieć, możemy posiedzieć, a jeśli chcesz że bym wyszła, ja wyjdę.'
'Zostań.' powiedział cicho otwierając oczy, próbując skupić się na myśleniu o innych rzeczach, unikając tego co przynosi mu cierpienie wewnątrz niego. 'Pasuje Ci ta bluza.'
Chciał uśmiechnąć się delikatnie, jednak nawet nie było tego widać gdyż wciąż przez te załamanie po prostu nie potrafił tego zrobić. Próbując skupić się na czymś innym przysunął do siebie rękę Penelope i zaczął bawić się w przykładanie swojej dłoni do jej i przyglądanie się czy pod jakimś kątem by pasowała. By inna dłoń niż ta, która była osoby, która była dla niego idealna, ale nie twierdził, że to było złe. Być może tak już musiało być, nie zawsze kończysz tam gdzie chcesz, ale ewentualnie tam gdzie powinieneś być; nie zawsze kończysz z ludźmi, z którymi chcesz skończyć, ale trafiasz na nowych i stwierdzasz, że może to nie było takie okropne, mimo iż tęsknota potrafi cię dobić. Dla niego to wszystko jeszcze było niezrozumiałe, chociaż czuł już się inaczej. To już nie było to sano co na początku. Czuł, że chciałby ją zobaczyć, znów porozmawiać, ale uderzył go fakt, który kiedyś usłyszał od Oliviera. Wiadomo, że z nią dorastał, widział jak z dziewczynki, która płakała gdy zepsuła jej się zabawka zmienia się w dojrzalszą kobietę, która przeżywa swoje własne problemy. Ale czy ona jest jeszcze taka sama jaka była kiedyś? Jeśli chciałaby się z nim spotkać może by się w jakiś sposób zaangażowała? A on jeszcze kilkanaście dni temu czuł, że by jej wybaczył. Co z tego, że tyle cierpiał, może miałby ją przy sobie. Z czasem kiedy mijały dni zaczął myśleć nad sensem tego wszystkiego. Czy to czekanie, powiedzmy szczerze, na nic dałoby mu coś więcej niż tylko stawanie się wrakiem człowieka?
CZYTASZ
she × antoine griezmann
Fanfictionnajcięższą rzeczą w wstawaniu każdego poranka jest pamiętanie tego czego usilnie próbowałeś zapomnieć poprzedniego wieczoru. 'ona nie była dla wszystkich, ona była dla mnie, ale jej już nie ma... więc mnie chyba też nie powinno?'