13

526 44 3
                                    

Yesterday I thought I saw your shadow running round


kolejny dzień
próbuje sobie z tym radzić ale brnę zbyt daleko.
ciebie tu nie ma.
czy kiedykolwiek jeszcze będziesz?
leżę, wciąż myśląc.
czy to była moja wina?
odezwij się jeszcze proszę.
wiem, że minęło zbyt wiele czasu
i chyba zacząłem cię przez to mniej lubić
czasami nienawidzić
ale to sam siebie
za to,
że wciąż nie mogę ruszyć dalej,
że wciąż pozwalam tym uczuciom wziąć górę,
że jestem tak słaby,
że nie umiem zapomnieć
i boję się, że nigdy mi się nie uda
dlaczego tak jest?
dlaczego życie mnie tak ukarało?
nigdy nie zrobiłem nic złego,
a straciłem najcenniejsze co miałem,
rozum,
serce
i Ciebie.

Antoine przeczytał to co udało mu się nakreślić, wyrzucić z siebie by poczuć się odrobinę lepiej i zaczął się z samego siebie śmiać. Uznał się za żałosnego i rzucił zeszytem ze swoimi przemyśleniami w ścianę. Leżał w łóżku myśląc o zdarzeniach z poprzednich dni, próbując nimi zamaskować myśli o Charvi. Nie szło mu to zbyt dobrze. Każda drobna rzecz przypominała mu o tym co robili razem dawniej, tak jakby ktoś zaplanował sobie wszystko i podkładał kolejne myśli kiedy on już prawie zapominał. I tak w kółko.

Wziął do ręki zdjęcie, które leżało odwrócone tyłem na stoliku nocnym i przyglądał mu się uważnie po raz kolejny. Tyle czasu minęło, sam nie wierzył, że to wszystko stało się tak szybko oraz że pamiętał tak wiele rzeczy jakby to stało się kilka minut temu, a nie kilka lat temu. Ciągle zastanawiał się jak jedna osoba mogła od razu zapaść się pod ziemi, zerwać kontakt, nie zostać zauważoną przez nikogo. Chyba, że to była jakaś intryga? Że ktoś ją jakoś mu odebrał, a on nawet nie wiedział kiedy to się stało. Tylko dlaczego nikt nie zamienił słowa na ten temat? Czy serio każdy był przeciwko niemu? A może Charvi miała takie życzenie by Antoine nigdy się nie dowiedział?

Przyglądał się fotografii parę minut, a potem odłożył ją tak jak leżała poprzednio. Zaczął żałować, że nie ma lepszego kontaktu z nikim z rodzinnego miasta, chociaż i tak nie miałby teraz czasu by się tam wybrać. Łatwiej byłoby samemu sobie z tym poradzić niż chodzić i pytać innych, którzy możliwe, że i tak nie będą pamiętać czy wiedzieć o kogo mu chodzi.

'Mam dla Ciebie niespodziankę!' do jego sypialni wbiegł zadowolony Olivier. Antoine przykrył się od stóp do głowy kołdrą.

'Idź sobie.' wymamrotał, udając zmęczonego.

'Tylko mi nie mów, że...' przerwał ściągając z niego kołdrę.

Olivier opadł na łóżko obok niego ciężko wzdychając. Antoine odwrócił się w stronę okna tak, że leżał plecami do Oliviera. Od wczorajszego wieczora nie miał humoru i od przebudzenia się też nie miał.

'Po co Ci to było?' spytał Giroud rzucając pudełkiem tabletek nasennych i puszką po piwie w blondyna. 'Chyba wiesz, że tego się nie łączy razem.'

'Potrzebowałem się rozluźnić.' wzruszył ramionami Antoine wpatrując się w ścianę.

'Rozluźnić? Aż tak bardzo żeby umrzeć?' Olivier prawie krzyknął i próbował się uspokoić. Totalnie nie rozpoznawał już Antoine. Jednego dnia było w porządku, kolejnego leżał załamany. Nie było aż tak źle aż do tego momentu. Piwo było piwem, Olivier to rozumiał. Sam miał dni kiedy właśnie rozluźniał się w ten sposób. Ale łączenie tego z tabletkami?

'Nieważne.' powiedział obojętnie, machnął ręką i zaczął bawić się pudełkiem z tabletkami.

'Czy ty siebie czasami słyszysz?' Olivier chwycił go za ramię i odwrócił w swoją stronę. 'Co się z Tobą dzieje? Czemu nie zadzwoniłeś?'

she × antoine griezmannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz