9. Królowie imprez i dawne sympatie

3.6K 372 49
                                    

        – Moi mili, mamy tu prawdziwego odważniaka. Brać się za jedną z legend muzyki, za ponadczasowy utwór to niemały wyczyn. Brawa dla niego – krzyknął prowadzący, wskazując dłonią na sprawcę całego zamieszania, skłaniając w ten sposób publiczność do głośnego aplauzu.

        Po chwili mężczyzna usunął się ze sceny, na której został jedynie Cole. Z szerokim uśmiechem stał na środku, obiema dłońmi trzymając statyw mikrofonu. Nie było po nim widać nawet cienia strachu, za co Phoebe go podziwiała. Pomyślała, że na jego miejscu chyba by zemdlała. No ewentualnie zarzygała osoby stojące najbliżej sceny.

        Cóż... pierwsza opcja brzmiała zdecydowanie lepiej.

        Cole zdążył jeszcze mrugnąć do dziewczyny, która ze skupieniem wpatrywała się w jego twarz, a potem wszystkie światła zgasły, natomiast z głośników wydobyły się pierwsze mocne brzmienia.

        Wszyscy z niemałym podekscytowaniem wpatrywali się w scenę, oczekując występu. Zapewne każdy zastanawiał się czy Cole zrobi z siebie idiotę czy może da niezły występ.

        This ain't a song for the broken hearted./ To nie jest piosenka dla złamanych serc.

        Gdy pierwsze słowa z mocą wypłynęły z ust chłopaka, wszystkie światła z powrotem się zapaliły, a widownia dosłownie oszalała.

        No silent prayer for the faith departed./ Ani cicha modlitwa dla tych, którzy odstąpili od wiary.

        I ain't gonna be just the face in the crowd, / Nie będę tylko twarzą wśród tłumu,

        You're gonna hear my voice / Będziesz słyszał mój głos

        when I shout it out loud!/ Kiedy wykrzyczę to głośno!

        Phoebe szeroko otworzyła oczy, gdy zdała sobie sprawę jak dobrze wychodzi chłopakowi śpiewanie. Może i w jego wykonaniu było parę niedociągnięć czy nieczystości, ale nie były one słyszalne dla zwykłego odbiorcy. Podsumowując, jego głos miał niemałą moc, która najwyraźniej porwała cały tłum, w tym i ją.

        Szczególną sympatię zyskał zaś wśród rozwrzeszczanych dziewczyn. Najwyraźniej nieźle się napaliły.

        Niespodziewanie czarnowłosy zrzucił swoją bluzę, zostając jedynie w czarnym podkoszulku, który idealnie ukazywał jego mięśnie. Chwycił mikrofon w dłoń i z jeszcze większą siłą i pewnym siebie uśmiechem rozpoczął refren.

        It's my life!/ To moje życie!

        And it's now or never!/ I teraz albo nigdy!

        I ain't gonna live forever!/ Nie będę żył wiecznie!

        I just want to live while I'm alive!/ Chcę po prostu żyć, gdy jestem żywy!

        It's my life!/ To moje życie!

        My heart is like an open highway!/ Moje serce jest jak otwarta autostrada!

        Like Frankie said: I did it my way! / Jak Frankie powiedział: zrobiłem to po swojemu!

        I just wanna live while I'm alive!/ Chcę po prostu żyć, gdy jestem żywy!

        It's my life!/ To moje życie!

        W czasie, gdy muzyka leciała w przerwie między refrenem, a kolejną zwrotką, chłopak z gracją zeskoczył ze sceny, wywołując jeszcze większy szał. Stanął prosto i śpiewając ruszył przed siebie.

Pułapka wspomnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz