31. Niemożliwe

2.8K 304 229
                                    

        – Kocham cię, Phoebe – wyszeptał poważnym głosem, a ona gwałtownie zaczerpnęła powietrza.

        Miała wrażenie, jakby cały świat nagle się zatrzymał, a z jej ciała uleciało całe powietrze. Jego słowa uderzyły w nią z siłą pociągu towarowego i obawiała się, że w którymś momencie może upaść, tracąc czucie w nogach i całym ciele. Gdyby tylko nie była tak zesztywniała i zastygła w bezruchu z powodu szoku – tak pewnie by się stało.

        Nie mogła uwierzyć w to, co właśnie usłyszała. Sądziła, że jego słowa nie mogą być prawdą. Jak to w ogóle możliwe? Jak było możliwe, że ją kochał? Ją... tą zupełnie pokręconą i zepsutą dziewczynę, która nie miała nic do zaoferowania... przez którą ma tylko same problemy i zmartwienia.

        – Co... co? Co ty mówisz? Żartujesz, prawda? – wyszeptała, a jej głos zadrżał. Miała wrażenie, że jest jeszcze bledsza niż zwykle.

        Phoebe nie miała pojęcia, dlaczego jego wyznanie tak bardzo ją zdezorientowało i przeraziło...

        Jednak jej blada skóra i zszokowane spojrzenie nawet nie równało się z emocjami na twarzy chłopaka. Gdy tylko spojrzała na Cole'a od razu pożałowała swoich wcześniejszych słów, a jej serce niemal pękło na pół.

        Nigdy nie widziała w jego oczach takiego smutku i bólu. Miała wrażenie, że gdyby był sam, tak po prostu by się rozpłakał. A on nigdy nie płakał.

        Mówił prawdę, on naprawdę to czuł, kochał ją... A ona nie mogła zrozumieć, dlaczego.

        – Ja... przepraszam, Phoebe. Przepraszam, nie powinienem tego mówić – powiedział niemal przerażonym głosem, gorączkowo kręcąc głową.

        Zakrył dłońmi twarz i głośno zaczerpnął powietrza. Wydawał się kompletnie rozbity, nerwowo chodząc z jednej strony w drugą.

        – Cole, nie... To nie miało tak zabrzmieć – pokręciła głową chociaż doskonale wiedziała, że on tego nie zobaczy. – Nie możesz mnie za to przepraszać.

        – Nie powinienem był. Wiem, że ty nie jesteś gotowa, nie to ci teraz w głowie. Kompletnie się wygłupiłem... ja, ja przepraszam – wyszeptał, nie zaszczycając jej nawet krótkim spojrzeniem.

        A potem zanim zdążyła zareagować w jakikolwiek sposób, Cole szybkim krokiem ruszył przed siebie. A Phoebe jak zaklęta, stała w miejscu, nie potrafiąc się ruszyć chociażby o milimetr. Nadal to wszystko do niej nie docierało. Miała taki cholerny mętlik w głowie i nie wiedziała, co ma myśleć.

        Myślała, że spotkanie Josha było niespodziewane. Ale wyznanie Cole'a... było niczym uderzenie meteorytu. Sęk tylko w tym, że zachowała się, jakby powiedział najgorszą rzecz na świecie, a tak naprawdę cieszyła się z tego co usłyszała. Jej serce ścisnęło się radośnie, bo Cole był dla niej strasznie ważny. Mimo całego strachu cieszyła się, że jest dla niego kimś więcej niż przyjaciółką.

        Zdawała sobie sprawę, że prawie wszystko sknociła. Dlatego teraz jak najprędzej musiała z nim porozmawiać i wyjaśnić całą sytuację.

        Dopiero po kilku minutach otrząsnęła się z tego dziwnego stanu i wtedy zdała sobie sprawę, że Cole już dawno zniknął, a ona musiała go jak najszybciej znaleźć.

        Oczywiście pierwszym miejscem, w które się udała był jego dom. Przez kilka długich minut pukała do drzwi, ale nikt nie otwierał. Oczywiście chłopak mógł po prosu nie chcieć jej otworzyć, ale Phoebe zdała sobie sprawę, że dom nie był miejscem, gdzie Cole chciałby uciec.

Pułapka wspomnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz