Cole ponownie zerknął na zegarek w swoim telefonie i stwierdził, że minęły już ponad dwie nierealnie długie godziny od momentu, gdy Phoebe opuściła jego pokój. A do miasta, nawet rowerem nie było aż tak daleko, by jeszcze nie wróciła... W końcu miała tylko zawieźć ojcu te cholerne dokumenty. Ile to mogło trwać?... Sytuacji wcale nie polepszał fakt, że nie odpisała na żadną z trzech wiadomości, które jej wysłał. A ona zawsze odpisywała... Zwłaszcza ostatnio, gdy wiedział, jak przewrażliwiony jest na tym punkcie.
– Stary, uspokój się, bo zaraz wyłysiejesz z tych nerwów – usłyszał rozbawiony głos przyjaciela. – Jeszcze Phoebe cię rzuci i twój brat ci ją odbije. To by było dość zabawne – parsknął śmiechem.
Rozmawiali przez cały ten czas nieobecności Phoebe, z taką różnicą, że Jason już sobie poszedł. I chyba tylko ta rozmowa powstrzymywała Cole'a od szaleństwa, w które praktycznie popadał...
Czy to normalne, że tak bardzo się przejmował?
– To nie jest śmieszne – odburknął, przecierając twarz dłońmi.
Nie potrafił się śmiać z durnych uwag przyjaciela, nie w tej chwili. Nie, gdy miał jakieś dziwne uczucie niepokoju.
– Serio, Cole. Nie możesz się tak denerwować. Jestem pewien, że Phoebe świetnie sobie poradziła przez te dwie godziny, nie jest dzieckiem i nie możesz jej wiecznie kontrolować – powiedział, wzruszając ramionami. – W ten sposób tylko się znienawidzicie. Każdy musi mieć trochę przestrzeni osobistej – oznajmił, przeczesując dłonią swoje rude włosy.
– Nie rozumiesz, Cam... Co, jeśli coś jej się stało? – powiedział Cole, czując nieznośny uścisk w żołądku.
– Dlaczego zakładasz, że coś miałoby się jej stać? Ona tylko pojechała do miasta – chłopak niezrozumiale pokręcił głową, patrząc na niego uważnie przez kamerkę. – Co się dzieje, Cole?
– Ja... ja nie mogę ci powiedzieć... Po prostu Phoebe może być w niebezpieczeństwie i nie powinienem jej puszczać samej. Jestem taki głupi, Cam – pociągnął się za końcówki włosów, czując dziwne uczucie niepokoju, którego nie potrafił zwalczyć.
Może był przewrażliwiony, ale tak już miał jeśli chodziło o Peony.
– O czym ty mówisz?
– Phoebe ktoś prześladuje, ktoś kto ją skrzywdził w przeszłości, a ona go nie pamięta – wyznał, czując jak te słowa uderzają w niego samego z jeszcze większą siłą.
– O Boże... myślisz, że... – zaczął Cam, a jego twarz lekko zbladła. Chłopak słynął z tego, że przejmował się nieszczęściem każdego, nawet gdy go nie znał. Stąd też tak gwałtowna reakcja z jego strony.
– Tak. Boję się, że mógł ją skrzywdzić – z trudem przełknął ślinę, wypowiadając te straszne słowa. – Przepraszam, Cam, ale muszę iść jej poszukać. Inaczej nie wytrzymam.
– Jasne, idź i daj mi znać, gdy tylko będziesz coś wiedział. Tylko jest jedna rzecz, o ile cię dobrze znam, to nikomu tego nie powiedziałeś i ona pewnie też. Ale musisz to zrobić, Cole – powiedział poważnym głosem.
– Wiem – szepnął cicho, czując dziwny strach.
Potem rozłączył się i czym prędzej opuścił dom, po drodze wykonując jeszcze jedno połączenie do dziewczyny i niemal się potykając. Oczywiście nie odebrała... i ten fakt tym bardziej nie pomagał.
CZYTASZ
Pułapka wspomnień
Mystery / ThrillerMoment, w którym otwierasz oczy i nic nie pamiętasz jest naprawdę przerażający. To tak, jakby ktoś zabrał ci najcenniejszy dar, kawałek duszy. Jednak co jeśli to szansa dla ciebie? Szansa by odciąć się od tragicznej przeszłości. Cóż, nazywam się Pho...