33. Tajemniczy pokój

2.5K 317 73
                                    

        Cole ponownie zerknął na zegarek w swoim telefonie i stwierdził, że minęły już ponad dwie nierealnie długie godziny od momentu, gdy Phoebe opuściła jego pokój. A do miasta, nawet rowerem nie było aż tak daleko, by jeszcze nie wróciła... W końcu miała tylko zawieźć ojcu te cholerne dokumenty. Ile to mogło trwać?... Sytuacji wcale nie polepszał fakt, że nie odpisała na żadną z trzech wiadomości, które jej wysłał. A ona zawsze odpisywała... Zwłaszcza ostatnio, gdy wiedział, jak przewrażliwiony jest na tym punkcie.

        – Stary, uspokój się, bo zaraz wyłysiejesz z tych nerwów – usłyszał rozbawiony głos przyjaciela. – Jeszcze Phoebe cię rzuci i twój brat ci ją odbije. To by było dość zabawne – parsknął śmiechem.

        Rozmawiali przez cały ten czas nieobecności Phoebe, z taką różnicą, że Jason już sobie poszedł. I chyba tylko ta rozmowa powstrzymywała Cole'a od szaleństwa, w które praktycznie popadał...

        Czy to normalne, że tak bardzo się przejmował?

        – To nie jest śmieszne – odburknął, przecierając twarz dłońmi.

        Nie potrafił się śmiać z durnych uwag przyjaciela, nie w tej chwili. Nie, gdy miał jakieś dziwne uczucie niepokoju.

        – Serio, Cole. Nie możesz się tak denerwować. Jestem pewien, że Phoebe świetnie sobie poradziła przez te dwie godziny, nie jest dzieckiem i nie możesz jej wiecznie kontrolować – powiedział, wzruszając ramionami. – W ten sposób tylko się znienawidzicie. Każdy musi mieć trochę przestrzeni osobistej – oznajmił, przeczesując dłonią swoje rude włosy.

        – Nie rozumiesz, Cam... Co, jeśli coś jej się stało? – powiedział Cole, czując nieznośny uścisk w żołądku.

        – Dlaczego zakładasz, że coś miałoby się jej stać? Ona tylko pojechała do miasta – chłopak niezrozumiale pokręcił głową, patrząc na niego uważnie przez kamerkę. – Co się dzieje, Cole?

        – Ja... ja nie mogę ci powiedzieć... Po prostu Phoebe może być w niebezpieczeństwie i nie powinienem jej puszczać samej. Jestem taki głupi, Cam – pociągnął się za końcówki włosów, czując dziwne uczucie niepokoju, którego nie potrafił zwalczyć.

        Może był przewrażliwiony, ale tak już miał jeśli chodziło o Peony.

        – O czym ty mówisz?

        – Phoebe ktoś prześladuje, ktoś kto ją skrzywdził w przeszłości, a ona go nie pamięta – wyznał, czując jak te słowa uderzają w niego samego z jeszcze większą siłą.

        – O Boże... myślisz, że... – zaczął Cam, a jego twarz lekko zbladła. Chłopak słynął z tego, że przejmował się nieszczęściem każdego, nawet gdy go nie znał. Stąd też tak gwałtowna reakcja z jego strony.

        – Tak. Boję się, że mógł ją skrzywdzić – z trudem przełknął ślinę, wypowiadając te straszne słowa. – Przepraszam, Cam, ale muszę iść jej poszukać. Inaczej nie wytrzymam.

        – Jasne, idź i daj mi znać, gdy tylko będziesz coś wiedział. Tylko jest jedna rzecz, o ile cię dobrze znam, to nikomu tego nie powiedziałeś i ona pewnie też. Ale musisz to zrobić, Cole – powiedział poważnym głosem.

        – Wiem – szepnął cicho, czując dziwny strach.

        Potem rozłączył się i czym prędzej opuścił dom, po drodze wykonując jeszcze jedno połączenie do dziewczyny i niemal się potykając. Oczywiście nie odebrała... i ten fakt tym bardziej nie pomagał.

Pułapka wspomnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz