39. Konfrontacja

2.7K 323 130
                                    

        – Muszę iść do łazienki – wyszeptała, cały czas wbijając wzrok w podłogę. – Proszę.

        Po tej całej podróży, której tak właściwie w ogóle nie pamiętała, była kompletnie wykończona i zmaltretowana. Wszędzie czuła ból, a plecy niemiłosiernie ją piekły właśnie tego dnia. Jakby wszystko sprzysięgło się przeciw niej, postanawiając doprowadzić ją do skrajnego wyczerpania.

        Chciała chociaż na chwilę się od niego uwolnić i odetchnąć. Chciała chociaż przez chwilę nie czuć pistoletu, który cały czas był przystawiony gdzieś do jej brzucha i przypominał o tym, że musi być posłuszna. Właśnie dlatego była gotowa go prosić.

        Chciała odetchnąć chociaż na chwilę, zanim utknie z nim na kolejne lata...

        Jonatan wybrał najbardziej odosobnione miejsce w poczekalni na lotnisku, a swoim uściskiem oplatającym jej talię, skutecznie maskował to, co nie było przeznaczone dla oczu innych osób. Dodatkowo peruki całkowicie zmieniały ich wygląd... i nikt nie mógł ich rozpoznać.

        Z perspektywy innych wyglądali na ojca z córką oczekujących na samolot. No może poza tym nad wyraz czułym uściskiem jej talii.

        Bardzo chciała pokazać im wszystkim jak bardzo się mylili. I oczywiście mogłaby spróbować krzyknąć o pomoc lub uciec... Ale co wtedy? Pistolet przy jej brzuchu natychmiast by wystrzelił, zostawiając w jej ciele czerwoną i ziejącą dziurę.

        Jak to mówił Jonatan: „Jeśli nie będę miał cię ja, nie będzie miał cię nikt."

        A Phoebe, nawet jeśli cały czas marzyła o śmierci to miała w sobie jakąś maleńką iskierkę nadziei i walki, i nie zamierzała testować jego granic. Nie chciała się jeszcze poddać. Na to będzie miała wystarczająco dużo czasu.

        – Niech ci będzie – warknął do jej ucha, cały czas przybierając na twarzy szeroki uśmiech. – Ale pamiętaj, żadnych sztuczek. Jeden zły ruch i będzie paf.

        Żeby udowodnić swoje słowa mocniej przycisnął lufę pistoletu do jej boku, a potem schował go za gumką od spodni.

        Stanowczym uściskiem na ramieniu podniósł jej ciało do góry, a w drugą dłoń chwycił rączkę walizki.

        Gdy tylko zrobiła pierwszy krok poczuła jak jej słabe ciało się chwieje, a cała siła nagle ją opuszcza. I tylko dlatego, że mężczyzna ją przytrzymał, nie upadła na ziemię.

        – Jak wrócimy musisz coś zjeść – warknął prowadząc ją w stronę łazienki. – Chyba nie chcemy żebyś zemdlała, prawda? – dodał, zaciskając uścisk na jej ramieniu i powodując tym samym ból w jej ręce.

        Bezwiednie pokiwała głową. Jakby to była już jej reakcja odruchowa. Nie chciała się z nim kłócić, to byłoby bezcelowe... Nie ważne, że jej żołądek był ściśnięty na tyle, że niemożliwością byłoby przełknięcie czegokolwiek... I tak zrobi tak jak on będzie chciał...

        A ona mogła tylko posłusznie wykonywać polecenia.

        – Masz cztery minuty i radzę ci się wyrobić, bo inaczej wejdę do środka – warknął prosto w jej twarz z groźnym wyrazem twarzy. – Ani sekundy dłużej – dodał i popchnął ją w stronę drzwi.

        A Phoebe zdawała sobie sprawę, że nie wejdzie z nią do środka tylko ze względu na obecność innych osób.

        Nie chcąc marnować swojego cennego czasu, od razu otworzyła drzwi od, jak jej się wydawało, pustej łazienki i niemal wtoczyła się do środka.

Pułapka wspomnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz