20. Gorzka prawda

3.1K 321 56
                                    

        – Ja już nic nie rozumiem – Cole pokręcił głową z niezrozumieniem i zdezorientowaniem na twarzy. – Wiesz coś więcej niż wszyscy sądzą, prawda? – dodał nagle ze zrozumieniem.

        Patrzył na nią intensywnym wzrokiem, który mógłby przeszyć ją na wylot i dotrzeć do najgłębszych zakamarków jej duszy. Zaczął rozumieć poszczególne elementy, a Phoebe zrozumiała, że nie było już odwrotu. Musiała wyznać mu prawdę. Powiedziała mu już zbyt wiele i zdawała sobie sprawę, że teraz na pewno nie odpuści.

        – Tak, wiem więcej niż wszyscy myślą. Więcej niż chciałabym wiedzieć – powiedziała, z całej siły zaciskając dłonie w pięści.

        Czuła, jak paznokcie lekko wbijają się w jej skórę, jednak ona tego potrzebowała. Potrzebowała czegoś, co było w stanie utrzymać ją przy rzeczywistości. A przynajmniej sądziła, że właśnie tego potrzebuje.

        – Zanim będę kontynuowała, muszę zadać ci pytanie. Czy... wiadomo coś w sprawie twojego potrącenia? – zapytała.

        Musiała wiedzieć czy policja odkryła jakieś fakty, czy wiedzą coś na temat nieznajomego, którego tak bardzo się bała...

        Niebieskooki spojrzał na nią dziwnie, a potem po chwili zastanowienia odpowiedział na jej pytanie, które zdawało mu się zupełnie oderwane od tematu.

        – Nie. Nie było żadnych świadków, a ja także nie widziałem osoby za kierownicą. Auto uderzyło we mnie od tyłu, a potem to już pamiętam tylko, jak obudziłem się w szpitalu. Ale co to ma do rzeczy? Najważniejsze, że nie doznałem żadnych poważnych urazów – wzruszył ramionami, jakby to było zwykłe obtarcie kolana, a nie zderzenie z samochodem.

        Phoebe widziała, jak bardzo niezrozumiała dla Cole'a była ta sytuacja i to pytanie. Chociaż musiała powiedzieć mu prawdę, to tak bardzo nie chciała tego robić... Bała się, że przez to ją znienawidzi. W końcu, pośrednio przyczyniła się do tego wypadku, który mógł skończyć się tragicznie...

        – Powiem ci... tylko obiecaj mi coś. Bez względu na to, jak bardzo będziesz na mnie zły... nie skreślaj mnie od razu. Wiedz, że gdybym tylko mogła temu jakoś zapobiec... – szepnęła bliska łez.

        Czuła się winna. Za wypadek Cole'a oraz śmierć Ally. To uczucie miażdżyło jej serce.

        – Phoebe, wiesz, ja chyba nie potrafiłbym być na ciebie zły. Cokolwiek mi powiesz, rozwiążemy to razem – oznajmił. W jego oczach zobaczyła zapewnienie, którego potrzebowała.

        Przesunął się na łóżku w jej stronę i chwycił dłonią chłodny policzek dziewczyny, po którym teraz spływała pojedyncza łza.

        – Możesz mi zaufać.

        – Ja... – wzięła głęboki wdech, przedłużając ten moment. – To nie był wypadek, to że zostałeś potrącony. Przepraszam... to była moja wina, że on cię potrącił. Z tego samego powodu zabił Ally. Wszystko z mojej winy – wyznała. I chociaż czuła, że pozbycie się tego ciężaru z sumienia nieco jej ulżyło, to nie potrafiła mu spojrzeć w oczy.

        Nie chciała zobaczyć w nich odrazy czy nienawiści. To by ją chyba zabiło... Wystarczyło, że sama siebie za to nienawidziła.

        – Co ty do cholery mówisz? – na jego reakcję nie musiała czekać zbyt długo. Jedyne, co ją zaskoczyło to jego głos, który nie był przepełniony złością. – Spójrz na mnie – dodał pewnym i rozkazującym tonem. Nie czekając na jej reakcję chwycił jej twarz w dłonie.

Pułapka wspomnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz