29. Tatuaż

2.7K 309 79
                                    

        – Zaraz, zaraz, co to? – z ust dziewczyny wyrwało się nagłe pytanie. – Nie zakładaj koszulki – dodała, ignorując fakt, jak bardzo dziwnie musiało to zabrzmieć.

        Cole zastygł w bezruchu, pozbywając się białej koszulki, którą właśnie zamierzał założyć. Gdyby nie fakt, że jak głupi oblał się wodą, zbyt intensywnie wpatrując się w dziewczynę, wcale nie musiałby teraz zmieniać koszulki na nową. I tak miał szczęście, że to w jego domu siedzieli i miał w ogóle taką możliwość.

        Oparł rękę na biodrze i popatrzył na nią zdezorientowany. Zupełnie nie rozumiał, o co chodzi dziewczynie. Phoebe wpatrywała się w niego, a raczej w jego klatkę piersiową z dziwną fascynacją, a zarazem zdziwieniem. Jakby nic innego nie istniało.

        Czyżby aż tak bardzo zafascynował ją swoim wyglądem – pomyślał rozbawiony. Peony w tym momencie wyglądała naprawdę zabawnie. Chętnie zrobiłby jej w tym momencie zdjęcie i zostawił je sobie na zawsze, by poprawiało mu humor.

        – Mogę wiedzieć, co tak bardzo cię zainteresowało? – zapytał z chytrym uśmiechem.

        Był pewien, że za moment dziewczyna się zawstydzi i zarumieni. Oczywiście miał rację i po chwili tak właśnie się stało, a na jej policzkach wykwitły ciemnoczerwone rumieńce.

        – Przepraszam – niezręcznie przygryzła wargę. – Po prostu, twój tatuaż... Nigdy go nie widziałam – wzruszyła ramionami.

        Cole zerknął na swoją pierś i uświadomił sobie, że rzeczywiście nigdy nie miała okazji, by zobaczyć malunek na jego skórze. Zawsze miał na sobie koszulkę, a między nimi nie dochodziło do tak intymnych zbliżeń.

        A potem poczuł się dziwnie obnażony. Nie z powodu ściągniętej koszulki, a dlatego, że zobaczyła ten tatuaż, a to oznaczało, że za moment dowie się o nim dosłownie wszystkiego. Przejrzy jego przeszłość na wylot, obnaży jego duszę, a taki fakt zdawał się mu bardziej intymny niż cokolwiek innego.

        Jednak to wszystko nie zmieniało faktu, że Phoebe należała do grona osób, z którymi chciał się podzielić swoją historią. Ufał jej bezgranicznie.

        – Racja, nie miałaś jeszcze okazji go zobaczyć – wzruszył ramionami, zbliżając się do łóżka.

        Zauważył, że dziewczyna spięła się lekko, gdy półnagi usiadł naprzeciw niej. Wcale się nie dziwił, że tak jest, patrząc na jej niepewność i tą cholerną przeszłość. Nie był dupkiem, któremu zależało tylko na jednym, ale nie chciał też, by się go bała w takim momencie.

        – Pamiętasz jak opowiadałem ci o swoim ojcu? – zapytał, chwytając obie jej dłonie i kładąc je sobie na kolanach.

        Chciał ją przyzwyczaić do siebie w takim wydaniu, by nie musiała się krępować czy obawiać.

        – Tak – pokiwała głową. – Służył w marynarce wojennej i zginął tam... Był twoim bohaterem i wzorcem – szepnęła, patrząc z czułością i delikatnością w jego oczy.

        Prawie zadrżał. Był niemal pewien, że większość z dziewczyn, które znał do tej pory nie zapamiętałaby nawet połowy z tej historii, uważając ją za nieistotną. Zwłaszcza tę część o tym, że traktował ojca jak bohatera. A Phoebe nie dość, że pamiętała każdy detal, co świadczyło o niesamowitej umiejętności słuchania, to potrafiła odnosić się do niego z taką czułością i współczuciem. Pomimo nieprzyjemnych wspomnień i lekkich uprzedzeń.

        – Tak. Był dla mnie bohaterem – wyznał z nostalgią. – W każdym razie, po tym całym wypadku na początku byłem lekko zagubiony. Nie od razu umiałem przejść z tym na porządek dzienny i należycie zajmować się rodziną. Czułem się niczym dziecko we mgle i szczerze mówiąc na początku trochę się buntowałem. Chciałem, by ktoś przyszedł i po prostu powiedział, że to żart – westchnął, wracając do bolesnych wspomnień. Poczuł jak dziewczyna mocniej ściska jego dłonie i to dodało mu otuchy. – Któregoś dnia strasznie pokłóciłem się z mamą. Wyrzucaliśmy sobie wszystko i nawzajem obwinialiśmy się o tą całą sytuację. W końcu nie wytrzymałem i wybiegłem z domu. Chociaż nie miałem prawa jazdy, wziąłem auto ojca i pojechałem. Byłem taki głupi – pokręcił głowa z niedowierzaniem. W złości człowiek w ogóle nie myśli. – Jak można się spodziewać, uderzyłem w drzewo i wylądowałem w rowie. Jedyny plus to fakt, że z nikim się nie zderzyłem i tylko ja ucierpiałem.

Pułapka wspomnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz