– Jestem pod wrażeniem. Wiesz, nie sądziłem, że wytrzymasz aż tak długo – z ust Cole'a wyleciały pełne podziwu i uznania słowa. Chwycił jedną z butelek z zimną wodą prosto z lodówki i otarł pot z czoła.
– No widzisz. Kobiety są pełne tajemnic. Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz – odparła dziewczyna, uśmiechając się niewinnie. Patrząc na niego z lekkim uśmiechem, chwyciła butelkę z wodą i łapczywie pochłonęła kilka pierwszych łyków. – Chociaż muszę przyznać, że dałeś mi w kość.
Jak na Leastwood pogoda tego dnia była wyjątkowo wakacyjna. Słońce mocno przygrzewało, a na niebie praktycznie nie było widać żadnych chmur. Jak chłopak stwierdził, trzeba było wykorzystać ten piękny dzień i zarządził, że trochę sobie pobiegają.
Z taką różnicą, że w słowniku Cola określenie „trochę" miało zupełnie inne znaczenie niż Phoebe myślała. Owszem, dużo biegała, ale te dystanse z Colem były niemałym wyzwaniem, zwłaszcza w tak upalny dzień.
– Obiecałem zadbać o twoją kondycję i... – przerwał, gdy tylko zdał sobie sprawę jak delikatny temat chciał poruszyć.
Pamiętał, jak następnego dnia po jej wyznaniu obiecał Phoebe, że zadba o to, żeby umiała się obronić, gdy on nie będzie mógł akurat tego zrobić. Dlatego też od tygodnia albo biegali, albo ćwiczył jej siłę, by niedługo móc nauczyć ją czegoś więcej.
Ten tydzień był dziwnie spokojny. Żadnych nowych wiadomości czy wspomnień. Nic, co mogłoby ją niepokoić. Dlatego też od kilku dni czarnowłosa była spokojna i nawet dość często się uśmiechała. Zwłaszcza, że Cole postanowił nadrobić kilka dni, w czasie których dziewczyna nie dostawała od niego piwonii. Uzupełnił zapas i każdego dnia dostawała kolejny kwiat. Phoebe musiała przyznać, że było to strasznie słodkie i miłe.
Czarnowłosa odchrząknęła cicho i odgarnęła z czoła mokre od potu włosy. Nie widział na jej twarzy cierpienia, ale może tylko chciała to ukryć...
– Nie musisz się bać tego tematu, Cole. To, że on nie odzywa się od tygodnia, a ja nic o tym nie mówię nie oznacza, że o tym nie pamiętam, a ty jednym słowem mi o tym nagle przypomnisz – powiedziała kręcąc głową. – Proszę, nie traktuj mnie inaczej niż przed tym, jak się o tym dowiedziałeś. Potrzebuję wsparcia, ale nie litości. Nie chcę żebyś nagle inaczej na mnie patrzył – szepnęła ze wzrokiem wbitym prosto w jego błękitne tęczówki.
– Nie traktuję cię inaczej. Dla mnie jesteś cały czas tą uroczą i niezdarną dziewczyną, która wtedy potknęła się w lesie i dała mi możliwość poznania siebie. Jedyne co, to teraz po prostu się martwię – wyznał, chwytając jej drobną dłoń.
I pomimo tej całej popapranej sytuacji, dziewczyna nie mogła się nie rozczulić i lekko zarumienić. I chociaż całe jej życie stało pod znakiem zapytania, to jednego była pewna. Cole był wspaniałym człowiekiem, którego obecności bardzo potrzebowała.
Nie zważając na ich spocone ciała i ubrania, podniosła się z krzesełka i zanim zdążyła się rozmyślić, objęła jego ciało ramionami. Nie był to niezręczny czy krępujący gest. Wręcz przeciwnie, jak gdyby to właśnie było jej miejsce na ziemi.
– Dziękuję za wszystko co dla mnie robisz – szepnęła w jego tors i przymknęła oczy. Chociaż przez chwilę, otoczona jego silnymi, ciepłymi ramionami mogła czuć się tak naprawdę bezpieczna.
~~
– To nie moja wina – Phoebe powiedziała oburzona, zakładając ręce na piersi niczym pięcioletnie dziecko, które nie dostało zabawki.
CZYTASZ
Pułapka wspomnień
Mystery / ThrillerMoment, w którym otwierasz oczy i nic nie pamiętasz jest naprawdę przerażający. To tak, jakby ktoś zabrał ci najcenniejszy dar, kawałek duszy. Jednak co jeśli to szansa dla ciebie? Szansa by odciąć się od tragicznej przeszłości. Cóż, nazywam się Pho...