Phoebe nie pamiętała, kiedy ostatnio była tak bardzo podekscytowana jak tego wieczoru. Nie pamiętała też, aby kiedykolwiek tak bardzo się starała o swój wygląd, który na co dzień nie miał dla niej raczej większego znaczenia. Dziś jednak zadbała o każdy, najdrobniejszy szczegół. Włosy były idealnie uczesane i proste, twarz muśnięta delikatnym makijażem, a na ciele miała zwykłą białą sukienkę z brązowym paskiem i dżinsową kurteczkę.
Chciała wyglądać dobrze, jak najlepiej się dało... Dlaczego? Cóż... pytanie powinno brzmieć raczej: „Dla kogo?". Otóż wszystko to zrobiła dla Cole'a. Ostatnio stał się dla niej kimś bardzo ważnym i pomimo tych wszystkich tajemnic i problemów, chciała być po prostu zwykłą nastolatką, która się dla niego stroi, by wywrzeć na chłopaku jak najlepsze wrażenie.
W rzeczywistości, już dawno wywarła na nim spektakularne wrażenie... Nie wiedziała o tym, ale tak właśnie było.
Ostatni raz przeczesała dłonią swoje proste włosy, a potem zaczerpując głęboki oddech, udała się na dół.
Od razu dostrzegła, że tak właściwie wszystko było gotowe. W ogrodzie stały już drewniane krzesełka i stolik, a obok znajdował się grill z naszykowanymi kiełbaskami oraz kilkoma piwami i napojami. Jedyne, czego brakowało, to gości. Phoebe miała tylko cichą nadzieję, że Margaret i James nie zepsują przyjemnej atmosfery, na rzecz obrażania Cole'a. Chciała, by ten wieczór był idealny.
Nagle po całym domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka, a ona niemal podskoczyła z radości.
– Phoebe, otwórz. Ja zaraz przyjdę – usłyszała głos matki z ogrodu.
I szczerze mówiąc, kobieta nawet nie musiała tego mówić, dziewczyna i tak zrobiłaby to z wielką chęcią.
Niesiona falą radości, ruszyła w stronę drzwi, docierając tam szybciej niż kiedykolwiek. Wzięła ostatni uspokajający oddech i otworzyła drewnianą powłokę.
Pierwszym, co zobaczyła, był oczywiście uśmiechnięty Cole. Stał przed nią w czarnej koszuli, podwiniętej do łokci i czarnych spodniach, które idealnie opinały jego długie nogi. Na jego ustach widniał szeroki i radosny uśmiech, a niebieskie tęczówki błyszczały radośnie. Wyglądał niesamowicie.
– Hej – szepnęła, niemal się jąkając.
W tym momencie naprawdę czuła się jak jakaś szesnastolatka, która nic nie wie na temat relacji damsko – męskich. Czuła się kompletnie zielona w tych sprawach...
Dopiero chwilę później zorientowała się, że chłopak nie jest sam, co wcale nie powinno ją dziwić. Obok stał Jonatan. Również delikatnie się uśmiechał, mając na sobie czerwono – czarną koszulę w kratę.
– Dzień dobry – od razu się zreflektowała, witając się ze starszym mężczyzną.
– Cześć, Phoebe. Miło cię widzieć – odpowiedział z uśmiechem, a potem odwrócił się do siostrzeńca. – To ja idę dać kwiaty Jane, a wy sobie pogadajcie.
I poszedł.
A Phoebe zignorowała fakt, że mężczyzna był wyjątkowo uprzejmy, przynosząc dla jej mamy kwiaty. Mogła się skupić jedynie na chłopaku stojącym przed nią, który ostatnio zawrócił jej pokręconym światem, w którym grał teraz jedną z głównych ról.
– Ja też mam coś dla ciebie, Peony – powiedział delikatnym głosem. – Nie jestem gorszy od wujka – oznajmił i z szerokim uśmiechem wyciągnął zza pleców bukiet kilku białych piwonii.
CZYTASZ
Pułapka wspomnień
Mystery / ThrillerMoment, w którym otwierasz oczy i nic nie pamiętasz jest naprawdę przerażający. To tak, jakby ktoś zabrał ci najcenniejszy dar, kawałek duszy. Jednak co jeśli to szansa dla ciebie? Szansa by odciąć się od tragicznej przeszłości. Cóż, nazywam się Pho...