15. Pozwól sobie pomóc

3.4K 314 29
                                    

        Chłopak stanął przy oknie podpierając się prawą dłonią o parapet. Mimo, że dwa dni temu opuścił szpital, to niektóre czynności jeszcze przyprawiały go o ból w okolicach żeber i lekkie zmęczenie spowodowane środkami przeciwbólowymi, które jeszcze przez jakiś czas musiał zażywać.

        Zerknął na okno naprzeciw niego i westchnął cicho ze zmartwieniem. W pokoju nie było śladu Phoebe. Ponownie jej nie było, a on mógł się tylko zastanawiać nad tym, gdzie się podziewała tym razem.

        Nie widział jej od momentu jej ucieczki ze szpitala.

        Oczywiście, że był u niej w domu w nadziei na jakąkolwiek rozmowę... ale nic mu to nie dało. Za każdym razem, gdy przychodził dowiadywał się tylko, że jej nie ma.

        Ponoć wychodziła rano i wracała późnym wieczorem, nie mówiąc gdzie idzie, a jedynie zapewniając, że wszystko jest w porządku i nie trzeba się o nią martwić.

        Ale nie było. Widział to po twarzach jej rodziców. Widział to po jej zachowaniu tamtego dnia. Wiedział, że coś jest nie tak... nie wiedział tylko co.

        I oczywiście powinien posłuchać jej prośby, zaakceptować decyzję, którą podjęła Phoebe. Ale nie mógł.

        Dlatego co chwilę odwiedzał jej dom i okazjonalnie wypatrywał jej śladu w oknie naprzeciwko. Oczywiście żadna z tych sytuacji nic nie dała. Nie ważne jak długo wypatrywałby jej w oknie – dziwnym trafem nigdy się nie pojawiała.

        Poprzedniego dnia nawet zasnął siedząc na twardym krześle i opierając się o parapet. Wypatrywał jej do późnego wieczora, a i tak jej nie widział. Martwiła go myśl, że jest tam gdzieś zupełnie sama, gdy na dworze jest już ciemno.

        Nie powinien się przejmować i powinien jej posłuchać.

        Jednak nie potrafił tego zrobić. Nieważne jak bardzo rozsądne by to było. Nie mógł tak po prostu zapomnieć i zakończyć ich znajomości. Zwłaszcza po tym pocałunku. Krótkim, ale jakże niesamowitym i przeszywającym przyjemnością aż do szpiku kości. Ta krótka chwila była dla niego niczym porażenie elektryczne, bardzo przyjemne porażenie elektryczne. Nie mógł z niej zrezygnować. Ze względu na to, co poczuł w tamtym momencie i ze względu na to, że coś złego działo się w jej życiu. Coś, czego najwyraźniej się bała.

        – Nie wypatruj jej tak całymi dniami – usłyszał twardy, męski głos. Odwrócił się
i zobaczył stojącego w drzwiach Jonatana. – Gdyby to widziała, pewnie wzięłaby cię za jakiegoś prześladowcę – zwrócił się do niego z lekkim uśmiechem, opierając się o framugę.

        Chciał rozluźnić i rozbawić siostrzeńca. Niestety nie bardzo mu się to udało. Cole dalej patrzył na niego nieobecnym i zmartwionym wzrokiem. Ostatnie, co mógłby teraz zrobić to się śmiać.

        – No dobrze, może nie trafiłem z tym żartem – westchnął, marszcząc brwi. – Ale spójrz na to z innej strony. Może po prostu ona potrzebuje czasu, albo naprawdę nie chce już tej znajomości. Jeśli tak jest, to pewnie zwariowała. Ale spójrz na to tak: na świecie jest tysiące dziewczyn, nie musisz się uganiać za tą jedną, której najwyraźniej odbija – wzruszył ramionami, drapiąc się po brodzie.

        – Nie mów tak – z ust Cola wyrwało się gwałtowne zaprzeczenie. – Nie jest szalona... jest zagubiona – dokończył ujawniając swoje myśli.

        Czuł potrzebę chronienia dziewczyny, która sama nie była w stanie się bronić. Każdy próbował ją oceniać tak naprawdę jej nie znając. I oczywiście on też nie znał jej nie wiadomo jak dobrze, ale chciał poznać. Chciał dokopać się głębiej niż ludzie zazwyczaj próbowali.

Pułapka wspomnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz