Chłopak stanął przy oknie podpierając się prawą dłonią o parapet. Mimo, że dwa dni temu opuścił szpital, to niektóre czynności jeszcze przyprawiały go o ból w okolicach żeber i lekkie zmęczenie spowodowane środkami przeciwbólowymi, które jeszcze przez jakiś czas musiał zażywać.
Zerknął na okno naprzeciw niego i westchnął cicho ze zmartwieniem. W pokoju nie było śladu Phoebe. Ponownie jej nie było, a on mógł się tylko zastanawiać nad tym, gdzie się podziewała tym razem.
Nie widział jej od momentu jej ucieczki ze szpitala.
Oczywiście, że był u niej w domu w nadziei na jakąkolwiek rozmowę... ale nic mu to nie dało. Za każdym razem, gdy przychodził dowiadywał się tylko, że jej nie ma.
Ponoć wychodziła rano i wracała późnym wieczorem, nie mówiąc gdzie idzie, a jedynie zapewniając, że wszystko jest w porządku i nie trzeba się o nią martwić.
Ale nie było. Widział to po twarzach jej rodziców. Widział to po jej zachowaniu tamtego dnia. Wiedział, że coś jest nie tak... nie wiedział tylko co.
I oczywiście powinien posłuchać jej prośby, zaakceptować decyzję, którą podjęła Phoebe. Ale nie mógł.
Dlatego co chwilę odwiedzał jej dom i okazjonalnie wypatrywał jej śladu w oknie naprzeciwko. Oczywiście żadna z tych sytuacji nic nie dała. Nie ważne jak długo wypatrywałby jej w oknie – dziwnym trafem nigdy się nie pojawiała.
Poprzedniego dnia nawet zasnął siedząc na twardym krześle i opierając się o parapet. Wypatrywał jej do późnego wieczora, a i tak jej nie widział. Martwiła go myśl, że jest tam gdzieś zupełnie sama, gdy na dworze jest już ciemno.
Nie powinien się przejmować i powinien jej posłuchać.
Jednak nie potrafił tego zrobić. Nieważne jak bardzo rozsądne by to było. Nie mógł tak po prostu zapomnieć i zakończyć ich znajomości. Zwłaszcza po tym pocałunku. Krótkim, ale jakże niesamowitym i przeszywającym przyjemnością aż do szpiku kości. Ta krótka chwila była dla niego niczym porażenie elektryczne, bardzo przyjemne porażenie elektryczne. Nie mógł z niej zrezygnować. Ze względu na to, co poczuł w tamtym momencie i ze względu na to, że coś złego działo się w jej życiu. Coś, czego najwyraźniej się bała.
– Nie wypatruj jej tak całymi dniami – usłyszał twardy, męski głos. Odwrócił się
i zobaczył stojącego w drzwiach Jonatana. – Gdyby to widziała, pewnie wzięłaby cię za jakiegoś prześladowcę – zwrócił się do niego z lekkim uśmiechem, opierając się o framugę.Chciał rozluźnić i rozbawić siostrzeńca. Niestety nie bardzo mu się to udało. Cole dalej patrzył na niego nieobecnym i zmartwionym wzrokiem. Ostatnie, co mógłby teraz zrobić to się śmiać.
– No dobrze, może nie trafiłem z tym żartem – westchnął, marszcząc brwi. – Ale spójrz na to z innej strony. Może po prostu ona potrzebuje czasu, albo naprawdę nie chce już tej znajomości. Jeśli tak jest, to pewnie zwariowała. Ale spójrz na to tak: na świecie jest tysiące dziewczyn, nie musisz się uganiać za tą jedną, której najwyraźniej odbija – wzruszył ramionami, drapiąc się po brodzie.
– Nie mów tak – z ust Cola wyrwało się gwałtowne zaprzeczenie. – Nie jest szalona... jest zagubiona – dokończył ujawniając swoje myśli.
Czuł potrzebę chronienia dziewczyny, która sama nie była w stanie się bronić. Każdy próbował ją oceniać tak naprawdę jej nie znając. I oczywiście on też nie znał jej nie wiadomo jak dobrze, ale chciał poznać. Chciał dokopać się głębiej niż ludzie zazwyczaj próbowali.
CZYTASZ
Pułapka wspomnień
Mystery / ThrillerMoment, w którym otwierasz oczy i nic nie pamiętasz jest naprawdę przerażający. To tak, jakby ktoś zabrał ci najcenniejszy dar, kawałek duszy. Jednak co jeśli to szansa dla ciebie? Szansa by odciąć się od tragicznej przeszłości. Cóż, nazywam się Pho...