38. Nieoczekiwane odkrycie

2.8K 312 81
                                    

Uwaga! Występują dość ohydne sceny, jesli nie masz ochoty to pomiń fragment rozdziału. Miłego czytania :*

        Cole zawsze strasznie się wściekał, gdy tylko ktoś mu zarzucał, że jest zbyt niecierpliwy i wszystko chce na już. Prawda była taka, że zawsze był cholernie cierpliwy w stosunku do wszystkiego i wszystkich. Dlatego zawsze takie uwagi strasznie go denerwowały.

        Jednak w tym momencie nikomu nawet nie zwróciłby uwagi, gdyby znowu usłyszał, że jest niecierpliwy. Bo w tym wypadku to była całkowita prawda.

        Swoją cierpliwość zgubił jakoś dwa tygodnie temu, gdy tylko cała sprawa wyszła na jaw. Teraz rzeczywiście chciałby wszystko na już. A zwłaszcza znalezienia Phoebe i możliwości przytulenia jej.

        Dlatego sprawy ani trochę nie polepszał fakt, że jego własnoręczne poszukiwania spełzły na niczym. I to dosłownie. Tylko wprowadził sam siebie w jeszcze większą frustrację.

        Musiał znaleźć w sobie naprawdę dużo siły, by chociaż przekroczyć próg „swojego domu". Samo znalezienie się przed drzwiami wywołało w nim niemałą odrazę. Jednak nareszcie znalazł w sobie siłę. Przecież robił to dla Phoebe...

        Dlatego w końcu tam wszedł i przeszukał dosłownie każdy kąt domu. Jakoś nie powstrzymał go przed tym fakt, że policja tak właściwie już to zrobiła. Miał nadzieję, że może coś przeoczyli. Niestety bardzo się pomylił i tylko jeszcze bardziej się zdenerwował. Nie było tam niczego, co pomogłoby w znalezieniu dziewczyny.

        Ten cholerny skurczybyk wiedział jak nie pozostawiać po sobie śladów... Aż za dobrze.

        Odrzucając kolejne połączenie od Cama, wsiadł do samochodu, jadąc wprost do kwiaciarni.

        Pewnie nikt z nich nie wpadł na pomysł, by szukać go właśnie w domu Jonatana – pomyślał z przekąsem.

        I oczywiście pojechanie tam też niewiele dało, a Cole miał ochotę rwać sobie włosy z głowy. I pierwszy raz pomyślał, że może rzeczywiście policja robiła wszystko co się da. A on zwyczajnie przesadzał... Dopóki nie znalazł jednej drobnej rzeczy.

        W normalnych okolicznościach zwykły czarny notes z zapisanymi numerami nie zwróciłby jego uwagi. Tak jak nie zwróciła na to uwagi policja. Jednak chłopak wiedział coś, czego nie wiedzieli oni, a raczej znał kogoś, kogo oni nie znali...

        U dołu jednej ze stron widniał numer telefonu do kogoś, kogo znał. I niekoniecznie lubił.

        – Josh Marshall – przeczytał, czując jak robi mu się słabo.

        Nagle w jego głowie przewinęła się myśl, że już kiedyś słyszał to nazwisko i dobrze wiedział, do kogo ono należało. Nie miał wątpliwości.

        Pozostawało jedno pytanie. Po cholerę Jonatan miał jego numer telefonu? Skąd się znali i co Josh miał wspólnego z tą całą sprawą? Czy mógł się przyczynić do tego porwania?

        Cole nawet nie przemyślał swojej pochopnej decyzji. Po prostu wpisał w telefonie odpowiedni numer i napisał krótką wiadomość: „Możemy się spotkać za pół godziny? Na tyłach banku. Jonatan."

        Cole nie był pewien, czy jego wiadomość wypali. Josh mógł się zorientować, że coś jest nie tak. W końcu wszędzie trąbili o tym, co się stało. Ale miał nadzieję i najwyraźniej jego plan się powiódł.

        „Okej. Musimy poważnie porozmawiać. Nie wiem, co ty odpierdalasz, ale mam nadzieję, że masz porządne wyjaśnienie." – głosiła wiadomość, a chłopak był już całkowicie zdezorientowany.

Pułapka wspomnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz