Szczerze przerażają mnie tłumy ludzi. A szczególnie takich, którzy pchają się i nie dają normalnie przejść.
Paparazzi otaczają nas, a ja czuję się jak w pułapce. Zaraz zacznę panikować.
Theo widzi co się ze mną dzieje, więc obejmuje mnie ramieniem i próbuje przebić się przez tłum.
- Zabieraj to! - Warczy, gdy jakiś paparazzi przytyka mi kamerę niemalże do twarzy. - Nie słyszałeś, co powiedziałem? Wypierdalaj z tym gównem!
- Theo - odzywam się cicho, nie chcę żeby miał problemy, a wygląda tak jakby chciał komuś przywalić.
- Masz to? - Mówi jeden z facetów do drugiego.
- Tak.
Theo całkowicie mnie osłania i w końcu udaje nam się przejść. Widzę niedaleko samochód mamy, więc puszczamy się biegiem i wsiadamy do środka.
- Co, hieny czekały? - Pyta Tanner, kręcąc głową.
- Robią się coraz bardziej natarczywi i zuchwali - odpowiadam i dalej się trzęsę, więc Theo chwyta mnie za rękę, żeby dodać mi otuchy. - Nie jestem celebrytką, nie staram się wywoływać skandali, żeby istnieć na pierwszych stronach gazet. Chcę tylko grać w filmach, bo to jest moja pasja i kocham to robić, a nie mizdrzyć się do paparazzi.
- My to wiemy, Shai - odpowiada Theo. - Też nie chcę, aby włazili z butami w moją prywatność. Ale to jest ta negatywna strona sławy. Nic na to nie poradzimy, chociaż miałem ochotę ich wszystkich sprać na kwaśne jabłka.
- Dziękuję za obronę. Sama bym sobie nie poradziła - uśmiecham się i całuję go w policzek.
- Już ci mówiłem, podoba mi się rola twojego stróża - odpowiada Theo.
Wolałabym rolę chłopaka. No cóż, nie można mieć wszystkiego...
***
Następnego dnia wstajemy wcześnie, żeby zdążyć na samolot do Atlanty. Żal mi się rozstawać z rodziną, ale jestem z nimi w stałym kontakcie.
- Uważaj na siebie Shailene. Jesteś rozsądna, ale czasami bywasz impulsywna - mówi mama, kiedy przytula mnie na lotnisku. Odciąga mnie na bok. - Chciałam cię o coś zapytać.
- Tak?
- Co jest między tobą a Theo? - Wwierca we mnie wzrok.
- Nic. To znaczy, przyjaźnimy się - odpowiadam szybko.
- Tylko?
- Dlaczego pytasz? - Patrzę na nią ze zmarszczonym czołem.
- Po prostu widzę jak na siebie patrzycie... Na pewno nie jak typowi przyjaciele.
Możliwe, że ja tak na niego patrzę, ale na pewno nie on na mnie.
- Wydaje ci się mamo - patrzę na tablicę odlotów. - Muszę już iść, mamo. Kocham cię!
- Ja ciebie też. Bądź ostrożna!
Uśmiecham się jeszcze i podchodzę do Theo. Razem idziemy do stanowiska kontroli.
***
Lądujemy w Atlancie kilka godzin później. Przez cały czas rozmawialiśmy albo słuchaliśmy razem muzyki. Znowu zachowujemy się jak przyjaciele, co z jednej strony mnie cieszy, a z drugiej jestem smutna. Jakaś bardzo mała część mnie liczyła na to, że Theo jednak też coś do mnie czuje. Wypróbuję niedługo plan Jessiki i zobaczę, czy zadziała. Jeśli nie... To będę musiała się nauczyć żyć dalej.
- Ale jestem zmęczony tym lotem - Theo przeciąga się i ziewa. - A jeszcze jutro zaczynamy kręcić scenę przejścia przez płot... To będzie masakra.
- Na pewno. Nienawidzę biegać - odpowiadam i wzdycham.
- No cóż, w tego rodzaju filmach jest to nieuniknione, moja droga Shai - Theo bierze nasze walizki i wsadza je do bagażnika taksówki. - Może kiedyś zagramy razem w komedii romantycznej.
- Byłoby ciekawie - poruszam brwiami i wsiadamy do auta.
***
Rozchodzimy się do swoich pokoi. Otwieram walizkę i od razu zaczynam z niej wszystko wypakowywać, żeby mieć to z głowy. Kiedy kończę, postanawiam iść do pokoju przyjaciela.
- Shai? - Mówi, uśmiechając się, po czym mocno mnie ściska.
- Miles, mam do ciebie ogromną prośbę - odpowiadam, przygryzając wargę.
CDN.
Chyba zdążę dodać dzisiaj jeszcze jeden.
Tak btw. Nasza Legia będzie grać w Lidze Mistrzów i to przeciwko Realowi! Mam nadzieję, że stanie się cud i uda mi się zdobyć bilety na mecz w Warszawie 🙄🤔
CZYTASZ
WITHOUT YOU - SHEO STORY (1)
FanfictionGłówna bohaterka, Shailene jest zakochana w swoim partnerze filmowym, Theo Jamesie. Jednocześnie wie, że nie ma szans, aby byli razem - Theo od kilku lat ma dziewczynę, Ruth. Shailene próbuje żyć normalnie, ukrywając swoją miłość do Theo, co nie je...