46.

961 62 82
                                    

• Shailene •

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

• Shailene •

Theo od dwóch dni zachowuje się dziwnie. Nie wiem, o co chodzi i nie pytam go o to... Jeśli mi tego nie powiedział, to widocznie ma jakiś powód. Może znów pokłócił się z Ruth? Jak tak dalej pójdzie, to rozstaną się szybciej niż się spodziewałam. Ona na niego nie zasługuje, bo nie traktuje go tak, jakby naprawdę go kochała. To raczej on za nią lata jak pies...

***

W końcu mamy tydzień przerwy. Pakuję się do średniej walizki, nie chcę przesadzać z bagażem, bo nie jadę do Anglii na miesiąc. Wczoraj rano poszłam do sklepu zielarskiego, kupić różnego rodzaju herbaty dla Jane. Sieć tych sklepów znajduje się tylko w USA, a ich zioła są najlepsze na rynku, sama natura, bez zbędnych dodatków. Dlatego też zależało mi, żeby podarować je Jane, która uwielbia herbaty. Nie mogłabym pojechać z gołą ręką, choć wiem, że mama Theo nigdy nie chce ode mnie żadnego prezentu, mówiąc, że traktuje mnie jak członka rodziny.

Dla reszty jego rodziny również kupiłam drobne upominki.

- Jaka pogoda jest teraz w Anglii? - Pytam Jessicę, która jest już spakowana.

Nasz samolot odlatuje za cztery godziny, a ja po wczorajszych nagraniach wróciłam bardzo późno do hotelu i od razu padłam na łóżko. Dlatego teraz muszę zagęścić ruchy, żeby zdążyć.

- Spakuj kilka swetrów i dłuższych spodni - odpowiada ze śmiechem Jessica. - Aha i kalosze! Założę się, że właśnie leje.

- Pocieszające - przewracam oczami i wrzucam kilka par legginsów i luźniejsze koszulki. W razie czego pakuję jeszcze sukienkę i rozpinane swetry. Na podróż założę dres i bluzę, w końcu to kilkanaście godzin lotu i chcę, żeby było mi wygodnie.

- I co dziewczyny, gotowe? - Do pokoju wchodzi Theo.

- Prawie tak - odpowiadam i zaczynam wkładać najpotrzebniejsze kosmetyki do kosmetyczki.

- Nie mogłaś tego zrobić wczoraj? - Pyta Theo z kwaśną miną.

- Nie! Przez Ansela nagrywaliśmy jedną scenę trzydzieści razy i wróciłam przed północą! - Warczę, zgarynając conversy do walizki. - Dostał jakiejś padaczki i non stop wybuchał śmiechem. Myślałam, że go zabiję.

- Straszne - Theo wzdycha teatralnie, więc rzucam w niego poduszką. Łapie ją w locie i uśmiecha się złośliwie.

***

W samolocie trafiły nam się miejsca obok siebie - ja siedzę na środku, Theo przy oknie, a Jessica po drugiej stronie.

WITHOUT YOU - SHEO STORY (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz