42.

813 69 46
                                    

Budzę się, zdezorientowany, czując czyjeś ciało wtulone w moje

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Budzę się, zdezorientowany, czując czyjeś ciało wtulone w moje. Otwieram oczy i widzę Shailene. Jest taka śliczna i spokojna, jak anioł. Chciałbym się przy niej budzić codziennie.

Ale zanim podejmę jakieś kroki, muszę zakończyć związek z Ruth. Nie ma już między nami tej miłości, nawet nie wiem kiedy moje uczucie do niej się wypaliło. Zostało tylko przyzwyczajenie, choć długo nie zdawałem sobie z tego sprawy. Po co się jej oświadczyłem? Nie wiem, ale popełniłem duży błąd. Zraniłem tym Shailene... A to na niej mi zależy.

- Dzień dobry - mówię, kiedy zauważam, że Shai otwiera oczy.

- Hej - odpowiada i uśmiecha się do mnie delikatnie, jednak w jej oczach widzę smutek spowodowany wczorajszym wieczorem. Zabiera rękę z mojego brzucha i lekko się odsuwa.

Mam straszną ochotę, żeby ją pocałować, ale się powstrzymuję. Po pierwsze, oficjalnie wciąż jestem z Ruth, po drugie, nie chcę jej przestraszyć po wczorajszym wydarzeniu.

Nadal nie mogę uwierzyć w to co się stało. Gdybym tego nie przerwał, Miles zgwałciłby Shailene. Nie potrafię sobie tego wyobrazić, to straszne. Teoretycznie powinniśmy iść z tym na policję, ale ostateczna decyzja należy do Shai. A jak ją znam, nie będzie chciała niszczyć życia Milesa i nigdzie tego nie zgłosi.

Postanawiam podjąć ten temat.

- Shai... Zamierzasz zgłosić to na policję? - Pytam delikatnie.

Patrzy na mnie gwałtownie i marszczy brwi.

- Nie wiem - kręci głową. - Ta cała sytuacja mnie przytłacza.

- Shai, on chciał cię zgwałcić - przypominam jej.

- Nie musisz mi tego mówić - odpowiada cicho.

Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Shailene patrzy na mnie przestraszona i wiem dlaczego - wie, że to Miles.

Wstaję z łóżka i podchodzę do drzwi. Biorę głęboki oddech, żeby się uspokoić i nie rąbnąć go na powitanie.

Otwieram i to co widzę, jest dla mnie szokiem, bo jeszcze nigdy nie widziałem Milesa w takim stanie. Oczy ma czerwone i spuchnięte od płaczu, jest przygarbiony, usta mu drżą.

- Czy mogę porozmawiać z Shailene? - Pyta, a ja patrzę na nią spod zmarszczonych brwi. Nie wiem, czy jest na to gotowa.

- Shai? - Zwracam się do niej. Kiwa powoli głową, więc przepuszczam go w drzwiach.

- Theo, ale zostań! - Woła, więc siadam obok niej na łóżku.

- Nigdzie się nie wybieram - odpowiadam, ściskając pokrzepiająco jej dłoń.

Miles przystawia sobie krzesło i unosi głowę. Patrzy na Shai przeraźliwie smutnym wzrokiem, a jego oczy wypełniają się łzami, które zaczynają spływać po policzkach.

Nigdy nie widziałem, żeby Miles płakał. To takie... nienaturalne.

- Shailene - zaczyna drżącym głosem. - Wiem, że mnie nienawidzisz, ale chciałabym, żebyś mnie wysłuchała. Nie zasługuję na to, jednak mimo wszystko cię o to proszę.

- Słucham cię, Miles - odpowiada cicho Shai i ściska moją rękę. Cieszę się, że jestem dla niej oparciem w trudnych chwilach.

- Wczoraj... Nie byłem sobą. Zupełnie mi się wszystko pojebało. Chciałem zaszaleć w Miami, więc kupiłem... Jakieś nowe dragi. Wziąłem je jeszcze w Atlancie.Nie wiedziałem, że tak mnie pokręcą! A gdy zmieszałem je z alkoholem... Straciłem możliwość kontrolowania samego siebie. I... Jeśli chcesz, sam się zgłoszę na policję. Nie mogę na siebie patrzeć i chciałbym umrzeć.

- Miles, nie mów tak - mówi Shai, a głos jej się łamie. - Bardzo mnie skrzywdziłeś, ale jesteś moim przyjacielem. Moja rodzina zawsze uczyła mnie, żeby wybaczać. Potrzebuję po prostu trochę czasu, rozumiesz? Widzę, że nie chciałeś tego zrobić... Ale stało się.

- Bardzo cię przepraszam, Shailene. Czy mógłbym coś dla ciebie zrobić? - Pyta Miles.

- Daj mi czas - odpowiada i odwraca wzrok. - Theo weźmie moje rzeczy z pokoju.

- Dobrze - Miles wstaje i kieruje się do wyjścia, więc również to robię i bez słowa idę za nim.

W jego pokoju zgarniam rzeczy Shailene, która nie ma ich dużo i zapinam zamek w walizce.

- Theo, dziękuję, że mnie powstrzymałeś - odzywa się Miles.

Kiwam tylko głową i wychodzę. Gdy tylko nadarzy się okazja, to zemszczę się w imieniu Shai.

CDN.

Dzień dobry bardzo 🌚🌚🌚

WITHOUT YOU - SHEO STORY (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz