Główna bohaterka, Shailene jest zakochana w swoim partnerze filmowym, Theo Jamesie. Jednocześnie wie, że nie ma szans, aby byli razem - Theo od kilku lat ma dziewczynę, Ruth.
Shailene próbuje żyć normalnie, ukrywając swoją miłość do Theo, co nie je...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Shai, wiem, że tam jesteś! Otwórz! - Krzyczy Theo, waląc w drzwi.
Patrzę na Milesa, który siedzi razem ze mną na dywanie, oglądając jakąś bezsensowną komedię. Przykładam palec wskazujący do ust, sugerując mu, żeby się nie odzywał. Ściszam dźwięk w telewizorze.
- Shai, do cholery! Nie odejdę dopóki mi nie otworzysz!
Miles marszczy brwi, a Theo nie przestaje walić pięścią. Mam nadzieję, że w końcu tak go rozbolą dłonie, że odpuści.
- O co mu chodzi? - Pyta szeptem Miles. - Nasz Brytyjczyk zawsze jest taki natarczywy?
- Przeważnie - wzruszam ramionami.
- A dlaczego nie chcesz mu otworzyć? - Spojrzenie Milesa robi się coraz bardziej podejrzliwe. - Coś się wczoraj stało między wami? O ile pamiętam, to obydwoje wyszliście szybciej - porusza znacząco brwiami.
- Położył mnie na łóżku i poszedł do siebie - odpowiadam, wzruszając ramionami.
- To dlaczego nie chcesz go wpuścić?
- Bo... - Waham się przez chwilę, zastanawiając się, czy nie skłamać. Miles jest moim przyjacielem. Mogę mu zaufać. - Uslyszałam jak mówi, że jestem dla niego tylko koleżanką z planu. Skoro ma takie zdanie o naszej relacji, to nie zamierzam z nim rozmawiać. Możemy ewentualnie zamienić kilka słów na planie.
- A to świnia - stwierdza Miles i podnosi się. Wyciąga do mnie rękę, żeby pomóc mi wstać. - Mam pewien pomysł, który pomoże ci odreagować - uśmiecha się szyderczo. - Idziemy do mojego pokoju.
- Ale Theo... - zauważam i wskazuję ruchem głowy na drzwi.
- Przestał już walić, więc chyba sobie poszedł - stwierdza Miles, po czym wychodzi na taras i wychyla się przez barierki. Rozgląda się i wraca do pokoju. - Droga wolna. Stoi na dole i pali.
Pospiesznie wychodzimy z mojego pokoju i biegniemy do Milesa. Po drodze na szczęście nie natykamy się na Theo.
- Co to za plan? - Pytam, rozsiadając się na kanapie.
- Najpierw wymienimy wszystkie jego wady - odpowiada Miles i wyciąga wielki plakat Theo z Niezgodnej.
- Skąd to masz? I dlaczego myślisz, że mi to pomoże? - Unoszę brwi.
- Dostałem od jakiejś fanki. Co do drugiego pytania, to jakieś laski robiły tak w filmie.
Uśmiecham się tylko, a Miles siada obok mnie i rozkłada plakat.
- Zaczynam - mówi i przygląda się twarzy Theo. - Odstające uszy.
- Długa szyja.
- Wielkie wary obciągary - dorzuca Miles, a ja parskam śmiechem.
- Zaczynają mu się robić zakola.
- Zakrzywiony, grecki nochal.
- Głupi, angielski akcent - teraz to akurat kłamię, bo to w nim uwielbiam.
- Nie rozumie naszego amerykańskiego slangu.
- Czasami cieżko go zrozumieć.
- Jest z Anglii.
Wymieniamy jeszcze tak wiele jego wad, które są już wymyślane na siłę, ale nie powiem - pośmiałam się i zrobiło mi się lepiej.
- A teraz najlepsza część - odzywa się Miles i wstaje. Bierze plakat i wiesza go na drzwiach od łazienki, po czym podchodzi do komody i z szuflady wyciąga lotki do darta. Wstaję i podchodzę do niego, a on mi je podaje. - Celuj w jego każdy słaby punkt.
- Jesteś szurnięty - uśmiecham się szeroko i zaczynam rzucać. Z czasem przeradza się to w niezłą zabawę i po kilkunastu minutach, twarz Theo jest cała w dziurach. - Wybacz, kolego z planu! - Mówię na koniec i przybijam piątkę z Milesem.
Nagle obydwoje dostajemy wiadomość w tym samym czasie, więc to pewnie reżyser.
Zebranie + obiad za 10 minut w sali konferencyjnej. Obecność obowiązkowa.
- Ale służbista - przewraca oczami Miles.
Wychodzimy z jego pokoju i kierujemy się do sali konferencyjnej. Gdy do niej wchodzimy, jest już tam kilka osób. Siadam tak, że znajduję się między Anselem i Milesem.
- Jak tam, Hazel Grace? - Pyta Ansel.
- Średnio - odpowiadam i patrzę w stronę drzwi, które się właśnie otwierają. Wchodzi Theo, a ja pomimo tego, że jestem na niego potwornie zła, to mam ochotę się roześmiać po tym, jak go obgadaliśmy z Milesem.
- Shai... - zaczyna z gniewną miną, ale przerywa mu reżyser, Robert.
- Widzę, że wszyscy już są, więc zaczynamy - uśmiecha się do nas.
Jak zwykle zaczyna swój wywód, że miło nas widzieć, opowiada o filmie, o pracy, dniach wolnych. Po wszystkim podają nam obiad i zaczynam jeść, rozmawiając z Anselem i Milesem. Theo obserwuje mnie z ponurą miną, ale się nie odzywa.
Wracam z Milesem do apartamentu i słyszę, że ktoś za nami idzie. Odwracam się i widzę Theo.
- Shailene, musimy porozmawiać - mówi, a ja zaczynam iść szybciej, więc biegnie za mną i ciągnie mnie za ramię - Shai!
- Nie widzisz, że nie chce?! - Odzywa się Miles.
- Nie wtrącaj się - odpowiada mu Theo.
- Bo co mi zrobisz?
Theo i Miles patrzą na siebie, jakby chcieli się zabić wzrokiem. Nie chciałam, żeby się przeze mnie kłócili albo, co gorsza pobili...