Główna bohaterka, Shailene jest zakochana w swoim partnerze filmowym, Theo Jamesie. Jednocześnie wie, że nie ma szans, aby byli razem - Theo od kilku lat ma dziewczynę, Ruth.
Shailene próbuje żyć normalnie, ukrywając swoją miłość do Theo, co nie je...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Jestem jej przyjacielem i nie będę zdradzał jej tajemnic - mówi stanowczo Miles, a ja mam ochotę wrzeszczeć.
Dlaczego nie może chociaż raz zrobić wyjątku, skoro Shai jest w takiej rozsypce?
- Chcę jej pomóc, ale jak mam to zrobić, skoro nie wiem o co chodzi? - Warczę, ale Miles nie zwraca na to uwagi.
- Musisz to od niej sam wyciągnąć - wzrusza obojętnie ramionami.
- Super. W takim razie to zrobię i to teraz - odwracam się i idę do pomieszczania reżysera.
***
Późnym wieczorem ląduję na lotnisku w Los Angeles. Wziąłem tylko walizkę podręczną, więc nie muszę odbierać dużego bagażu. Wychodzę na zewnątrz i idę w kierunku postoju taksówek.
- Wolne? - Pukam w szybę jednej z nich.
- Tak, oczywiście, proszę bardzo - odpowiada taksówkarz i chce wysiąść, żeby pomóc mi z bagażem, ale pokazuję mu, że mam tylko małą walizkę.
Podaję mu adres domu Shailene. Byłem już tam dwa razy przy okazji promocji Niezgodnej. Polubiłem jej mamę i brata, którzy traktowali mnie jak rodzinę. O ojcu nie wspominali, więc sam też nie pytałem, żeby nie wyjść na wścibskiego.
Shailene również poznała moją rodzinę, gdy mieliśmy premierę Zbuntowanej w Londynie. Wszyscy bardzo ją polubili, ale nie ma co się dziwić - Shai jest tak sympatyczna, że od razu wszyscy ją kochają. Z tego co wiem, zaprzyjaźniła się z moją siostrą Jessicą i utrzymują stały kontakt. A moja mama wciąż powtarza, że wolałaby za synową Shailene. Pewnie dlatego, że mama i Ruth darzą się dużą niechęcią. Nie wiem dlaczego tak jest, chciałbym żeby się lubiły - w końcu Ruth będzie moją żoną i matką moich dzieci. Problem polega na tym, że Ruth niechętnie mówi o dzieciach - i może o to chodzi - moja mama je kocha i oczekuje, że każde z jej dzieci da jej co najmniej czwórkę wnucząt. Szczerze mówiąc, sam chciałbym mieć dużą rodzinę.
***
Po jakimś czasie podjeżdżamy pod dom Shailene w Simi Valley. Jest to typowy, amerykański budynek. Nawet osiedle wygląda znajomo i po chwili ze śmiechem przypominam sobie, z czym mi się kojarzy - z Simsami.
Płacę taksówkarzowi i zmierzam w kierunku drzwi. Trochę się denerwuję, więc przełykam głośno ślinę i próbuję uspokoić szybko bijące serce.
Dzwonię do drzwi i czekam chwilę. Otwiera mi mama Shailene.
- Theo! - Woła wyraźnie zdziwiona. - Co za niespodzianka! Wejdź, wejdź! - Przepuszcza mnie w drzwiach.
Wchodzę do środka, a Lori przytula mnie na powitanie. Zupełnie jak Shai...
- Przepraszam, że tak bez uprzedzenia, Lori, ale bardzo zależy mi na rozmowie z Shai - wyjaśniam zakłopotany.
- Martwię się o nią - odpowiada Lori i przygryza wargę. - Nie chciała nam powiedzieć, dlaczego próbowała popełnić samobójstwo. Może ty wiesz?
- Nie, ale wciąż próbuję się tego dowiedzieć. - Zaczynam się rozglądać. - Shai jest w domu?
- Tak, tak. W swojej sypialni. Daj walizkę, położę ją w pokoju dla gości.
- Dziękuję.
Idę w kierunku schodów, a w salonie spotykam Tannera, młodszego brata Shailene. Są ze sobą bardzo zżyci i czasami wydaje mi się, że choć jest młodszy, to on opiekuje się Shailene.
- Theo! - Woła i klepie mnie po plecach. - A co ty tu robisz?
- Muszę porozmawiać z Shai - odpowiadam i uśmiecham się. - Jak tam w szkole?
- Jestem już po egzaminach, teraz tylko muszę wysłać podania do college'u.
- Oo, a gdzie chciałbyś iść? - Pytam.
- Coś z Ivy League. Ale dokładnie jeszcze nie wiem - wzrusza ramionami. - Dobra, nie zatrzymuję cię. Idź i porozmawiać z moją szaloną siostrą.
Kiwam głową i wchodzę po schodach. Biorę głęboki oddech i pukam do drzwi.
- Mamo, nie musisz pukać - słyszę głos Shailene.
Wchodzę powoli i widzę, że siedzi na parapecie i czyta książkę.
- Theo?! - Wytrzeszcza oczy, wstaje i rzuca mi się na szyję.
CDN.
Jeszcze jeden zanim zwali mi się rodzina do domu 😂😂 Buziaki 😘