Ósmy

2.9K 309 33
                                    

W progu stała Leilani. Och Boża Opatrzności, czy moja babcia również zmartwychwstanie i do nas dołączy? Tak? Świetnie, lepiej pójdę kupić wino, byśmy mogli to wspaniale uczcić.

- Mieszkam - pada odpowiedź. - A ty? - Leilani kładzie ręce pod boki, nadal stojąc w progu.

- Jestem tu. - Rozkładam ręce. - Zaskoczona. Niepoinformowana. Do reszty ogłupiona.

- Czyli nic nowego - William chrząka rozbawiony, unikając mojego wzroku. Ignoruję go.

- Nie mieszkasz na uczelni w Oksfordzie przypadkiem? Dlaczego nagle zjawiasz się i oznajmiasz że to tu właśnie mieszkasz? Dlaczego i w którym momencie kłamiesz? - Gestykuluję rękoma przy każdym pytaniu.

- To skomplikowane - wzdycha i zbliża się w moją stronę. - Chodź, na spokojnie ci wszystko wyjaśnię. - Daję przez chwilę się poprowadzić w stronę wyjścia, ale nagle staję jak wryta.

- Jeśli zamierzasz mi opowiadać kolejne bajeczki, na przykład jak ci tutaj - wkazuję na Williama i Finege - to nie, przykro mi, dziękuję. Wychodzę. - Zaciskam usta, wbijając wzrok w siostrę.

Nie rozumiem dlaczego jest tutaj, a nie na uniwersytecie. Pisała tydzień temu że nie wróci jednak do Londynu na moje urodziny, a teraz co? Co robi w Londynie? Moje urodziny za trzy dni, to prawda, ale mogłaby wpaść chociaż na chwilę chociażby wczoraj, o ile była już w mieście. Dlaczego, do diabła, kłamała?

Patrząc na nią w tym momencie, wypełniała mnie wściekłość. Przez dwa lata nie odbyłyśmy rozmowy trwającej dłużej niż dziesięć minut. Nie dowiedziała się jak bardzo jej potrzebowałam, kiedy sytuacja w szkole była nieznośna. Nie dowiedziała się, że przez kilkanaście dni spędzałam czas po drugiej stronie ściany, wypłakując łzy w poduszkę, bez możliwości zapukania do jej drzwi i opowiedzenia o wszystkim. Przez kilka tygodni na początku, kiedy się zamknęła w sobie, próbowałam do niej dotrzeć. Niestety, drzwi jej pokoju pozostawały zamknięte dla mnie, a jakiś geniusz stworzył te drzwi, z tak mocnego drewna, że nie byłam w stanie samodzielnie ich wyważyć. A próbowałam.

- Wszystko ci wyjaśnię, Alie - Leilani łapie mnie za nadgarstek, a oczy nachodzą mi łzami, kiedy słyszę zdrobienie mojego imienia, którego używała tylko Jenique i to w dodatku ponad dwa lata temu.

Daję się poprowadzić schodami, z powrotem do pokoju w którym się obudziłam i wskakując w łóżko, opatulam zmarznięte ciało kołdrą.

- A więc słucham. - Pociągam nosem i obserwuję jak siostra siada obok mnie.

Zmieniła się. Jej proste, brązowe niegdyś włosy pociemniały, wpadając w czekoladowy odcień, a okrągła twarz nabrała podłużnych kształtów. Wygląda o wiele dojrzalej, a co za tym idzie, również trochę obco. Nawet pogodny, spokojny wyraz oczu nabrał niebezpiecznego błysku i dostojności, a delikatna zieleń zmieniła się niemal w błyszczącą żółć.

- Ja... Kiedy byłam w twoim wieku - przeczesuje długimi palcami kosmyki opadające na twarz. - Zmieniłam się. I to nie tylko charakterem.

- Odwróciłaś się ode mnie - szepczę, patrząc niewidzącym wzrokiem w podłogę.

- To wcale nie tak Amalie, ja musiałam to zrobić. Dla twojego bezpieczeństwa.

- Doprawdy? - Leilani wzdycha i splata dłonie na kolanach.

- Podczas moich siedemnastych urodzin działo się coś dziwnego. Od dłuższego czasu bolały mnie plecy, oczy, kości zdawały się łamać pod skórą, nie wiedziałam co się dzieje, ignorowałam to. Brzmi znajomo? - Pozostawia chwilę ciszy, a ja skinieniem potakuję. Idealnie opisała to, z czym chciałam iść do reumatologa.

Trzynasty AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz