- Wrócę za pięć minut. - Rzuca Metzli, zabiera za sobą pustą tacę, na której przyniosła mi jedzenie i wychodzi z pokoju. Niedługo wróci tu z Connorem i razem będziemy robić burzę mózgów.
Wzdycham, gdy drzwi zamykają się za dziewczyną. Z trudnością, która dzień po dniu jest coraz mniejsza, przesuwam szafę, by Connor i Metzli mogli wejść przez dziurę w ścianie. Wracam na swoje miejsce na parapecie, po drodze zabierając koc z łóżka. Jest dopiero południe, więc słońce jeszcze nie zagląda do mojego pokoju - zobaczę je dopiero, gdy będzie się chylić ku zachodowi. Owijam się ciepłym materiałem i siadam z powrotem z podkulonymi nogami na parapecie. Spoglądam za okno, a moje myśli znów nawracają do tematu Williama.
Znów atakują mnie wyrzuty sumienia, które nie odstępują mnie nawet na krok od dobrej godziny. Przed Metzli starałam się ukrywać szok i smutek; nie powiedziałam jej nic o mojej rozmowie z Williamem. I nie zanosi się na to, że w ogóle kiedyś powiem. Za bardzo się wstydzę własnych kłamstw. O tych, które sprzedałam Radzie, też nie chcę mówić.
W uszach cały czas dźwięczą mi słowa Williama i to jest wystarczająca kara. Nie potrzebuję jeszcze wstydzić się przed innymi, niezamieszanymi w sprawę.,,Okazałaś się fałszywa i zakłamana". - Słyszę nawet głos Williama w głowie, gdy wspominam to zdanie.
Obraca się w moim umyśle, nieustannie wynurzając się na wierzch wszystkich myśli. Fałszywa i zakłamana? Chce mi się płakać. Skłamałam przed Radą, myśląc że robię dobrze, utaję prawdę i że może wszystko będzie w porządku, jakimś cudownym sposobem sprawa się rozmyje, a...
Cholera jasna! Naprawdę nie przemyślałam tego do końca! Przecież zachowałam się jak skończona egoistka, bo Rada będzie węszyć dalej, a ja swoimi zeznaniami po prostu odsunęłam i odsunęłabym od siebie wszystkie podejrzenia, gdyby rozmowa została zakończona. Jak mogłam być tak głupia?!Mam ochotę wybić szybę i rzucić się na główkę, jakieś trzydzieści metrów w dół, na brukowaną przestrzeń, tuż pod murem zamkowym. Jest pusto, jak codzień z resztą, a uschnięte liście gnają przez dziedziniec porywane przez wiatr i zatrzymują się dopiero gdy natrafiają na bramę po drugiej stronie. Mnie by wiatr nie ruszył; umarłabym od uderzenia w twardą kostkę między jednym podmuchem a drugim.
,,Siejesz same fermenty dookoła."
Chowam głowę w ramionach, chcąc uciec od natrętnych myśli, które oblewają moje policzki rumieńcem. Tak, rumienię się za każdym razem, gdy myślę o tym jak żałośnie się zachowałam. Nie wybaczę sobie tego nigdy. Nigdy przenigdy.
- Tak Williamie, sieję fermenty - szepcę płaczliwie w poły koca. - Ale niedługo wszystko się skończy. Ja się skończę... - Pierwsze gorące łzy ogrzewają moje policzki, niektóre wsiąkają w koc, inne spływają po szyi.
Skręcenie sobie karku będzie największym i jednocześnie najlepszym fermentem jaki zasieję. Nie skrzywdzę już nikogo niewinnego, a i może nawet Rada oskarży mnie, ześle moją duszę w najciemniejsze ogary piekieł i na tym się wszystko skończy.Tak Williamie, to będzie najlepszy ferment, jaki zasieję.
Wiem że nie mogę płakać i nie mogę dopuścić żeby Connor i Metzli, którzy mogą w każdej chwili tutaj wejść, zobaczyli mnie w tym stanie. Ale myślę o mojej rozmowie z Williamem, cały czas, a jego słowa uporczywie prześladują moje myśli.
,,Naprawdę jesteś skończoną egoistką". - To też usłyszałam.
Myślę, że jeśli miał rację, to czy siedziałabym tu teraz i płakała za tym wszystkim? Jestem pewna że nie. Jeśli byłabym egoistką i jeśli naprawdę zachowywała się podle i cwanie, to cieszyłabym się z tego, że udało mi się wyjść cało z tej sytuacji. Mało tego, cieszyłabym się że Williama zgarnęli strażnicy z byle jakiego powodu. Może i podchodziłoby to pod niebezpieczne schorzenie umysłowe, ale potwierdzałoby że jestem wyrachowana. Wykorzystałabym sytuację i dodatkowo wmieszałam Williama w to wszystko.
Ale tego nie zrobiłam. Skłamałam, starając się nikomu nie zaszkodzić. Naprawdę nie mam pojęcia, co się stało i dlaczego go pojmali. On natomiasy nie znał całej prawdy, a postanowił mnie oskarżyć. Odtwarzam sobie po raz kolejny naszą rozmowę, a nawet potrafię wyobrazić sobie wściekłość pałającą z jego oczu. Próbuję w jego słowach znaleźć coś, co naprawdę nie zgadza się z tym, co tak naprawdę jest.
![](https://img.wattpad.com/cover/82523440-288-k97406.jpg)
CZYTASZ
Trzynasty Anioł
FantasíaAmalie Valerie Ravenblack: - Po pierwsze: moje życie w ciągu kilku dni wykonało krzywy, niedołężny i bardzo, ale to bardzo okropny obrót o sto osiemdziesiąt stopni. Skoczyło, a gdy wylądowało, już nic nie było takie samo. Łowcy demonów? Owszem, lubi...