Trzydziesty

1.2K 136 18
                                    

- Muszę się zobaczyć z siostrą. - Nerwowo mnę dół koszulki, siedząc rozparta w fotelu przed toaletką i wbijając spojrzenie we wszystko, byle nie w Metzli. A raczej jej plecy. Dziewczyna rozpala ogień w kominku, ku radości mojego skostniałego ciała. Ale nawet zimno przenikające mnie na wskroś, nie jest w stanie uspokoić nerwów, które dosłownie noszą mną od jakiejś godziny.
Co się stało i dlaczego mam złe przeczucia co do wiadomości od Leilani?

- Pytasz mnie o pozwolenie? - Odpowiada pytaniem ciemnowłosa. Widzę kątem oka, że patrzy na mnie i również podnoszę wzrok. Uderza mnie lekkość moich włosów; dziwna różnica, nic nie znacząca, a jednak towarzysząca przez jakiś czas, od razu po ścięciu. Moje kosmyki, niegdyś sięgające niemal lędźwi, teraz równają się z łopatkami. Szkoda mi ich, lecz nadal da się zapleść koronę.

- Chyba tak.

- Nie mogę pomóc ci w tej sprawie, musisz zapytać się doktora Teergi, albo nawet samej królowej. - Pada odpowiedź, a mnie ogarnia zmęczenie na samą myśl o takich ciężkich rozmowach.

Rozmawiamy z Metzli o moim pierwszym dniu tutaj. Dziewczyna mówi, że doktor Teergi sam zapuka dziś do moich drzwi, więc muszę być przygotowana. Tak samo jak jutro, pojutrze i w kolejnych dobach prowadzących do wieczności. Pochmurnieję po wymianie zdań na ten temat. Mam tyle czasu marnować w nudnym pokoju?
Nie ma mowy.

★★★

- Nie ma mowy. - Słyszę jakieś czterdzieści pięć minut później. Victor przestawia butelki i dziwne, szklane pojemniki, przy jednym z wielkich stołów w jego potężnym gabinecie. W końcu na mnie spogląda; oczy ma poważne i przeszywające mnie na wylot.

Trzy kwadranse temu Metzli zaprowadziła mnie na kolejną audiencję u królowej. Cerridwen była tym razem w srebrzystej sukience, dzięki czemu ochota na zadanie nurtujących mnie pytań, wzrosła dwukrotnie. Odwiedzając mojego ojca w twierdzy Dagmagor, była bardzo podobnie ubrana. Z trudem powstrzymałam się od roztrząsania sprawy z Merenwenem i zadałam pytanie, które w mojej głowie brzmiało dobrze, a w rzeczywistości wyszło nieśmiale i słabo:

- Czy mogłabym zobaczyć się ze swoją siostrą? - Miałam cichy głos. - I przyjaciółmi? - Zapragnęłam uderzyć się w głowę czymś twardym. Inaczej to wszystko sobie zaplanowałam, a już na pewno nie miałam brzmieć jak przestraszona ofiara.

Przez dłuższą chwilę królowa nic nie mówiła. Król znów był nieobecny. Potem nieco pouczającym tonem, od którego przechodziły mi ciarki po plecach, a żołądek kurczył się ze strachu i zażenowania, objaśniła mi że nie mogę poruszać się po całym pałacu bez ochrony strażnika, czy obecności służącej, a tym bardziej nie mogę wprowadzać nikogo na teren zamkowych korytarzy. Wyjaśnienia były obszerne i pozbawione wszelkich zająknięć. To jeszcze bardziej wbiło mnie i moją dumę wraz z godnością w ziemię.

- Musisz porozmawiać z doktorem Teergi, by móc wyjść z pałacu - powiedziała na zakończenie. - Ale pamiętaj że musisz zawsze mieć ze sobą strażnika przy wejściu i wyjściu - dodała i wstała szybkim, zgrabnym ruchem z tronu, tym samym zostawiając mnie samą w sali.

Powłócząc nogami, wyszłam na korytarz, a tam czekała na mnie Metzli. Z pewnym trudem dotarłyśmy pod drzwi laboratorium Victora. Tam po raz kolejny musiałam zostawić czarnowłosą pod drzwiami, jakby była jakimś zapchlonym kudlem. A wszystko dlatego, że pojawili się przed wejściem strażnicy. Wczoraj ich tu nie było - dziś mierzyli nas dziwnymi, zamglonymi spojrzeniami, a od słuchania ich ponurych głosów przeszły mnie ciarki.

Znalazłam doktora Teergi przy jednym ze stołów. Spojrzał na mnie tylko raz, a jego uwaga nie przestawała skupiać się na dziwnych fiolkach z kolorowymi płynami, bynajmniej aż do teraz.

Trzynasty AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz