Dwudziesty

2.2K 188 10
                                    

Południowa część szybko odciągnęła moje zwariowane myśli dotyczące tajemniczej dziewczyny w zachodniej części.
Południowe korytarze wydają mi się znacznie ciekawsze, zwłaszcza iż w końcu któraś z komnat okazała się posiadać ,,osobowość". Wszystkie jakie do tej pory odwiedziłam były takie jak moja - podobnie umeblowane i takie bezosobowe.

Ta w której znajduję się obecnie, wygląda jak pokój artysty. Dosłownie!

Brzydką tapetę malarz pokrył dziesiątkami szkiców i malunków najprzeróżniejszych przedmiotów, począwszy od odzwierciedleń bibelotów z kominka, poprzez szkice zwierząt znanych mi z mojej dotychczasowej rzeczywistości, kończąc na budowlach i stworzeniach całkowicie dla mnie nowych.

Moją uwagę szczególnie przyciąga niewielki skrawek papieru, otoczony czterema innymi rysunkami. Rysunki są stworzone w podobny sposób - kształty wyłaniają się z nicości brzegów, jasne na brzegach coraz ciemniejsze w stronę środka. Szkic przyklejony w środku przedstawia smoka, rysowanego na szybko, lecz z ogromną dokładnością. Spoglądam na jego tułów i czarną otchłań ziejącą w jego piersi, jakgdyby ktoś wyrwał mu serce. Wzdrygam się.

Przenoszę wzrok niżej, na rysunki przyklejone nad komodą, zasłonięte figurkami i wazonami. Moją uwagę przyciąga skrawek rysunku, na którym widnieją kolory sufitu wielkiej sali w której się obudziłam i która kilka razy już występowała w moich snach.

Odsuwam szklane, smokopodobne figurki, by przypatrzeć się rysunkowi, umieszczonemu tuż nad meblem. Jego róg podwija się ze starości od dołu, więc go prostuję, ale wtedy rysunek odpada całkowicie. Spada na ziemię, ale nie siegam po niego. Wpatruję się jak zaczarowana w obdrapaną tapetę i zarys prostokąta, sprawiającego wrażenie, jakby ktoś wyciął go w ścianie. Sprawiającego wrażenie skrytki.

Wsuwam połamane paznokcie w wąską szczelinę i próbuję otworzyć skrytkę, o ile takowa w ogóle tam jest. Ściana ustępuje szybko, prostokątna klapka opada na komodę, a ja zaglądam do środka. Wyciągam starannie upchnięty plik kartek i z narastającą ekscytacją zaczynam pośpiesznie chłonąć treść małych, pochyłych literek.

Przebiegam wzrokiem po akapitach o lobotomii i o genetyce, a oprócz nich nie znajduję nic ciekawego. Przerzucam kartki, a pismo staje się coraz mniej czytelne, więc nie chcę już na nie marnować czasu. W ostatniej chwili migają mi znajome, a zarazem obce słowa, napisane wzdłuż prawej krawędzi kartki, poprawione kilka razy, a tuż obok nich znak zapytania.

Moje serce zaczyna bić jak szalone - z jakiegoś powodu litery wydają mi się ważne.

ORLAITH

Wstrzymuję oddech, a myśli w mojej głowie dosłownie szumią w wirze pytań, gdy słyszę kroki na korytarzu.

Drzwi do pokoju otwierają się nagle i z hukiem, na co ja podskakuję. Pierwsze co robię, to pośpiesznie wypycham kartki do skrytki, zatrzaskując ją i odłamując kolejne płaty tapety, a dopiero potem spoglądam na nowoprzybyłego.

Zamieram.
To demon.

Nim zdążę wykonać jakikolwiek ruch, demon rozpływa się w eterze i ułamek sekundy później, materializuje się obok mnie. Krzyk wyrywa się zmoich ust, kiedy odskakuję gwałtownie w tył. Wpadam na ścianę, która okazuje się być zbyt blisko i która odbiera mi oddech z płuc. Demon, niewzruszony moją paniką, oplata długie pazury wokół mojego ramienia, a ja dziękuję bóstwom, że dziś pokojówki zdecydowały się ubrać mnie w sukienkę z grubego materiału.

Trzynasty AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz