Czwarty

3.5K 335 31
                                        

- Okej - zaznaczam zieloną kropkę przy przedostatniej linijce druku na kartce. - Ostatnie pytanie.

Greg daje mi płynną i wyczerpującą odpowiedź, a ja w myślach notuję sobie, że pytania i odpowiedzi będę przepisywać z dyktafonu na bieżąco, by ostatniej nocy przed terminem nie zalegać w dziesiątkach nieuporządkowanych, zabazgrolonych kartek.

- Dziękuję ci bardzo - uśmiecham się do chłopaka, stukając czerwony przycisk na telefonie i tym samym kończąc nagranie.

- Liczę na twój głos przy wyborach, śliczna - blondyn posyła w moją stronę bajerancki uśmiech, a ja opieram podbródek na dłoniach pozostając na swoim miejscu, kiedy chłopak wstaje.

- Jasne, nie zawiedziesz się - szczerzę się, a kiedy Greg wychodzi, zsuwam głowę z rąk i dosłownie uderzam głową w blat biurka.
Jeszcze tyle pracy przede mną...

Spoglądam ukradkiem na listę kandydatów leżącą obok. Mishelle Costagge z trzeciej ,,a". Pogadam z nią zaraz, jak zjem lunch - obiecuję sobie i zbieram rzeczy by iść na stołówkę.

Wchodząc do obszernej sali, ze względu na około dwudziestominutowe spóźnienie, przyciągam uwagę nielicznych osób, które tam zostały. Dostrzegam nawet Gumowe Ucho, siedzące tym razem samotnie przy stoliku pod oknem.

Podchodzę do lady i pierwszy raz nie natykam się na kolejkę. Wybieram sałatkę warzywną i ciasto półfrancuskie, a do tego sok pomarańczowy. Siadam na swoim ulubionym miejscu i zaczynam jeść.

- Hej, mogę się przysiąść? - Tuż naprzeciwko mnie, siada Gumowe Ucho, stawiając przed sobą butelkę wody.

Przed chwilą to zrobiłeś gościu, więc po co pytasz?

Nie odpowiadam, patrzę na niego tylko chwilę, ostentacyjnie przeżuwając pomidora z sałatki, po czym wyciągam telefon i wchodzę na Facebooka, by czymś się zająć.

- To znaczyło tak? - Nie ustępuje. Przewracam oczami, nie patrząc nie niego, na co się zaśmiewa.

- Jak ci mija dzień? - usiłuje zacząć rozmowę, a ja w końcu spoglądam na niego dłuższą chwilę. Odgarnia kosmyki opadające na czoło i widzę jego ciemnoniebieskie oczy, okalane długimi, bardzo długimi rzęsami. Usta ma wąskie, ale zaczerwienione, jakby co chwila je przygryzał. Wygląda na prawdziwego fuckboya z amerykańskiego filmu rodem. Coś w sposobie jaki na mnie patrzy, zawstydza mnie i znów opuszczam wzrok. Muszę coś zrobić, by stąd odszedł i to jak najszybciej, zanim przyjdzie Lindsay i nas zobaczy. Nie mam ochoty na kolejne utarczki i problemy z istotami o ujemnej inteligencji. A co gorsza, nie mam ochoty na ich żarty.

- O co mam zapytać byś odpowiedziała? - uśmiecha się, spoglądając na mnie spod rzęs, a ja przez chwilę nie umiem myśleć.

- Zapytaj o to, co w tym momencie sprawiłoby mi największą przyjemność - mówię, niby od niechcenia, zamykając pudełko z sałatką i nie dopijając soku. Straciłam apetyt.

- A więc co to takiego? - pyta z wrednym uśmiechem, kiedy ja wstaję ze swojego miejsca.

- Twoja nieobecność - rzucam i pośpiesznym krokiem wychodzę ze stołówki.

Dziesięć kroków dalej mijam Lindsay, zajętą szukaniem kogoś w tłumie. Huh... to była niebezpieczna akcja - myślę, a przed oczami staje mi obraz chłopaka, kiedy tak instensywnie się na mnie patrzył. Cholera, będą z nim kłopoty...

Trzynasty AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz