Kolejne noce frustrują mnie. Kopię ściany i rwę włosy z głowy. Kiedy to wreszcie się skończy? To co dzieje się w umyśle, który codziennie odwiedzam, przepływa na mnie. Dosłownie. Duszę się w czterech ścianach mojego pokoju. Tak chyba wygląda klaustrofobia. Echo odległych kroków, wydaje się odbijać w pomieszczeniu za każdym razem, gdy spowoduję najmniejszy hałas. Halucynacje?
Jestem ociężała, ciągle zmęczona.Powtarzam jak mantrę słowo Orlaith, spędzam długie i szalone dni, próbując przypomnieć sobie jego znaczenie. Odliczam literami kroki. Dwa słowa i trzy litery wzdłuż ściany z oknem. Trzy słowa przy drugiej ścianie. Orlaith jest wszędzie. Nadaję sobie takie imię. Mam ochotę je wydrapywać na ścianach.
Myślę, by zapytać o nie tatę.To zły pomysł - podświadomość wyje, włączając alarmy w całej głowie, ilekroć nachodzi mnie takowa myśl.
Słucham się swojej podświadomości, dokładając do jej zdania na ten temat fakt, że do tej pory nie mam pojęcia skąd znalazło to słowo. Równie dobrze mogłabym je sobie wymyśleć w sennych marach, tak samo jak niemowlak, gaworzący w swoim własnym języku. Nie zapytam. Postanowione.
★★★
Z samego rana patrzę uparcie w lustro. Tępy wzrok bladej i ponurej dziewczyny mierzy każdy centymetr mojego własnego obcego ciała. Nic tu nie gra; koronkowy kołnierz, ślicznie zdobiony dekolt, przesadny makijaż. Ani nawet oczy mi tu nie pasują: z każdą kolejną minutą coraz bardziej zaczynam wierzyć że tracę zmysły, dostrzegając znaczącą różnicę w swoich tęczówkach. Prawe oko jest jasne. Nie całkowicie, jednak niegdyś niebieskie, tak samo jak lewe, teraz wydaje się być już o kilka odcieni jaśniejsze.
Chodzę po pokoju. Ściany patrzą na mnie złowrogo. Nie zbliżam się do ścian - są obklejone brzydką tapetą. Dostatecznie długo siedziałam dziś po południu przy toaletce, by zauważyć że materiał odkleja się w jednym z rogów pokoju, tuż pod sufitem. Opadam na kolana, na środku pokoju, a suknia wypełnia się powietrzem od spodu, tworząc mur dookoła mnie. Odgradza od tego dziwnego świata.
Gapię się w skrawek ściany, gdzie odłazi płat starej tapety. Jest stara. Ciekawe czy już tu była, gdy byłam mała. Z pewnością. Rozmyślam. Moje myśli błądzą wszędzie i nigdzie. Przypominam sobie, że jako dziecko oglądałam filmy i strasznie zazdrościłam głównym bohaterom okładzin na ścianach. Mieli fajne skrytki. Powracam do rzeczywistości i skupiam spojrzenie na wyblakłych wzorach. Też bym mogła zrobić sobie tu skrytkę. W końcu spełniłabym stare marzenie. Trzeba spełniać marzenia, zwłaszcza gdy śmierć macha do mnie bezczelnie wesoło na horyzoncie. Potrząsam głową.- Nie mogę zwariować - mamroczę zachrypniętym szeptem w stronę oszpeconego rogu ściany. Brzmię, jakbym próbowała przestraszyć i odgonić to, co czyha pod zniszczoną tapetą. Brzmię, jakbym mówiła do niej: Nie boję się ciebie.
Znów potrząsam głową. Nie mogę rozmawiać ze ścianami. Ściany nie mówią i w ogóle kiepsko się wydobywa z nich informacje. Ściany są ciche i tajemnicze. Ponownie skupiam się na odklejonym skrawku tapety i w mojej głowie budzi się słowo ,,Orlaith". Niczym małe dziecko po drzemce, zaczyna robić hałas, daje o sobie znać i prosi o uwagę. Na pewno obudziło się przez tą brzydką tapetę. Nie da się przy niej spokojnie spać.
Bo jaki inny związek mają ze sobą Orlaith i ściana?★★★
Idę na kolację. Odliczam kroki. Dziesięć kroków do pierwszego zakrętu, dwanaście do następnego - jedno słowo i trzy litery do pierwszego zakrętu, jedno słowo i pięć liter do następnego. Gubię się w liczeniu stopni na schodach, ale to nic. Zaczynam od nowa. Muszę zmęczyć umysł czymś przyziemnym, by nie miał siły płatać mi figli.
![](https://img.wattpad.com/cover/82523440-288-k97406.jpg)
CZYTASZ
Trzynasty Anioł
FantasíaAmalie Valerie Ravenblack: - Po pierwsze: moje życie w ciągu kilku dni wykonało krzywy, niedołężny i bardzo, ale to bardzo okropny obrót o sto osiemdziesiąt stopni. Skoczyło, a gdy wylądowało, już nic nie było takie samo. Łowcy demonów? Owszem, lubi...