- Kto cię tak urządził? - czarnowłosa piękność chodzi po pokoju w tę i z powrotem, przeszukując ogromne regały prawie w całości zastawiające ściany.
- Trening. Jestem jeszcze człowiekiem. I średnie obycie z walką na pięści - mruczę, bawiąc się palcami na kolanach.
Poczekajcie tylko, aż przejdziemy do wykopów...Siedzę na biurku w pokoju dziewczyny o imieniu Lilou, jak powiedziała mi Leilani i czekam aż czarnowłosa sporządzi coś na moje obolałe i poranione pięści. Pierwszy raz w życiu naraziłam się na taki wysiłek fizyczny, w dodatku tak długotrwały. Nie miałam sił ani ochoty na obiad i od razu zwlokłam się do pokoju. A potem rzuciłam się jak worek zmęczonych mięśni i kości na łóżko i spałam, spałam. Znowu przyszła po mnie Jenique. Ojej, dopada mnie już rutyna?
Zjadłam naprawdę dużą kolację, a Leilani postanowiła wysłać mnie do Lilou, by uleczyła mnie w takim stopniu jak to możliwe, bym mogła jutro także ćwiczyć.Nie, nie zostałam do tego przymuszona. Wręcz przeciwnie. Nie chcę być gorsza. Nie mogę sobie pozwolić na najmniejszą słabość. Jeśli mam być stworzeniem z niezwykłymi umiejętnościami, muszę być naprawdę niezwykła w każdym calu. Inaczej rzucę się demonom na pożarcie. Choć w sumie to nie, nie rzucę się.
- To trochę utrudnia sprawę - mruczy, zakładając kruczoczarne pasma za ucho. Ma ładniejsze włosy niż ja; są długie prawie do pasa, lśniące, a ich końcówki równo ścięte. Pomyślałabym że jej cera jest chorobliwie blada, ale dziewczyna ma azjatyckie rysy i kształt twarzy, oraz zwężone, intensywnie zielone oczy.
Marszczę brwi. Pochodzi z gwiazdozbioru Daawo, a moc cytrynu nadaje jej lecznicze umiejętności - to też powiedziała mi Leilani. Więc dlaczego wyleczenie mnie sprawi jej trudność?
- Jak to utrudnia? - Pytam.
- Moc jaką daje mi kamień nie jest pełna, taka, jaką miał dziesiąty anioł. W pełni mogę uleczyć tylko , a co do innych... mogę tylko częściowo przyspieszyć gojenie ran, ewentualnie przygotować specyfiki z magicznych roślin i za pomocą moich umiejętności zamienić je w naprawdę działające leki. Nigdy nie próbowałam pomóc człowiekowi. - Zagryza usta, ściskając w dłoni fiolkę z czarnym płynem.
Przypominam sobie niebieski pył, który opadł z mojej rany na ramieniu, kiedy Jenique zdjęła opatrunek.
- Ty mi pomogłaś, kiedy byłam ranna?
Kiwa głową.
- Bardzo przyśpieszyło gojenie, więc na siniaki i... poważniejsze otarcia też powinno zadziałać.
Kilkanaście minut później, Lilou wylewa z małej miseczki paćkowatą maź do kawałka gazy. Potem przykłada materiał do mojej ręki, a na skórę przecieka przez gazę zabarwiona na szaro, gęsta substancja. Lilou odkłada gazę i przymyka oczy.
Podczas treningu nauczyłam się wyczuwać, kiedy Leilani używała swojej pozytywnej energii na mnie. Teraz gdy o tym myślę, nawet Finege i Caido nieświadomie sięgali po okruchy swojej mocy, to znaczy kiedy Finege próbowała zrozumiale wytłumaczyć mi zasady walki i kontroli nad sobą, a Caido, cóż, jego mocą jest wpływanie na czyjeś uczucia, więc może pocałunkami wykorzystywał swoje umiejętności? Nie wiem, ale teraz dochodzę do wniosku że i tłumaczenie Finege i starania Caido słabo na mnie działały, bo jestem człowiekiem.
Ta myśl ciąży mi i teraz, kiedy Lilou wyciąga wnętrze dłoni w moją stronę i skupia się jeszcze bardziej. Jej lecznicza energia, wpadająca znikąd do pokoju dociera i do mnie, a ja napawam się jej delikatną wonią, która jednak nijak na mnie wpływa.
Obserwuję jak znikąd, na ręce dziewczyny pojawiają się maleńkie, błyszczące drobinki, początkowo bezbarwne, potem przybierające jasnozielony odcień liści wczesną wiosną, spływają strumczykami po jej smukłych palcach, wpadając w gęsty kleik na moich kostkach. Substancja zmienia kolor na jasny zieleń. Tam gdzie styka się ze skórą, czuję przyjemne ciepło i napawam się nim, próbując przekierować tą energię na całe ciało. Phi! Zbyt wiele chciałabym umieć.
![](https://img.wattpad.com/cover/82523440-288-k97406.jpg)
CZYTASZ
Trzynasty Anioł
FantasiAmalie Valerie Ravenblack: - Po pierwsze: moje życie w ciągu kilku dni wykonało krzywy, niedołężny i bardzo, ale to bardzo okropny obrót o sto osiemdziesiąt stopni. Skoczyło, a gdy wylądowało, już nic nie było takie samo. Łowcy demonów? Owszem, lubi...