Miesiąc VII cz.2

15 3 5
                                    


JACK'S POV

-Dlaczego się mnie boisz?-zapytałem z bólem w głosie.Amy nie powiedziała nic.Podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem.Chciała uciec ale nie pozwoliłem jej na to.

-Ja bym cię nigdy nie uderzył.Nigdy.Rozumiesz?Za bardzo mi na Was zależy.Ja wiem,że...nie byłem ostatnio dobrym mężem dla ciebie ale mam pewne obawy.Kocham cię ponad życie.Proszę,nie bój się mnie.-ostatnie słowa wypowiedziałem ze ściśniętym gardłem.

AMY'S POV

Poczułam ukłucie bólu w sercu.Skrzywdziłam Jack'a uciekając od niego.Jak mogłam pomyśleć,że mógłby mi coś zrobić.Po chwili spojrzałam mu prosto w oczy.

-Kochanie,ja też cię kocham.Przepraszam.Za szybko cię oceniłam.Po prostu...-z moich oczu poleciały łzy.

-Ktoś zrobił ci krzywdę?Powiedz mi.

-Za nim poznałam ciebie miałam chłopaka.W ogóle się mną nie interesował.Ja chciałam z nim zerwać ale on...mnie uderzył...i...-Jack przytulił mnie mocno od siebie.

-Dlaczego mi nie powiedziałaś?Przez kilka lat nosiłaś to w sercu a ja nic nie wiedziałem.Ćśś.Już nie płacz.Ja cię nigdy, przenigdy nie skrzywdzę jak ten sk*rwiel.-powiedział Jack.

-Nie potrzebnie oskarżyłam cię o to,że się mną nie interesujesz.Mówiłeś o jakiś obawach?-zapytałam.Jack westchnął.

-Po prostu boję się,że to dziecko mnie nie pokocha ze względu na moją przeszłość.Spójrz na mnie.-mąż wstał i zdjął koszulkę.

-Patrz!To zostanie do końca życia.A co jeśli ono zapyta kiedyś:tato skąd to masz?-zapytał chłopak i zaczął wskazywać na swoje blizny na brzuchu i przedramionach.

JACK'S POV

-Co jemu powiem?Że co?Że to oznaka słabości,że nie umiałem poradzić sobie z cierpieniem?A może że byłem za słaby?Wybrałem najprostszą drogę i stałem się p*zdą.Nie chcę,żeby moje dziecko miało takie dno za ojca.-z moich oczu płynęły łzy.Nie byłem wstanie się opanować.Trząsłem się sam nie wiem czemu.

-Nawet nie mów tak!Ono cię pokocha takim jaki jesteś.Jack,to już przeszłość.Twoje blizny oznaczają,że pokonałeś swoje słabości.Jesteś zwycięzcą kochanie.Nasza kruszynka to wie.-powiedziała Amy  i pocałowała mnie mocno w usta po czym kichnęła.

-Idź do łóżka kochanie.Przeziębiłaś się.-powiedziałem.Po chwili przyniosłem koc i przykryłem nim moją żonę.

------------------------------------------------------------------------------------

AMY'S POV

Ze względu na moje mój katar,mój mąż uparł się żebym została tydzień w domu.Skakał przy mnie i roił się do opamiętania:). Przełożył naszą wizytę u lekarza na następny tydzień.

W gabinecie bardzo się denerwowaliśmy.Jack był standardowo bliski omdlenia.Jednak trzymał się dzielnie.Kiedy lekarz jeździł mi sondą po brzuchu mąż trzymał mnie cały czas za rękę.

-No moi Państwo.Będziecie mieć dziewczynkę.-powiedział z uśmiechem mężczyzna po skończonym badaniu.W moim oku zakręciła się łezka.

-Ja przepraszam na chwilkę.-powiedział Jack i opuścił gabinet.-spojrzałam ze zdziwieniem na doktora.Po chwili usłyszeliśmy krzyk.

JACK'S POV

Wyszedłem z pokoju.

-Taaak!!!Będę miał córkę!!!-wydarłem się na cały głos.Ludzie w poczekalni zaczęli się na mnie gapić jak na idiotę.

-Przepraszam.-powiedziałem cicho i wróciłem do gabinetu.
Byłem dzisiaj najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

AMY'S POV

W domu Jack'a rozpierała energia.

-Byłem pewny,że to dziewczynka.Mówiłem.Może nazwiemy ją Juliet albo Alice...a może Monica?A kiedy pojedziemy na zakupy?Trzeba kupić mebelki i ubranka,butelki,wózek...-nawijał Jack.

-Weź mi lepiej panie lekarzu wymasuj plecy zamiast tyle gadać.Zaraz nie wytrzymam.-powiedziałam do męża lecz on zaczął mnie całować po szyi.

-Jack,ja mówię poważnie.

-Ja też.-powiedział chłopak i wziął mnie na ręce.Zaniósł mnie do sypialni.Dalej już wiemy co się działo.Spędziliśmy cudowną noc:). W sumie brakowało mi bliskości mojego męża.

---------------------------------------------------------------------------------------------------

JACK'S POV

Pewnego dnia wróciłem szybciej z pracy.Od razu dobiegł mnie z salonu czyiś głos.

-Raz,dwa,raz,dwa!Lewa do góry...prawa w dół.Dasz radę.Jesteś silna...-wszedłem do pokoju i zastałem Amy w dziwnej i seksownej jednocześnie pozycji;).Miała na sobie różowe dresy i koszulkę z gwiazdką,którą jej kupiłem kiedyś na lato.Z tym,że teraz bluzka sięgała do pępka i nie zakrywała w ogóle brzucha.Cały zestaw prezentował się uroczo i pociągająco;). Żona oglądała na telewizorze jakąś kobietę.Z boku leżała wielka gumowa piłka i ciężarki.Kiedy ona to wszystko kupiła?


                                          (Od autorki:Nareszcie  ten brzuch ma idealne rozmiary;))

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

                                          (Od autorki:Nareszcie  ten brzuch ma idealne rozmiary;))

-Ku*wa!Jak ona to robi?-wystękała do siebie Amy próbując wyprostować nogę w górze.

-Em...kochanie?Co ty robisz?

-Ale mnie wystraszyłeś.Jak długo tego słuchasz?-zapytała dziewczyna.

-Na tyle,żebyś mnie podnieciła.-powiedziałem i wybuchnąłem śmiechem.

-Och ,ty zawsze tylko o jednym.Będę cię podniecać jak po porodzie będę wyglądać jak ta pani z telewizji.Nie zamierzam mieć rozstępów na brzuchu i wiszącej skóry.Po za tym zamierzam na plaży jakoś wyglądać.Zresztą nie chcę,żeby w pracy podrywała cię jakaś pacjentka.

-Wiesz,że dla mnie nie musisz tego robić.Jesteś idealna.Co byś powiedziała na obiad we dwoje?-podszedłem do żony i ją pocałowałem.

-Kochanie,wybacz ale nie mam czasu teraz.Za pół godziny możemy gdzieś iść.Zrób mi w tym czasie koktajl.Owoce masz wyciągnięte.Z góry dziękuję.-powiedziała Amy i puściła mi oczko.

-No dobrze.Tylko się nie przepracuj wielorybku.-powiedziałem i poszedłem do kuchni.



Przed nami dwa finałowe rozdziały.Cieszycie się?Bo ja nie:(. Tak dobrze mi się dla Was pisało.Dobra,koniec z tym.Pożegnania będą kiedy indziej.Dziękuję,że jesteście i zapraszam na przedostatni rozdział,który już za tydzień.

Love You GoodbyeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz