Rozdział XXX cz.1

23 4 9
                                    


Obudziłem się w swojej sali.Po chwili gwałtownie usiadłem na łóżku.Przetarłem oczy.

-Dobra Jack,Amy się nigdy nie obudziła.Wymyśliłeś to sobie.Amy dalej śpi.Amy nigdy się nie obudzi.Jesteś wariatem Jack.Musisz z tym skończyć...Okej,wszystko zrobiłeś.Testament spisałeś,SMS-y masz wysłane,pożegnałeś się z nią.Jesteś chory psychicznie,wszystko ci się uroiło.Jesteś problemem dla wszystkich.Zaraz to się zmieni...-mówiłem do siebie bardzo spokojnie.Byłem zdenerwowany ale opanowany.Wypiąłem z ręki kroplówkę i odkleiłem plaster.Spojrzałem na gips na nodze.No tak,ciągle jeszcze ze mną był.Przypomniał mi się ostatni wypadek na schodach.Czy upadek z 7 piętra będzie też tak samo bolał?Zresztą ,co mnie to obchodzi.I tak się zabije.Wygładziłem ręką koszulkę.Wstałem z łóżka.Pokuśtykałem do okna.Otworzyłem je na oścież.Uderzyła mnie fala zimnego wiatru.Z wysiłkiem wszedłem na parapet.Łapiąc się framugi ostrożnie stanąłem na nogach.Spojrzałem w dół.Od ziemi dzieliło mnie jakieś 40 m.Od skoku-kilka sekund.

MARK'S POV

O 5:58 obudził mnie sygnał telefonu.Odebrałem.

-Cześć Mark.Mam złe wieści.Czy ty też dostałeś od Jack'a wiadomość dzisiaj?-spytał roztrzęsiony Adam.

-Poczekaj,zaraz sprawdzę i oddzwonię.-powiedziałem.Wszedłem w folder 'wiadomości'. Gdy,odczytałem SMS-a od kumpla,mało nie wypuściłem telefonu z ręki.Szybko wybrałem numer kolegi.

-Co ja mam robić?!On chyba chce się zabić!

-Mark,musimy szybko przyjechać do szpitala,zanim będzie za późno.-powiedział Adam.

-Będę najszybciej jak się da.-powiedziałem i rozłączyłem się.Szybko wsiadłem do samochodu i pojechałem ratować Jack'a.

JACK'S POV

Patrzyłem się na ludzi idących ulicą.Byli tacy mali.Powoli zacząłem się przesuwać do krawędzi parapetu.

MARK'S POV

Gdy dojechałem na miejsce,popędziłem od razu do sali kumpla.Przy drzwiach czekał już Adam.Kazał mi być cicho.Wskazał palcem na postać wychylającą się z okna.Zrobiło mi się słabo.

-Mark,otworzymy po cichu drzwi.Musimy zachować spokój,aby Jack się nie wystraszył.Zawiadomiłem już personel.Rozumiesz mnie?-spytał ortopeda.

-Tak.-wyszeptałem.

-Otwieramy drzwi na 1...2...... i 3.

Nacisnąłem klamkę.Weszliśmy po cichu do pokoju.

JACK'S POV

Żegnaj świecie.

-Amy,kochanie.Na pewno się TAM spotkamy.Kocham cię.Love you goodbye.-rozłożyłem ręce na bok i skoczyłem.


C.D.N.

Love You GoodbyeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz