Poczułem na ramieniu czyjąś dłoń.Otworzyłem oczy.
-Ja przepraszam.Trochę mi się przysnęło wczoraj.Już sobie idę.-powiedziałem myśląc,że kieruje swoje słowa do pielęgniarki.Wstałem delikatnie z łóżka,aby nie obudzić Amy.
-Spokojnie...ym...to tylko ja.-powiedziała dziewczyna.Spojrzałem na nią.Wydawała mi się dziwnie znajoma.Starałem sobie przypomnieć,skąd ją znam.Po chwili mnie olśniło.
-Jane?!Co tu robisz?Nawet się do nas nie zbliżaj!-podniosłem głos.
-Proszę!Daj mi wszystko wyjaśnić.Nic wam nie zrobię.Obiecuję.Ja...ja nie wiedziałam,że się to tak skończy.Błagam.-powiedziała a z jej oczu zaczęły płynąć łzy.Nie powinienem tego robić,ale nie moja wina,że na widok płaczących dziewczyn pęka mi serce.
-Dobra.Pójdźmy do bufetu.-powiedziałem niechętnie.
-Dzi...dziękuję ci.-wyjąkała Jane.Podeszłem do Amy.
-Życz nam powodzenia.Przyjdę jutro do ciebie.Kocham cię.-nachyliłem się i pocałowałem ją w usta.
-Chodź.-powiedziałem i we dwójkę opuściliśmy salę.Po paru minutach byliśmy w szpitalnym bufecie.
-Czego się napijesz?-zapytałem.
-Może być woda.-oparła Jane.Poszedłem zamówić dla nas napoje.Gdy wróciłem, postawiłem szklanki na stole.Usiadłem.
-No,więc...Słucham.
-Po tym jak usłyszałam o waszym wypadku...zaczęłam się zastanawiać co ja zrobiłam.To wszystko moja wina.Próbowałam cię mieć na własność,mimo że wiedziałam,że masz dziewczynę.To przeze mnie Amy jest nieprzytomna.I jeszcze te twoje ręce.-powiedziała i dotknęła moich pooranych przedramion.Wzdrygnąłem się.Milczałem przez dłuższą chwilę.
-Czemu chciałaś,żebym zerwał z Amy?-spytałem.
-To nie tak.Nie chciałam tego.Widzisz...Dwa lata temu miałam chłopaka.Bardzo go kochałam.Planowaliśmy razem naszą przyszłość.Dzień przed ślubem...on...wyrzucił mnie z domu.Zostawił na ulicy bez niczego.Gdyby nie moi rodzice,to nie dałabym sobie rady.Jakiś czas później widziałam mojego byłego z jakąś dziewczyną.Od tamtego czasu nienawidzę dziewczyn,które są z kimś w związku.Ale teraz...nie jestem już taka.Chce się poprawić.-Jane miała całą twarz w łzach.Dalej milczałem.
-Dlatego postanowiłam,ci to jakoś wynagrodzić.Wiem,że nie cofnę czasu i,że to nie wiele ale weź to.-dokończyła dziewczyna i wyciągnęła z torebki kopertę.Podała mi ją.Zajrzałem do środka.Moim oczom ukazała się spora suma pieniędzy.Uśmiechnąłem się.
-Zabierz to.Nie chce tego.Ja już dawno wszystkim wybaczyłem.Nie chcę się gniewać na ciebie i na nikogo.-powiedziałem i przytuliłem Jane.Odwzajemniła uścisk.
-Dziękuję ci.Nigdy tego nie zapomnę.A te twoje ślady...czy ty się ciąłeś?
-Zapomnij o moich rękach.Niektórych rzeczy nie da się zapomnieć,ale można się z nimi pogodzić.Odwieźć cię do domu?-spytałem.
-Nie.Jestem samochodem.Dzięki.-odpowiedziała.Wymieniliśmy się numerami telefonów.Po skończonym spotkaniu,wróciłem do domu.Była godzina 20:34.
-Oj Amy.Co się dzisiaj działo.Warto jest wybaczać.-opowiedziałem jej całą historię naszej byłej prześladowczyni.Zmęczony udałem się spać.
CZYTASZ
Love You Goodbye
LosoweHistoria dwóch kochających się osób. Jedno nieporozumienie może zniszczyć ich związek na zawsze. Musi jednak stać się coś strasznego,aby oboje zrozumieli że razem tworzą jedność i są sobie potrzebni.