~Miesiąc XVIII-tydzień pierwszy~

14 3 1
                                    

AMY'S POV

Mój brzuch przypominał teraz wielką piłkę.Dziewczynka coraz bardziej kopała.Często w najmniej spodziewanym momencie np.podczas snu.Dziecku było nie wygodnie i próbowało mi o tym powiedzieć:). Wstawałam z łóżka i przechadzałam się po pokoju.Miałam bardzo duże oparcie w swoim mężu.Był przy mnie w każdych niezbyt komfortowych sytuacjach.

Pewnego wieczora siedzieliśmy na kanapie w salonie(Ja leżałam na prawym boku,chociaż przed chwilą miałam zupełnie inną pozycję).

-Misiu?-zapytałam słodkim głosem.

-Tak księżniczko?

-Wymasujesz mi plecki?

-Oczywiście.Dla mojego wielorybka wszystko.-powiedział Jack.Jego sprawne dłonie czyniły cuda.Odprężyłam się niemal od razu.Po kilku minutach przypomniało mi się coś ważnego.

-Jack!Musimy zrobić przecież zakupy.Został nam jeszcze tylko miesiąc do porodu.Zrobiłam już listę.

Zrobiłam już listę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Wiem,wiem.Już o tym pomyślałem wcześniej.-powiedział mąż i wyjął z kieszeni rozpiskę.Jego była dwa razy dłuższa od mojej.Westchnęłam.

-Możesz mi powiedzieć po co nam interaktywny szczeniak?O albo to.Po co aż tyle smoczków?-spytałam wodząc wzrokiem po niekończącej się liście.

-No bo wiesz.Chyba byłoby dobrze gdyby nasza dziewczynka dorastała ze zwierzętami.A co do smoczków.Co będzie jak któryś będzie za twardy?Albo niewygodny?-spytał rozgorączkowany Jack.Roześmiałam się.

-Posłuchaj.Nie martw się.Kiedyś kupię ci pieska.-powiedziałam i wybuchnęłam śmiechem.Chłopak przewrócił oczami.

-Chodź.Spać mi się chce.-powiedziałam i poczłapałam do sypialni.W połowie schodów byłam cała zziajana.Nagle Jack szybkim ruchem wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju.

-Beze mnie doszłabyś tu dopiero jutro.-powiedział i roześmiał się.

-Ale śmieszne.

-Teraz ja się z ciebie ponabijam.

---------------------------------------------------------------------

Następnego dnia była sobota.Jack miał wolne w pracy.Pojechaliśmy samochodem do sklepu z artykułami dla malutkich dzieci i przyszłych rodziców.Oczywiście wykreśliłam z listy męża masę rzeczy.

-Dobra.Może podzielmy się tak.Ja idę na dział "karmienie" i "higiena". Dla ciebie najprzyjemniejsze.Zajmiesz się ubrankami.-zobaczyłam iskierki w oczach Jack'a.Podszedł do mnie i pocałował mnie.

-Tylko pamiętaj.Kupuj to co potrzebne i praktyczne.Nie to co ładne.-ostrzegłam go.Nie wiem czy usłyszał,bo pędził już w kierunku regałów.Pokręciłam głową i poszłam w swoją stronę.

JACK'S POV

Miałem prawdziwy dylemat.Musiałem się ograniczyć do listy sporządzonej przez Amy.W wózku zakupowym miałem już 5 śpioszków.Więcej miałem nie brać.Ale co ja poradzę.Nie mogłem się zdecydować nad uroczym wzorkiem w króliczki a motylki.Wobec tego wziąłem obie pary.Miałem już jechać po następne rzeczy kiedy moją uwagę przykuła cudowna sukienka.Nie dość,że była różowa to jeszcze wyglądała jakby należała do jakiejś. księżniczki.

-Ja bym ją wziął.-powiedział jakiś głos.Odwróciłem się.Za mną stał jakiś blondyn.Na oko miał tyle lat co ja.

-Też bym wziął tylko moja żona mnie zabije.Miałem wziąć same praktyczne rzeczy.-powiedziałem ze smutkiem.

-Wrazie czego będzie na mnie.-powiedział z uśmiechem facet.

-Który miesiąc?-zapytał.

-Ósmy.-powiedziałem dumnie.-A u pana?

-U nas dopiero trzeci.Nawet nie znamy płci jeszcze.Przyjechaliśmy tylko pooglądać co nie co.Może pomogę w zakupach?-zaproponował.

-Bardzo chętnie.-odpowiedziałem i podążyliśmy wzdłuż regałów.

AMY'S POV

Po około pół godzinie miałam wybrane kilka staników do karmienia i ogromną ilość kosmetyków do pielęgnacji noworodków.Wzięłam także dwa puchate ręczniczki z kaczuszkami i szlafroczek.Wanienkę i inne większe rzeczy jak np.wózek czy leżaczek zamówimy z dostawą do domu.Z pomocą jakiejś pani przytargałam wszystko do kasy.Byłam pewna,że mój mąż już czeka.Niestety.

-Pani kupuje?-zapytała brązowowłosa dziewczyna.

-Tak ale czekam na moje dziecko.-powiedziałam z westchnieniem.Kobieta spojrzała na mnie dziwnie.

-Chodzi mi o mojego męża.Znowu gdzieś przepadł.Ja zdążyłam kupić tyle rzeczy a on nie jest wstanie wybrać kilku ubranek.-westchnęłam.Dziewczyna roześmiała się.

-Tak się składa,że ja też czekam na swoją zgubę.Jak się pani czuję?Bo chyba niedługo już będzie po wszystkim.

-Mała kopie,ale dajemy radę.I dziękuję,nie narzekam.-powiedziałam z uśmiechem.Rozmawiałyśmy kilkanaście minut,aż w końcu zobaczyłam jak w moją stronę idzie dwóch mężczyzn.Jednym z nich był Jack.Pchali przed sobą wózek załadowany mnóstwem rzeczy.

-Nareszcie.-powiedziałyśmy w jednakowym momencie.

-Ile można czekać?I co ja ci mówiłam na temat ilości ubranek?-spytałam.

-Jakby co to pani zwala na mnie.-powiedział mężczyzna śmiejąc się.

-A ty miałeś tylko obejrzeć wózki.-powiedziała dziewczyna do swojego partnera.

-Jack.Czemu wszystko jest prawie różowe?-zapytałam bezradna.

-Bo w końcu niedługo się urodzi nasza księżniczka.A księżniczki mają wszystko różowe.-stwierdził dobitnie mój mąż.Nic już nie powiedziałam.Poszliśmy zapłacić.Zamówiliśmy też resztę rzeczy z dostawą do domu.

----------------------------------------------------------

JACK'S POV

Gdy wróciliśmy do domu,byliśmy bardzo zmęczeni.Amy przeglądnęła jeszcze rzeczy,które kupiłem.

-A to co?-zapytała pokazując mi sukienkę dla dziecka.

-Nie podoba ci się?-zapytałem.

-Jest cudowna.Nie prosiłam cię,żebyś to kupował...ale domyślam się,że ten pan ci doradził.

-Dokładnie.Powiedział,żeby zwalać na niego jakbyś mnie chciała zabić.-powiedziałem z uśmieszkiem na ustach.

-Ał!-syknęła Amy.

-Co się stało?

-Znowu mnie bolą plecy.-poskarżyła się żona.

-Mam coś specjalnie dla ciebie.-powiedziałem i podałem Amy poduszkę ciążową,który kupiłem.

-Jesteś cudowny.-powiedział dziewczyna leżąc na zakupionym sprzęcie.

-Warto mieć takiego męża prawda?.-powiedziałem i pocałowałem mojego wielorybka w usta.

-Nie mogę się doczekać naszego maleństwa.Będziemy wspaniałymi rodzicami.-powiedziałem.

-Najlepszymi.-powiedziała żona.

Love You GoodbyeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz