#4 -Znowu się widzimy, mała.

33.7K 1.8K 170
                                    

Autobusem dotarłam do swojej szkoły, zaniosłam kurtkę do szatni i skierowałam się w kierunku hali, w której będę miała wychowanie fizyczne.

Oczywiście spóźniona weszłam do pustej szatni, w której dziwnie pachniało, przebrałam się w sportowy stanik z nike, czarną bluzę i dresy z adidasa. Na ten komplet nie  wydałam więcej niż 20 funtów, był kupiony na stronce z odzieżą, gdzie ludzie sprzedawali swoje niepasujące rozmiarowo rzeczy lub ubrania, w których już nie chodzili.

-Dree Rivera?- usłyszałam swoje nazwisko, więc podbiegłam do reszty klasy i usiadłam na końcu.

-Jestem.- powiedziałam, biorąc łyka wody. Trener skinął głową i dalej sprawdzał obecność. Dziwnie się czułam w obecności mojej klasy, wszystkie dziewczyny miały zadbane paznokcie, idealne fryzury i makijaż, którego ja nie potrafiłam robić.

Po chwili na halę weszła jeszcze jedna klasa, w której zauważyłam chłopaków z dzisiejszej nocy. Miałam nadzieję, że mnie nie zauważyli.

Wczorajsza czwórka, która miała zaczerwienione oczy i chłopak, któremu wpadłam wczoraj pod koła. Wyglądał na najstarszego z nich wszystkich. Widocznie ta piątka musiała się kumplować.

-Dylan!- usłyszałam piskliwy głos dziewczyny obok mnie, na co się skrzywiłam. Nie wiedziałam, kogo wołała, ale po tym, jak rzuciła się na wysokiego bruneta sprzed samochodu, wszystko ogarnęłam.

Chłopak odsunął się od niej z grymasem na twarzy. Ona chyba nie widziała, że ten cały Dylan nie jest specjalnie zachwycony jej towarzystwem. Mój telefon w kieszeni wibrował.

Dziwka Jully: Hej, Dree. Nina ma 38,7 stopni gorączki i Mia zawiozła ją do szpitala. Odezwij się po lekcjach, albo przyjedź na Mark Jones Street 41.

Ja: Zabiję sukę.

Dziwka Jully: Uważaj na słowa. Pamiętaj, że przez ostatnie dwa miesiące możesz wylecieć i nie myśl, że jesteś jakaś wyjątkowa i będziesz robiła sobie to, co chcesz.

Tyle wystarczyło, żeby mnie porządnie wkurwić. Schowałam telefon i za poleceniem trenera poszłam zrobić sobie rozgrzewkę, którą robili wszyscy w szachownicy. Na moje nieszczęście wylądowałam pomiędzy dwoma chłopakami z wczoraj.

Zabijali mnie wzrokiem, a ich oczy były mocno zaczerwienione. Moja wina, że trafiłam w oczy? Zresztą, Bóg wie, co oni mogli mi zrobić.

-Znowu się widzimy, mała.- powiedział jeden z nich. Gdy było ciemno nie widziałam jego twarzy, ale teraz rozpoznałam go po głosie.

-Znamy się?- uniosłam brew, udając, że widziałam go pierwszy raz w życiu.

-Zeszła noc, nie pamiętasz?- poruszał znacząco brwiami jego kumpel, który był po mojej lewej stronie.

-Jakoś nie bardzo.- warknęłam. Serdecznie powstrzymywałam się przed przywaleniu im w twarz.

-Przypomnisz sobie.- znowu odezwał się ten, po mojej prawej.

-Gramy w siatkówkę!- krzyknął trener.

***

Sprawdzałam autobusy, które jechałyby na szpital, gdzie była dziewczynka. Niestety żadnego autobusu w kierunku Mark Jones Street nie było.

Zrezygnowana zamówiłam taksówkę, która po chwili podjechała. Podałam nazwę ulicy i nazwę szpitala, a po dziesięciu minutach byłam na miejscu. Zapłaciłam, wysiadając z pojazdu.

Z bankomatu wyciągnęłam czterdzieści funtów na kolejne wydatki. Mała nie była ubezpieczona, więc wolałabym być zabezpieczona na jakiekolwiek koszty.

Z hukiem wpadłam do szpitala, na korytarzu od razu zauważyłam blondynkę Mię.

-Coś ty jej kurwa zrobiła?!- wydarłam nie na nią, a na przewróciła oczami.

-Złość piękności szkodzi.- zrobiła balona ze swojej gumy.- Tobie już nie zaszkodzi.

-Jeśli przez Ciebie coś jej się stanie, gwarantuję Ci, że Twoja chata poleci z dymem!- warknęłam na nią.

-Oj tam, oj tam. Tylko okno otworzyłam, ponieważ było ciepło i śmierdziało gównami. Po co robisz z tego takie halo?- zapytała lekceważąco.

-Czy ty siebie kurwa słyszysz?! Jest listopad do cholery! Listopad, a ty kurwa otworzyłaś okna, bo w pokoju dla dzieci, podkreślam dla dzieci śmierdziało?!

-Proszę się uspokoić.- powiedział pewien mężczyzna, który wyszedł zza drzwi. Miał fartuch lekarski, to pewnie był lekarzem.- Jest tutaj ktoś od Niny White?

-Nazywam się Dree Rivera i obie pochodzimy z domu dziecka, a ja jestem najbliżej z małą.- powiedziałam, pokazując swój dowód tymczasowy. Za niedługo dostanę ten prawdziwy.

-Tak, zapraszam za mną.- powiedział, przepuszczając mnie w drzwiach.- Nazywam się Brian Black i jestem lekarzem dziewczynki. Z tego, co czytałem, Nina nie ma ubezpieczenia państwowego, a lekarstwa, które trzeba podać sześciomiesięcznemu dziecku do najtańszych nie należą, rozumiesz?

-Pokryję wszystkie koszty jej leczenia.- powiedziałam, przyglądając się bladej dziewczynce, która leżała w szpitalnym łóżeczku dla dziecka.

-I jeszcze jedno. Dzieci do ósmego  roku życia muszą być pod opieką dorosłego. A z racji, że dziewczynka nie ma nikogo, mogłabyś z nią zostać? To są góra dwie noce i powinna być zdrowa jak ryba. Zgadzasz się?- zapytał, a ja zawahałam się przez chwilę.

-A szkoła?- zapytałam, a on machnął ręką.

-Wypiszę Ci usprawiedliwienie lekarskie.- powiedział, a ja skinęłam głową.

-Pojadę tylko do ośrodka po jakieś ubrania i coś dla Niny.- powiedziałam, a on skinął głową i zniknął mi z pola widzenia.- Co tam, maluchu?- podałam małej paluszek, którego leciutko ścisnęła. Była słaba i przymykała oczka.- Dree zaraz do Ciebie przyjdzie, dobrze? Kocham Cię.

Na nogach wróciłam do domu dziecka i skierowałam się do pokoju opiekunki.

-Jully, to możecie zawieźć mi do szkoły.- podałam jej usprawiedliwienie.- Wracam za góra trzy dni. Będę w szpitalu z Niną. Na przyszłość, zamykajcie pieprzone okna dzieciom, bo wszystkie wylądują w szpitalach.

Nie odpowiedziała mi, więc bez odpowiedzi poszłam do swojego pokoju, w którym siedziało reszta dziewcząt.

-Co się gapicie?!- warknęłam na zaciekawione dziewczyny z mojego pokoju. Wyrzuciłam wszystkie rzeczy z plecaka na swoje łóżko i spakowałam się. Zabrałam kilka rzeczy Niny, które jej kupiłam. Zabrałam jeszcze swoją szczoteczkę, pastę do zębów, szczotkę do włosów i ładowarkę do telefonu, po czym skierowałam się do wyjścia z ośrodka.

Zamknięte Bramy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz