#29 -Ja nigdy Cię nie zostawię.

28.3K 1.4K 417
                                    

UWAGA! Po pierwsze, chciałabym wyjaśnić pewną sprawę, jaką są komentarze niektórych z was. Jeśli masz na myśli coś złośliwego wobec mojej książki, to napisz to na kartce i wsadź sobie w dupę. Nie obchodzi mnie to, że każdy ma prawo do swojego zdania bla bla bla i w ogóle, bo jeśli Ci się coś nie podoba, to wyjdź, nie komentuj i mnie nie wkurwiaj, bo mam słabe nerwy, co odznaczyło się już w niektórych komentarzach.

Po drugie, dostałam ostatnio niemiły komentarz na temat szacunku dla moich czytelniczek. Ja mam szacunek dla wszystkich, którzy mają szacunek do mnie. Prosta zasada. No i potem to zdziwienie, kiedy zaczynam traktować czytelniczkę tak samo jak ona mnie.

A teraz rozdział:

-Chris.- szepnęłam, szarpiąc jego ramię. Ten zachwiał się lekko do tyłu, ale stanął równo przede mną i zmarszczył brwi.

-Co jest, Rivs?- zapytał. Rozejrzałam się dookoła i zaciągnęłam go do męskich ubikacji, gdzie było pusto.

-No bo.. Ja muszę uciec. Teraz.- przygryzłam nerwowo wargę.

-Po co?- zdziwił się.

-Muszę iść do lekarza.- ściszyłam głos.

-No to czemu nie napisałaś sobie zwolnienia?- zapytał, przewracając oczami.- Coś Ci jest?

-Nie.. To tylko badania.

-Do jakiego lekarza idziesz?- zapytał znowu. Przygryzłam wnętrze policzka.

-Muszę iść do.. Ginekologa.- przyznałam, czując, jak czerwień wpływa na moje policzki. Zamiast chóru śmiechu zastałam zmartwione spojrzenie Chris'a.

-Co się stało?

-Nic, tylko.. Bo ja..

-Jesteś w ciąży..- przerwał mi, chwytając się za głowę.

-Nawet nigdy tego nie robiłam, idioto.- oburzyłam się.- Po prostu chciałam zrobić sobie badania kontrolne, tak samo jak inne kobiety.

-No to w czym problem?

-Po pierwsze, nigdy nie byłam u ginekologa, po drugie, nigdy nie byłam u ginekologa, a po trzecie do cholery, boję się tam iść!

-Nie ogoliłaś się?

-Oczywiście, że się ogoliłam.- burknęłam.- Nie wiem, jak wyjść ze szkoły, żeby nauczyciele się nie zorientowali. Ridder stoi przy głównym i obserwuje.

-Oknem.- wskazał palcem, wzruszając ramionami.

-Pojebało Cię?- prychnęłam. Z ciekawości zauważyłam, że do ziemi wcale tak wysoko nie było, ale nie z takich wysokości się skakało.

-Masz bardzo wypchaną torbę, więc zakładam, że masz tam kurtkę.- zauważył. Skinęłam głową.- Zapomniałaś kluczyka do szafki?

-Zgubiłam. No dobra, co mam robić?- ubrałam kurtkę.

Chłopak wskoczył na parapet, otworzył górne okno na oścież i zeskoczył na ziemię. Ja wdrapałam się z jego pomocą.

-Spokojnie mała, to tylko jakieś dwa metry. Na dole jest śnieg.

-Podaj mi plecak.- mruknęłam. Ten mi go podał, a ja rzuciłam go na choinki. Na szczęście nie spadł.

-Teraz pomyśl, że zeskakujesz z drzewa, jak w domu dziecka.

-Wtedy nie było śniegu.- prychnęłam.

-W sylwestra był.

-Zamknij się.- westchnęłam, przeżegnałam się i skoczyłam. O dziwo wylądowałam na swoich własnych nogach, czując w nich lekkie mrowienie.

Zamknięte Bramy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz