#8 -Nie uciekniesz mi.

30K 1.8K 281
                                    


Dylan PoV:

-Chłopaki, zwijamy się z lekcji?- zapytałem, gasząc papierosa. Był koniec przerwy na lunch, a ja miałem już dość na dzisiejszy dzień.

Sprawdzian z anatomii, kartkówka z hiszpańskiego, odpowiedź z biologii. Za dużo, jak na jeden dzień. Trzy jedynki jak nic, a matka mnie chyba zabije, a przy dobrych wiatrach z domu wywali.

-Sorry stary, ale dostaliśmy kozę u Flyn'a.- skrzywili się w czwórkę - Trzeba było też przyjść na angielski, mógłbyś z nami posiedzieć.

-Chyba śnisz, Connor..- burknąłem, wzdrygając się na myśl o surowym nauczycielu z angielskiego.

Nawet największego kujona potrafił zgnoić i wytknąć mu nieistotne błędy, a nasza piątka, chociaż siedziałaby cicho i tak dostalibyśmy kozę oraz karne zadania. Przez niego siedziałem kolejny rok w tej zasranej budzie.

-Patrz, stary, to ona.- powiedział Zack, przyglądając się komuś a bramą. Zmarszczyłem brwi na widok dziewczyny ze szpitala.- Zaakceptowała moje zaproszenie i dodała na snapie, ale nic na niego nie dodaje.

-A co jej wysyłasz?- zapytał Jamie, wkładając sobie orzeszki w panierce do buzi.

-Trzy nagrania jak waliłem, zdjęcie mojego penisa oraz zdjęcie, jak stoję nagi przed lustrem.- wyszczerzył się, jakby to był najmądrzejszy wyczyn na świecie.

-A odczytała chociaż?- zapytał Chris, a Zack się skrzywił i pokręcił głową na nie. Hha, ciota.

-Dobra, ja spierdalam stąd.- powiedziałem, przybijając z nimi piątki. Skierowałem się do swojego samochodu i wzrokiem szukałem dziewczyny. Szła przez parking supermarketu z tą małą na rękach i wypchanym plecakiem.

Wjechałem na parking i jechałem za nią. Otworzyłem z prawej strony okno, żeby przyjrzeć się jej bliżej. Prawej dlatego, że samochód był sprowadzany z Ameryki i nie miał kierownicy po prawej stronie.

-Chyba sobie nie radzisz.- krzyknąłem do niej rozbawiony. Mój głos bardziej ociekał kpiną, niż zamierzałem.

Odwróciła się w moją stronę z zaciekawieniem, a następnie zmierzyła wzrokiem mój pojazd i westchnęła, jakby kojarzyła mnie skądś. Ciekawe skąd.

-Na pewno lepiej od Ciebie.- syknęła cicho w moją stronę, lecz nie zatrzymała się.

Zastanawiałem się, czemu była tak cicho, a po chwili zauważyłem, że dziecko spało jej na rękach. Nie męczy ją to? Czemu jej chłopak po nią nie przyjechał? Przyśpieszyła swojego kroku.

-Nie, żeby coś, ale jadę za Tobą samochodem. Nie uciekniesz mi.- parsknąłem śmiechem, na co przewróciła oczami. Często to robiła w moim towarzystwie.

-Wiesz co? Jednak możesz mi pomóc.- zanim się zorientowałem, otworzyła drzwi mojego samochodu i usiadła na siedzeniu pasażera, rzucając swój plecak na tyły auta. Siedziałem oniemiały, bo nie spodziewałem się tego.- Co się tak gapisz?

-Wsiadłaś z nieznajomym do samochodu. Równie dobrze mógłbym być pedofilem.- stwierdziłem, gdy się ocknąłem. Wyjechałem na ulicę, kątem oka patrząc, jak dziewczyna zapina pasy, robiąc wygodniejszą pozycję małej kluseczce.

-Zapamiętałam tablice rejestracyjne. Nie uciekniesz mi.- zaśmiałem się na ten komentarz.

-Gdzie jedziemy?- zapytałem, na co wyraźnie się spięła. Hm, do jej chłopaka? Przy okazji będę mógł mu wpierdolić za zostawienie jej samej, bez podwózki ani nawet pieprzonego wózka z dzieckiem i ciężką torbą.

-Na Jackson Mind Street F18.- powiedziała, a ja skinąłem głową i prowadziłem w tamtym kierunku. Była to bogata i zadbana dzielnica.

Zatrzymaliśmy się pod białym, ogromnym domem z zielonym, idealnie wyszczerzonym ogrodem. Mogłem się spodziewać, że ktoś taki jak ona mieszka w takim domu.

Zgasiłem samochód, kiedy zauważyłem, że dziewczyna nie umiała odpiąć sobie pasów przez dziecko na rękach.

-Potrzymać Ci ją?- zapytałem, wzdychając. Zmierzyła mnie wzrokiem, a następnie podała mi dziewczynkę. Mimowolnie spojrzałem na twarz dziecka.

Urocze, dziecięce rysy twarzy, pulchne policzki i usta. Nie była podobna do Dree, więc dziecko musiało mieć urodę po ojcu. I spokojnie mógłbym powiedzieć, że z tej małej blondyneczki wyrośnie niezła łamaczka serc.

Spojrzałem na czarnowłosą, która z wypiętym tyłkiem wypinała się prawdopodobnie po torbę. Ręka mnie świerzbiła. Miałem ochotę dać jej soczystego klapsa, ale się powstrzymałem. Poczułem rosnącą erekcję, na co przeklinałem siebie w duchu. Naprawdę chciałem ścisnąć jej tyłek, żeby tylko jęczała moje imię, wiła się pode mną i dostawała orgazmu tylko ode mnie. Dość Dylan, bo Ci stanie. Uh, za późno.

Myśl o czarnowłosej w moim łóżku była bardzo kusząca, ale ona miała już kogoś, kto ją zaspokaja. Tsa, chyba nigdy się z tym nie pogodzę. Zastanawiałem się, jak wyglądałaby jej twarz, kiedy dochodziła. Ugh, przestań.

-Uh, dziękuje za podwózkę.- powiedziała, a w jej głosie było słychać wdzięczność.

-Chodź, pomogę Ci.- powiedziałem, wysiadając z samochodu. Dalej miałem na rękach śpiące dziecko.

-Poradzę sobie.- powiedziała, przewracając oczami. Znowu ten tik.

-Przestań narzekać.- mruknąłem, biorąc jedną ręką jej plecak. Skierowaliśmy się do drzwi, w których stanęła na oko czterdziestoletnia blondynka.

-Cześć Dree, jak tam mała?- zapytała kobieta. Czyżby to była jej mama? Nie zauważyłem podobieństwa pomiędzy nimi.

Dree. Dree... Podobało mi się jej imię. Szczególnie, chciałbym jęczeć je w nocy. Każdej nocy.

-Jest w porządku, potem muszę iść do apteki wykupić receptę.- powiedziała dziewczyna.

-A to jest?- zapytała kobieta, wskazując na mnie. Ugh, chyba najwyższy czas się ulotnić.

-Ja tylko przywiozłem dziewczyny do domu.- powiedziałem, a kobieta skinęła głową. Dziewczyna podała jej swój plecak i wystawiła ręce po dziewczynkę. Niechętnie oddałem jej małą.

-Ugh, dziękuje....

-Dylan.- powiedziałem, widząc jej zmieszanie. Skinęła głową.

-Dziękuje Dylan, za to, że mnie przywiozłeś - powiedziała, a ja skinąłem tylko głową, odwróciłem się na pięcie i ruszyłem do swojego samochodu. Z kurewskim bólem jaj.

Zamknięte Bramy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz