Minęły cztery dni odkąd byliśmy w Londynie. To miasto było takie piękne, że mogłabym w nim zamieszkać. Nigdy wcześniej nie byłam w tym mieście, może dlatego tak bardzo mnie ono urzekło. Teraz siedziałam na placu zabaw, dłubiąc słonecznik solony. Z zaciekawieniem obserwowałam jak Dylan ostrożnie zabawia Ninę na huśtawce albo zjeżdża razem z nią na zjeżdżalni, co wygląda komicznie, bo zjeżdżalnia była krótsza od niego. Poczułam wibrację telefonu, dlatego wyciągnęłam go z tylnej kieszeni i zmarszczyłam brwi.
Tata Dom: Hej skarbie, zdaje się, że jestem w drodze do Stratford. Nie, nie wpadnę do was tylko zobaczymy się na godzinę za dwie godzinki, bo wieczorem mam spotkanie biznesowe z klientem, który chce podpisać umowę.
Ja: Wpadaj :) Zapraszamy.
Tata Dom: Spotkamy się na mieście.
Ja: Nie chce mi się tam iść i wszystko mnie boli.
Tata Dom: Oh, rozumiem.. B))) Przyjadę po was i zostawię wam mój samochód, bo kupiłem sobie już bilet na pociąg z Londynu do Stratford. Możecie się w nim pieprzyć B)))).
Przygryzłam wargę, czując mrowienie między nogami.
Ja: Dzięki za pozwolenie, tato :).
Tata Dom: ♡♡
-Jestem wykończony.- rzucił chłopak, siadając ciężko obok mnie. Wyciągnął swoje papierosy z mojej torebki i odpalił jednego, zaciągając się nikotyną. Obserwowałam jego żyły, gdy napinał mięśnie szyi, które były pokryte moim dziełem.
-Więcej zarwanych nocy przez seks.- nie wierzę, że to powiedziałam. Robiliśmy to codziennie i codziennie rano czułam się jak gówno. Jakaś matka, która siedziała na ławce obok nas posłała mi zniesmaczone spojrzenie, na co przewróciłam oczami.
-Z Tobą uprawiam miłość, a nie seks kochanie. I mógłbym to robić do końca życia. To mnie nie zmęczy nigdy.- posłał mi uroczy uśmieszek, wydmuchując dym ze swoich ust prosto w moją twarz.
-Dominic przyjedzie do nas na chwilę i zostawi nam swojego Rover'a.- poruszałam znacząco brwiami, ignorując wypieki na moich policzkach.
-W takim razie musimy go ochrzcić.- wzruszył ramionami i uśmiechnął się, obejmując mnie ramieniem.
-Gdzie Nina?- zapytałam, przysuwając się bliżej niego. Ten wskazał papierosem na dziewczynkę, która stała na trawie z jakimś czarnowłosym chłopcem. Na oko był od niej starszy o dobre dwa latka, co nie przeszkadzało im w porozumieniu się. On trzymał ją za małą rączkę i razem szli w stronę piaskownicy. Prawie zawału dostałam, kiedy Nina zachwiała się do przodu, ale trzylatek pociągnął ją do tyłu, żeby nie upadła na twarz i swoje pierwsze jedynki, przez co oboje polecieli na tyłki. Zerwałam się z ławki, mając serce w gardle. Podniosłam dziewczynkę, a następnie podałam chłopcu rękę, żeby mógł wstać. Niepewnie przyjął ją i wstał, otrzepując spodenki do kolan.
-Dziękuję.- powiedział, posyłając mi uroczy uśmiech.
-Mama!- pisnęła Nina, tuląc swoją główkę mocno w mój brzuch.
-Cześć Dylan!- usłyszałam męski głos blisko siebie.
-Gracjan.- mój chłopak znalazł się zaraz obok nas. Nie palił już i wyglądał na rozbawionego całą sytuacją. Objął mnie ramieniem i przysunął do siebie.- Dawno Cię nie widziałem, stary.
-Ciebie też do Londynu chyba nie specjalnie ciągnęło.- brunet posłał nam uśmiech. Jego wzrok zjechał na małą blondynkę, która bawiła się już z chłopcem.- Fajny dzieciak.
-Bo nasz.- szatyn wyszczerzył się, ukazując swoje proste, bielutkie ząbki.- To Dree, moja dziewczyna.
-Gracjan, kumpel i były współlokator tego debila.- wskazał na mojego chłopaka.- A to Ethan, mój pierworodny.- wskazał na chłopca, bawiącego się z Niną. Skinęłam głową, uśmiechając się.
-Jak tam Sara? Daje Ci popalić?- zapytał Dylan, splątując nasze palce.
-Daj mi spokój, jest w bliźniaczej ciąży. Niby to czas błogosławieństwa i w ogóle, ale błagam, zabijcie mnie zanim ona to zrobi.- starszy zdecydowanie się skrzywił. Spojrzał na telefon i przerzucił wzrok na syna.- Młody, musimy iść, matka wzywa.
-Ale ja się jesce nie pobawiłem.- mały chłopiec zrobił grymas.
-Rose i Nelly Cię wzywają, musisz je uspokoić zanim zrobią sobie dyskotekę w brzuchu mamusi.
-Oh..- wyrwało się chłopczykowi.- Proszę pani, a mogę się jutro pobawić z dziewczynką?
Czarnowłosy chłopczyk spojrzał na mnie błagalnie.
-Jasne, że możesz się pobawić jutro z Niną.- kucnęłam przy nim, posyłając mu uśmiech.- Jeśli chcesz, możemy iść później na lody.
-Taaaak! Tato mogę?
-A uspokoisz mamusię?
-Tak!
-To nawet na cały dzień Cię jutro puszczę.- widać, jak starszy oddycha z ulgą i zagarnia syna na ręce.- Masz stary numer Dyl?- szatyn skinął głową.- Zdzwonimy się jeszcze, do jutra.
Chłopczyk wyrwał się z ramion swojego ojca i podbiegł do dziewczynki, której dał całusa w policzek i lekko ją objął.
-Muszę teraz się zająć moimi siostrzyczkami. Jutro się pobawimy, obiecuję.- posłał blondynce czarujący uśmiech, a mi zrobiło się słabo od nadmiaru słodkości. Boże, ja go chcę. Mój synek też będzie taki słodki.
-Dylan, patrz.- wskazałam na parę. Chłopczyk pomachał do dziewczynki i chwycił rękę swojego taty, po czym wyszli z placu zabaw kierując się do jednego z bloków.
-Czy Nina się całowała?- szatyn zmarszczył brwi, a po chwili jego oczy się rozszerzyły.- Ona ma tylko roczek!
-Dylan, to był tylko mały całus w policzek.- spojrzałam na niego niezrozumiale.
-Ale od chłopaka.- zrobił gniewną minę.
-No i co? Ty też ją przecież całujesz.
-Ale ja mogę.- zmrużył oczy, a po chwili westchnął i zabrał dziewczynkę na ręce.- Lala, jeszcze z dwadzieścia lat sobie poczekasz na faceta i nie ma innej opcji.- na jego słowa zrobiła motorek ustami. Uśmiechnęłam się. Przynajmniej mi się już nie stawia.
-Kiedyś na pewno będzie miała chłopaka.
-Ale czy ja mówię, że teraz? Za paręnaście lat, nie wiem, może za szesnaście, siedemnaście.
-I tak będzie za młoda.- wzruszył ramionami. Wiedziałam, że nie odpuści, dlatego przewróciłam oczami i sama odpuściłam, bo nie miałam zamiaru przegadywać się z nim, to i tak nie miało sensu, on i tak postawiłby na swoim. Pół godziny później wróciliśmy do domu. Ja weszłam pod szybki prysznic, a Dyl oglądał bajkę z Niną. Cały czas zastanawiałam się, dlaczego Black tak bardzo nie chce widzieć chłopców wokół Niny, tak samo jak wokół Darcy. Przecież dzieci w tym wieku jeszcze nie są na tyle ciekawe, żeby bawić się w ptaszki i gniazdka, więc nie wiedziałam, o co mu chodzi. Ciekawe co by zrobił, gdyby Nina w przyszłości przyprowadziła swojego chłopaka do domu.. kupiłby sobie wiatrówkę i zaczął strzelać? Nie, on nie był by na tyle nudny, kupiłby sobie całą artylerię broni każdego rodzaju.
-Skąd znasz tego Gracjan'a?- zapytałam Dylan'a, wciągając na nogi jasne jeansy. Włosy spięłam w wysokiego kucyka i poprawiłam koszulkę, która podwinęła mi się do góry.
-Cóż, to długa historia.- szatyn wzruszył ramionami.- Poznaliśmy się w jednym z klubów tutaj. Pamiętam, ja byłem wkurzony na matkę, a on był przerażony, bo dowiedział się, że zostanie ojcem. Oboje piliśmy, zagadała do niego jakaś laska i chciał z nią iść do jej mieszkania, ale dostał ode mnie w ryj, ogarnął się i poszedł do Sary.
-I teraz są razem, tak?- zapytałam ciekawa.
-We wakacje w zeszłym roku byłem świadkiem na ich ślubie.- odpowiedział uśmiechnięty. Rozmowę przerwało nam pukanie do drzwi. Wyjęłam Ninę z łóżeczka, żeby założyć jej buciki, a Dylan poszedł otworzyć.
-Cześć kochani.- usłyszałam głos taty. Nina pisnęła głośno i ucieszyła się na jego widok.- Gotowi? Zabieram was na obiad, a potem odwieziecie mnie na dworzec i mój Roverek jest już wasz.
Dylan popatrzył na mnie znacząco, po czym posłał mi zalotny uśmiech. Wyszliśmy z budynku i załadowaliśmy się do samochodu, po czym odjechaliśmy w kierunku miasta.-O, cześć Dominic.- usłyszałam nad sobą damski głos po tym, jak zajęliśmy miejsca.
-Cześć Demetria.- powiedział znudzony czarnowłosy.
-Dorotha.-poprawiła go.- Kto to?- zapytała, wskazując na naszą trójkę.
-Córka z chłopakiem i córką. Możemy złożyć zamówienie?
-Nie mówiłeś, że jesteś dziadkiem.- powiedziała oburzona, uderzając go w policzek.- Zapomnij o mnie.
-Już zapomniałem, kurwa.- potknął piekącego policzka. Zmarszczyłam brwi, co to w ogóle było?- I tak była chujowa w łóżku.
Podeszła do nas inna kelnerka, która tym razem nie uderzyła mojego taty i w spokoju mogliśmy złożyć zamówienie. Ja zamówiłam sobie rosół i kopytka z gulaszem i sałatką z makaronem, Dylan też zamówił rosół i ryż curry z kurczakiem i sałatką warzywną. Tata uznał, że dla niego najlepszym posiłkiem będzie stek z grill'a, ziemniaki i surówka.
Wszyscy jedliśmy ze smakiem, podczas gdy Nina smacznie spała w swoim nowym wózeczku. Potem zgodnie z planem pojechaliśmy zawieźć tatę na dworzec kolejowy, gdzie czekał już na niego pociąg do Stratford.
-Chrzcimy tą maszynę?- Dylan poruszał znacząco brwiami tak jak ja kilka godzin temu. Przygryzłam wargę i zaśmiałam się cicho.
-Zdecydowanie za dużo miłości, Black. Za dużo miłości.
-Jej nigdy nie ma za dużo.- położył swoją dłoń na moim kolanie i ścisnął je lekko. Potem wszystko działo się szybko, zaparkował na jakimś pustym parkingu, na którym zrobiliśmy to na siedzeniu pasażera. Musieliśmy być cicho, ponieważ Nina spała na tylnej kanapie i w każdej chwili mogła się obudzić.
CZYTASZ
Zamknięte Bramy ✔
Romance-Uważaj, jak łazisz!- usłyszałam pisk opon, a ja przestraszona odskoczyłam do tyłu.- Ślepa jesteś?! Mogłaś mi samochód rozjebać! Ten samochód jest więcej wart, niż całe Twoje życie!- warknął chłopak, który wyszedł, trzaskając drzwiami. -Wal się.- wa...