Minęły dwa tygodnie, odkąd ta dwójka ze mną mieszkała. Podczas, gdy Black planował swoją imprezę urodzinową, ja uczyłam się, pracowałam i zajmowałam Niną. Ale nie mogłam powiedzieć, że chłopak mi nie pomagał, bo codziennie wstawał wcześniej, niż kiedyś oraz pomagał mi przygotować Ninę i odwoził nas na czas.
W szkole oprócz przyjaciół Dylan'a nikt nie wie, gdzie on aktualnie jest zameldowany, co mi odpowiadało. Nie miałam ochoty ani nerwów na to, żeby użerać się z tymi wszystkimi sępami, które tylko czekały na jakiś news.
-Myślisz, że Klub 44 będzie dobry, czy A-Z będzie lepszy?- zapytał mnie, cały czas grzebiąc w laptopie. Przewróciłam oczami i wróciłam wzrokiem na swojego laptopa, na którym pracowałam.- Dree, nie ignoruj mnie. To moje dwudzieste urodziny.
-Jak chcesz, mnie i tak tam nie będzie, więc czemu mnie się pytasz?
-Jak to Ciebie nie będzie?- zmarszczył brwi i wyprostował nogi odziane w ciepłe skarpetki, wsuwając mi je pod tyłek.- Musisz być.
-Mam dziecko, mam zobowiązania- ułożyłam usta w dzióbek.
-Załatwię to.- odblokował swój telefon i zaczął do kogoś pisać, więc na chwilę spokojnie mogłam się zając poprawą umowy.- Moja mama się zgodziła nią zająć. A teraz pomożesz wybrać mi alkohol.
-Został jeszcze równy tydzień, Dylan. Błagam Cię, zluzuj. Rezerwacje robi się przynajmniej trzy miesiące przed imprezą.
-Dobra, impreza i tak będzie w 44. Muszę jechać do A-Z wycofać rezerwację, pojedziesz ze mną?
-Zaraz co, zarezerwowałeś dwa kluby?
-Tak, żeby mieć czas na zastanowienie się, który wybrać.
-Boże, z kim ja mieszkam.- westchnęłam rozbawiona. Przeczytałam wszystko jeszcze raz i wysłałam mail'a do sekretarki szefa.- Jak będziemy wracać, pojedziemy po Ninę do dziadka. Mam nadzieję, że mała nie wykończyła Harley.
Harley jest czterdziestoletnią opiekunką, której nadzoruje w domu Cornel'a podczas gdy ja byłam w szkole lub pracowałam. Oczywiście mogłam zaprosić ją do swojego domu, ale opiekunka nie miałaby nadzoru, a nie ufałam obcym ludziom. Tak przynajmniej wiedziałam, że w domu dziadka nic małej nie groziło, bo tam była Abby, która wszystko kontrolowała.
-Wczoraj wieczorem Nina mnie uśpiła na kanapie w salonie i połamała wszystkie moje papierosy.
-Dobrze Ci tak, dba o Twoje zdrowie- uśmiechnęłam się pokrzepiająco. Ten zrobił grymas, a po chwili się uśmiechnął.
-Darcy nigdy tak nie zrobiła. Zawsze była pilnowana przez mamę albo przez opiekunkę.
-Tylko, że w tym czasie ty miałeś ją usypiać, a nie ona Ciebie.- wytknęłam mu.
-Przepraszam, ale przy niej nie da się nie zasnąć. Tym bardziej, jak zacznie bawić się Twoimi włosami i chichotać tak słodko, jak na niemowlaka przystało.
-Najpierw pojedźmy do tego klubu, a potem po Ninę. Nie chcę, żeby była w takich miejscach.- skrzywiłam się.
-A-Z jest w piwnicy tamtego budynku- pokazał na oddalony o jakieś dziesięć minut budynek.- Będziemy musieli przejść się pieszo, bo nie da się tam dojechać.
-W porządku- rzuciłam, zacieśniając bardziej szalik wokół szyi, żeby nie zmarznąć.
Szliśmy ramię w ramię nie odzywając się do siebie. Każdy z nas był zagubiony w swoich myślach. Zachwiałam się na lodzie, ale złapałam równowagę. Dylan zaczął się śmiać, a po chwili sam leżał na ziemi, poślizgując się.
CZYTASZ
Zamknięte Bramy ✔
Romans-Uważaj, jak łazisz!- usłyszałam pisk opon, a ja przestraszona odskoczyłam do tyłu.- Ślepa jesteś?! Mogłaś mi samochód rozjebać! Ten samochód jest więcej wart, niż całe Twoje życie!- warknął chłopak, który wyszedł, trzaskając drzwiami. -Wal się.- wa...