Zrobiłam mocniejszy makijaż i wyprostowałam włosy. Dziwnym trafem wszystko mi łatwo dzisiaj dobrze szło. Nie rozmazałam tuszu jak malowałam rzęsy, ładnie powiększyłam usta i nie wyjechałam, zrobiłam identyczne kreski, które zazwyczaj wychodziły mi tak krzywo, jak droga do szkoły.
Pomieszałam odcienie złotego cienia z szarym i ku mojemu zdziwieniu efekt był zadziwiający. Pozytywna energia napawała mnie od wewnątrz i chyba to działało na mnie kojąco. Nawet włosy zaczęły mi się układać.
Ubrałam się szybko w śliczną, białą sukienkę i beżowe, zamszowe szpilki. Nina zacmokała ustami, prosząc się o błyszczyk, który po małym zastanowieniu nałożyłam na jej malutkie usteczka.
Ona miała ubraną białą sukienkę z falbankami, którymi zaczęła się bawić i miałam wątpliwości, czy aby na pewno się w tej sukience mocno nie ubrudzi. Zarzuciłam jej sweterek, a sobie krótki żakiet.
-Idziemy maluchu.- zabrałam jej rączkę i powoli podreptałyśmy do drzwi, w których czekał Alex. Był ubrany w białą koszulę, jeansy i maxy, jak żeby inaczej. Włosy miał ułożone do góry na żelu.
-Dajta mi ją.- wyciągnął ku niej ręce, a ta z radością do niego pognała, niczym zabawkowa wyścigówka.- Ciebie też mam tam zanieść, czy dasz radę?
-Dam radę.- powiedziałam, przytrzymując się poręczy. Uczyłam się już wcześniej chodzić w szpilkach, ale tak jakoś wyszło, że za piątym razem, jak się wywaliłam, poddałam się.
-Na pewno?- mężczyzna uniósł, a w tym samym momencie poczułam dłonie oplatające moje ciało. Zostałam przewieszona komuś przez ramię i zniesiona na dół. Zauważyłam tylko blond czuprynę, która należała do Steve'a.
-No i żyjesz.- zaśmiał się chłopak razem z Alex'em, kiedy postawił mnie na ziemi.
-A była dostępna jakaś inna opcja?
-Mogliśmy spaść i zginąć razem.- wzruszył ramionami, jak gdyby nigdy nic i pociągnął mnie do jadalni, w której jeszcze nie byłam.
Jadalnia, w której mieliśmy zjeść śniadanie, była ogromna. Stół był długi, na co najmniej 20 osób i cały zapełniony pachnącym jedzeniem. Każdy znalazł miejsce dla siebie i jeszcze dużo ich zostało.
-Czekamy jeszcze na kogoś?- zapytał wujek Owen, patrząc na każdego po kolei.- Nie, nie i jeszcze raz nie.
-Skarbie wiem, że nie lubisz Carlos'a, ale to miły facet, a..
-Już jestem.- usłyszałam znajomy głos. Spojrzałam w kierunku drzwi, w których stał znajomy mi już mężczyzna.- Cześć ciociu Beth!
-Naomi.- poprawił go dziadek, marszcząc śmiesznie nos.
-A tata mówi na nią Beth.- mężczyzna wzruszył ramionami i usiadł na wolnym miejscu.
Moja babcia wstała, a w pomieszczeniu było słychać tylko gaworzenie Niny.
-Wiecie dobrze, że Easter to jedno z najważniejszych dla mnie świąt.- oznajmiła, patrząc na każdego po kolei. Jej wzrok zatrzymał się na mnie.- W tym roku zajrzały do nas osoby, o których nie miałam pojęcia. Dree i Nina już od wczoraj wstąpiły na łono naszej rodziny i do niego należą, czy komuś się to podoba, czy nie.- tu spojrzała na Carlos'a, który podnosił rękę do góry, jakby był w przedszkolu.- Tak więc, witajcie w rodzinie dziewczyny.
Rodzina. Miałam rodzinę. Dziadkowie, babka Holly, Owen, Steve, tata, Alex i Nina. Miałam na kogo liczyć w trudnych chwilach, co sprawiło, że dwie samotne łzy spłynęły po moich policzkach. Starłam je szybko, żeby nikt ich nie zauważył.
CZYTASZ
Zamknięte Bramy ✔
Romance-Uważaj, jak łazisz!- usłyszałam pisk opon, a ja przestraszona odskoczyłam do tyłu.- Ślepa jesteś?! Mogłaś mi samochód rozjebać! Ten samochód jest więcej wart, niż całe Twoje życie!- warknął chłopak, który wyszedł, trzaskając drzwiami. -Wal się.- wa...