#27 -Czy ty też byłaś blisko?

30.3K 1.4K 261
                                    


Dree PoV:

Dzisiaj był dzień, w którym mój współlokator miał swoje 20 urodziny. Jak na złość była to sobota, a o 15 mieli przyjechać jego rodzice. Nie widziałam jeszcze Dylan'a robiącego tyle rzeczy na raz.

Sprzątał i gotował w między czasie cały czas odpowiadając znajomym na facebook'owe życzenia. Ja zajmowałam się moją córką, bawiąc się z nią w różne gry dla dzieci.

-Dree, chodź!- usłyszałam jego przerażony głos.

-Pali się?- okrzyknęłam rozbawiona.

-Nie, gorzej!- westchnęła, podniosłam się z ziemi i poszłam do niego.- Nie umiem znaleźć przypraw do gulaszu.

Przygryzłam wargę i spokojnie do niego podeszłam. Delikatnie odciągnęłam go od pudełka z przyprawami i powoli zaczęłam szukać tego, czego potrzebował.

-Masz.- wcisnęłam mu opakowanie.- Coś jeszcze?

-Tak.

-Co?

-Nina weszła do kuchni.- powiedział bez wyrazu, a po chwili nasze oczy rozszerzyły się. Zastygłam, patrząc na blondynkę, która udolnie raczkowała w moim kierunku.

-Ga ga psi.- gaworzyła, zadzierając główkę. Dylan wziął ją na ręce i podtrzymał jej butelkę z herbatką, by ta mogła się psi. Psi, czyli napić.

-Boże, moje dziecko potrafi raczkować.- złapałam się teatralnie za serce, chociaż w środku skakałam z radości. Moja mała dziewczynka.

-I stać w łóżeczku też.- dopowiedział Black. Spojrzałam na niego zdziwiona, a ten z uznaniem pokiwał głową, jakby potwierdzając swoje słowa.-Dobra, idę się wykąpać i przebrać. Popilnujesz?

-Tak.- chłopak wsadził dziewczynkę do krzesełka i ulotnił się na górę.

***

Miałam na sobie czarną sukienkę z długimi koronkowymi rękawami i rozkloszowanym koronkowym dołem. Sięgała mi dłoń przed kolano, dlatego uznałam ją za stosowną. Problemem były buty, które wybrał mi Dylan. Czarne lity na wysokim obcasie nie były takie złe jak szpilki, na których nie umiałam jeszcze chodzić.

Włosy miałam rozpuszczone i lekko pofalowane przez warkoczyki. Mocniejszy makijaż zdobił moją twarz z dodatkowym użyciem różowej szminki i ciemnego cienka do powiek.

Nina miała ubraną niebieską sukieneczkę, rajstopki i małe balerinki. Włoski miała spięte w dwa kucyki.

Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, Dylan zerwał się po schodach, zapinając ostatnie guziki koszuli.

-Wszystkiego najlepszego!- to był głos jego mamy. Zeszłam na dół i przywitałam się z rodzicami chłopaka.- Babcia jeszcze przyjedzie.

-Dziadek też?- szatyn się skrzywił.

-Tak. I proszę Cię, nie mów głupich rzeczy, jak ostatnio.

Ostatnio?

-Postaram się.- burknął. Darcy podeszła do mnie i wystawiła rączkę do blondynki.

-Czesc Dri.- pokazała dwa przednie zęby i skryła się za nogą szatyna. Zaśmiałam się i posłałam mu krótkie spojrzenie.

-Cześć mała. Zapraszam dalej.- rodzice chłopaka jeszcze tutaj nie byli. No może od kiedy ja tutaj mieszkałam.

-Ładnie tu.- matka chłopaka z uznaniem przyglądała się wnętrzu salonu, gdzie usiedliśmy na kanapie.- Zupełnie inaczej niż kilka miesięcy temu.

Zamknięte Bramy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz