-Znalazłam dla Ciebie nową szkołę, Dree. Mam nadzieję, że tam przynajmniej będziesz normalnie się zachowywać.- powiedziała ostrzegawczo Jully Gilbert, moja opiekunka. Babka po trzydziestce, nigdy jej nie trawiłam, ale wiedziałam, że ona starała się przenieść mnie na dobrą drogę.
Ha.. Haha.. Hahahahahahaa.... Jedyne, co sprowadziło mnie na tą ich złą drogę, to sami oni. Sam ten ośrodek pokazał mi, że najlepiej tylko ufać sobie.
-Tak, więc od kiedy mam zacząć?- zapytałam znudzona, a ona przewróciła oczami.
-Od jutra. Siller Cię zawiezie.- powiadomiła mnie, na co się skrzywiłam. Siller to był jej młodszy brat, który często tutaj przyjeżdżał. Nie lubiłam go. Ba, za nikim tutaj nie przepadałam. Oprócz Niny.
-Mogę iść chociaż dzisiaj do galerii? Muszę kupić kilka rzeczy.- powiedziałam, a ona skinęła głową z grymasem na twarzy. Nie lubiła tego, że jako jedyna osoba miałam dostęp do gotówki.
Zabrałam swoją kartę, na którą wpływały mi co miesiąc sześćset funtów od Cornel'a. Sam założył te konto i nawet nie miałam o tym pojęcia. Przez niego miałam uzbierane już na jakieś mieszkanie w centrum Londynu albo malutki domek. Przynajmniej miałam odłożone na start i będę mu za to wdzięczna do końca życia.
W galerii kupiłam sobie dwie bluzki z krótkim rękawem, sięgające do pępka, czarne jeansy, skarpetki, bieliznę i tusz do rzęs, ponieważ mi się skończył. Dla Niny kupiłam małe, różowe śpioszki, butelkę, misia, kombinezon, ponieważ zbliżała się zima i urocze rękawiczki. Uwielbiałam kupować jej prezenty.
W Tesco kupiłam sobie trochę słodyczy i z kilkoma siatkami wróciłam do domu dziecka. Zaniosłam swoje zakupy to pokoju i schowałam do swojej szafki zamykanej na klucz.
-Mogę zabrać na chwilę Ninę?- zapytałam jej opiekunki, a ona skinęła głową, nawet na mnie nie patrząc.- Mia, dlaczego w nocy nie było nikogo, kto pilnowałby dzieci?
-Bo spały? Po za tym od kiedy jesteśmy na ty?
-Nie jesteśmy.- mruknęłam, zabierając małą na ręce.- Nikt nie każe Ci tu siedzieć. Równie dobrze możesz iść sobie do nowo otwartego salonu urody i zrobić maskę na ryj. Na pewno Ci się przyda.
-Gdzie znowu idziesz?- zapytała przyirytowana Jully.
-Daleko stąd.- powiedziałam, zakładając dziewczynce różową kurteczkę, czapkę, którą jej kiedyś kupiłam i malutkie buciki.- Wrócę za godzinę lub dwie. Idę do Cornel'a.
Musiałam powiedzieć, gdzie idę. Inaczej nie mogłabym wyjść. Wsadziłam dziewczynkę do jednego z wózków i skierowałam się do wyjścia z tego piekła. Idąc, mijałam pewnych nastolatków. Ich beztroskie życie mnie dobijało, ale wiedziałam, że każdy ma swój scenariusz zapisany w niebie i pogodziłam się z tym, chociaż było to cholernie trudne.
Piętnaście minut później byłyśmy przy ogromnym, białym, tak bardo znajomym mi domem. Dom dziadka. Co prawda, nie biologicznego, ale jednak. Wjechałam podniszczonym wózkiem na plac.
-Kogo to moje stare oczy widzą?- zapytał z szerokim uśmiechem, poprawiając okulary.- Co to za mała ślicznotka? Nini, czy to ty?
-Moja malutka dziecinka.- zachichotałam, wyjmując dziewczynkę z wózka. Weszliśmy do środka.
-Chcesz herbaty? Jesteś głodna?- zapytał jak zawsze, na co się zaśmiałam.
-Jestem głodna. Dzisiaj mieli na obiad kapuśniak. Fuj.- powiedziałam, na co się zaśmiał. Wiedział, że go nie lubiłam.
-Abby, odgrzej obiadu i zrób herbatki.- powiedział miło do gosposi, a ta skinęła głową i poszła do kuchni. Gdy się uśmiechał, urocze zmarszczki zdobiły jego twarz. Kochałam tego człowieka, ponieważ był dla mnie wsparciem.
-Co tam słychać? Jak w szkole?- zapytał, a ja się skrzywiłam.
-Jutro idę do nowej szkoły. Nie wiem dokładnie gdzie, ale jutro się wszystkiego dowiem.- mruknęłam spuszczając głowę.
Jedynie przy nim było mi wstyd za coś, co zrobiłam.
-Oh, dziecko, dziecko. Smacznego. Możesz dać mi moją ulubienicę.- uśmiechnął się zachęcająco, a ja podałam mu dziewczynkę i zaczęłam jeść obiad, przygotowany przez Abby.
Kurczak, ziemniaki i surówka z pora. Mniam. Do tego wszystko było ciepłe, nie tak, jak w domu dziecka. Tam było zimne i rzadko kiedy zdarzały się dobre rzeczy do spożycia.
-Mam dla Ciebie niespodziankę, Dree.- powiedział, gdy skończyłam jeść. Gosposia podała mu torebkę prezentową i posłała mi uśmiech, po czym zabrała mój talerz i zniknęła. Cornel podał mi torebkę, a ja wyciągnęłam z niej średniej grubości książkę.
-Kurs prawa jazdy?- zapytałam zdziwiona, a on uśmiechnął się. Zajrzałam jeszcze do środka, a tam była koperta z moim imieniem i kwotą czterysta funtów.- Wybacz dziadku, ale nie mogę.- powiedziałam, zaciskając usta, na co zmarszczył podsiwiałe brwi.
-Czemu?
-To za dużo dla mnie znaczy.- czułam napływającą mi ciecz do oczu.- Naprawdę dziękuję za wszystko i jestem Ci dozgonnie wdzięczna. Ale..
-Dziecko drogie.- powiedział głośno, sadzając mnie sobie na drugim kolanie, bo na tym pierwszym miał Ninę.- Każdy w życiu potrzebuje nakierowania. Osoby, która będzie go wspierała, a właśnie ja jestem tą osobą dla Ciebie. W końcu jesteś najbliższą mi osobą i kocham Cię jak wnuczkę.
-Ja też Cię kocham, dziadku.- wtuliłam się w niego, wciągając zapach bezpieczeństwa.
Wtedy poczułam oplatające moją nogę rączki. Spojrzałam na Ninę i uśmiechnęłam się, sadzając ją sobie na kolanach.
-Powinnaś ją zaadoptować.- powiedział nagle Cornel, przyglądając nam się z uśmiechem.
-Kocham ją, ale nie wiem, czy dałabym sobie radę. Jeszcze szkoła i w ogóle.- westchnęłam zrezygnowana.
-Dla chcącego, nic trudnego młoda damo, a teraz znikaj, bo jutro na lekcje. I proszę, weź prezent.- nalegał, a ja skinęłam głową, ubierając małą.
-Przyjdę w środę.- powiedziałam, a dziadek uśmiechnął się i zamknął za nami drzwi, jednak patrzył na nas przez szybę.
Pomachałam mu i z uśmiechem wróciłyśmy do ośrodka. Odniosłam dziewczynkę, ówcześnie zabierając od niej rzeczy, które jej kupiłam.
Mia często zabierała rzeczy Niny i dawała je innym dzieciom, uważając, że to własność ośrodka, więc wolałam mieć wszystko przy sobie. Oprócz misia, który jest podpisany i cały czas leży w jej łóżeczku.
Poczekałam, aż zaśnie, a następnie skierowałam się do łazienki, gdzie umyłam się, wyszczotkowałam zęby i przebrałam w piżamę. Wróciłam do pokoju, gdzie reszta dziewczyn odrabiały zadanie domowe, albo malowały paznokcie.
-Znowu się w niańkę bawiłaś?- zapytała z rozbawieniem Eva, na co przewróciłam oczami. Była najmłodsza z naszego pokoju, bo miała piętnaście lat i uważała się za najlepszą.
Mimo wszystko tolerowałam ją, bo wiedziałam, że robiła to na pokaz przed starszymi dziewczynami, które uważały ją za cipkę.
CZYTASZ
Zamknięte Bramy ✔
Romance-Uważaj, jak łazisz!- usłyszałam pisk opon, a ja przestraszona odskoczyłam do tyłu.- Ślepa jesteś?! Mogłaś mi samochód rozjebać! Ten samochód jest więcej wart, niż całe Twoje życie!- warknął chłopak, który wyszedł, trzaskając drzwiami. -Wal się.- wa...