Rozdział 5

640 15 1
                                    



KILKA DNI PÓŹNIEJ

*Marina

Rano obudził mnie dźwięk muzyki.Niechętnie wstałam i ruszyłam w stronę salonu,muzyka grała coraz głośniej.Gdy weszłam do salonu zobaczyłam Wojtka grającego na fortepianie piosenkę Johna Legenda(All of me).Uwielbiałam tę piosenkę.

- Kocham tą piosenkę - zaczęłam

- Hehe... Ja też ją kocham - odpowiedział mi

- Jej tekst jest taki głęboki - kontynuowałam

- Lubię grać tą piosenke

- Może kiedyś wspólnie ją zaśpiewamy - spytałam

- Dla ciebie wszystko - uśmiechnoł się chwycił mnie za rękę przyciągnął i pocałował.

Kiedy był przy mnie zapominałam o całym świecie, liczył się tylko ON. Przy nim czułam się taka wolna i wreszcie poczułam że wypełnia się we mnie ta pustka którą tak nie dawno czułam. Muzyka była zawsze najważniejsza w moim życiu i nie liczyło się  nic prócz niej, a teraz... teraz jest zupełnie inaczej teraz jest ON. Wojtek jest wszystkim co mam i poza nim nie liczy się nic. Kochałam kiedy mnie dotykał i kiedy mogłam spojrzeć w jego jakże piękne oczy. Patrząc w nie widziałam pasje i walkę o siebie, ON doskonale wie czego chce... chce być lepszą wersją samego siebie i cały czas dąży do doskonałości. Choć dla mnie już jest doskonały.

Siedzieliśmy kiedy nagle zadzwonił jego telefon

- Halo - powiedział do słuchawki

- Naprawdę - na jego twarzy pojawił się uśmiech

- Dobrze do zobaczenia - zakończył rozmowe

- O co chodzi - spytałam

- Dostałem powołanie do reprezentacji Polski na najbliższy mecz - na jego twarzy cały czas promieniował uśmiech.

- Przecież to nie pierwszy raz cię powołali - zdziwiłam się jego zachowaniem

- Tak ale to  ogromna radość bo nigdy do samego końca nie wiesz czy zostaniesz powołany

- Czemu

- Bo na twoje miejsce jest kilka set osób chętnych które mogą być w lepszej dyspozycji od ciebie dlatego to zawsze cię cieszy

- A okej już rozumiem


* Wojtek

Chyba na początku była zdziwiona czemu się tak ucieszyłem, ale to zawsze bardzo cieszy. Kariera jest dla mnie ważna zwłaszcza ta reprezentacyjna, nie wiem co bym zrobił gdybym nagle musiał przestać grać w piłkę. Kiedyś to piłka była dla mnie najważniejsza teraz Marina wszystko zmieniła. ONA jest dla mnie wszystkim, ja bez niej jestem nikim. ONA jest moim sensem życia, moją drogą którą chcę iść do końca życia. Życie bez niej było by do bani. ONA napędza mnie swoim uśmiechem. Jej uśmiech powoduje u ciebie  wylew szczęścia. I mimo że nie interesuje się zbytnio piłką to potrafi mnie zrozumieć i za to właśnie ją kocham za to że rozumie kiedy nikt inny tego nie może zrobić.


TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

*Wojtek

Jesteśmy właśnie w samolocie lecimy do Polski, najpierw do mojego domu a potem do jej domu chcemy wszystkim osobiście powiedzieć że się spotykamy. Na razie nasz związek utrzymujemy w tajemnicy przed mediami, tak będzie lepiej przynajmniej na razie bo kiedyś będziemy musieli powiedzieć że jesteśmy razem.Nareszcie wylądowaliśmy.Poszliśmy po nasze bagaże a następnie ruszyliśmy do mojego domu.Dotarliśmy w głowie układałem sobie jak im powiedzieć że jesteśmy razem.Nie miałem pojęcia jak to zrobić

-Ymm mamo? - zaczołem nie pewnie

- Tak

- Bo ja i Marina ten no yy, my no  jesteśmy razem

- To wspaniale - krzykneła - Gratuluje wam dzieciaki

- Tak tylko na razie chcemy trzymać nasz związek w tajemnicy przed mediami - do rozmowy włączyła się Marina

- Rozumiem was

*Marina

Teraz stoimy przed drzwiami domu moich rodziców

-Hej mamo - zaczełam

- Cześć słońce - spojrzała podejrzliwym okiem na Wojtka

- Mamo bo my jesteśmy razem - poszło mi o wiele lepiej niż Wojtkowi

- Bardzo się cieszę waszym szczęściem - przytuliła nas

- Na razie nie będziemy ujawniać naszego związku publicznie - powiedział Wojtek. Chyba układał ten tekst całą drogę.

Wojtek pogadał z nami jeszcze trochę i pojechał na trening reprezentacji Polski.

* Wojtek

Przebrałem się i ruszyłem na boisko oczywiście spóźniony miałem nadzieje że trener się nie skapnie... ale skapnoł się. Mieliśmy nowego trenera Adama Nawałkę miał on odmienić losy Polskiej Piłki.

- Wojtek! - krzyknoł trener

- Tak ? - udałem głupiego

- Spóźniłeś się - zaczoł stanowczo

- Wiem trenerze przepraszam - i w tym momencie zrobiłem minę szczeniaczka a trener się zaśmiał

- Dobra .... dobra tym razem ci wybaczę, dlatego że to nasz pierwszy wspólny trening, a teraz dołącz do reszty

Potem biegaliśmy, rozciągaliśmy trochę też na siłowni popracowaliśmy a na końcu trener podzielił nas na 2 drużyny i rozegraliśmy mecz trochę przy tym było śmiechu ale każdy z nas grał najlepiej jak potrafił aby zaimponować nowemu trenerowi. Po treningu pogadałem trochę z Robertem

- Hej stary - podszedłem do niego

- Cześć ziomuś - i w tyn momencie oboje wybuchneliśmy śmiechem

- Dobra co tam u ciebie - spytałem

- W porządku a ty jak tam

- A dobrze rozstałem się z Sandrą i teraz jestem z Mariną

-What dlaczego ja o tym nic nie wiem dlaczego media o tym nie mówią - śmiał się ze mnie

-Ta bardzo śmieszne... Oboje postanowiliśmy że nasz związek na razie będzie trzymany w tajemnicy

Po skończeniu rozmowy wróciłem do domu i reszte dnia spędziłem z Mariną w towarzystwie naszych rodziców.



*******

Rozdział trochę nudnawy a momentami trochę zbyt melancholijny ale bardzo chciałam w jak najromantyczniejszy sposób uzwierciedlić  wam ich miłość i pokazać co sądzą o sobie nawzajem dlatego właśnie jest trochę nudny miejmy nadzieje że kolejny będzie ciekawy. Jak zwykle zachęcam was do komentowania bo to mi naprawdę pomaga :)

Wojciech Szczęsny-Wygrane MarzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz