Rozdział 31

324 9 0
                                    


* Wojtek

Po meczu posiedzieliśmy trochę w szatni z całym zespołem. Pośmialiśmy  się i pogadaliśmy. Zaprosiłem Roberta i Anie jutro na obiad. Mam nadzieje że mama nie będzie zła, raczej nie powinna bo ona uwielbia Roberta.

Pożegnaliśmy się z Robertem przed stadionem i każdy z nas ruszył do domu swoim samochodem. Jechałem i myślałem o mojej rozmowie z ojcem. Wciąż byłem wściekły ale zacząłem się zastanawiać czy trochę nie przesadzam. Ojciec po prostu chciał ułożyć sobie życie, racja że zrobił to kosztem mamy. Sam już nie wiem czy powinienem mu wybaczyć.

Po kilku minutach byłem już pod domem. Wszedłem do domu i od razu udałem się do sypialni. Tam czekała już Marina.

- Cześć Kochanie - przywitałem się

- Cześć skarbie. Jak tam po meczu?

- W porządku. Pogadaliśmy trochę pośmialiśmy się

- Super

-Tak

- Wciąż myślisz o rozmowie z ojcem ? - spytała

- Tak. Nie wiem co mam robić - odpowiedziałem

- Zastanawiasz się czy mu nie wybaczyć

- Tak ale to takie trudne

- Domyślam się

- Jak mam mu wybaczyć on tak skrzywdził mnie mamę i Janka

- Ale Wojtek pomyśl czy gdyby wciąż był z twoją mamą i oszukiwał  że ją kocha czy nie cierpielibyście bardziej niż teraz.

- Może masz rację

- Jasne że mam

- Dobra chodźmy spać bo jestem taki zmęczony

- Okej


* Marina

Następnego dnia Wojtek oznajmił mi że na obiad wpadną Lewandowscy. Ucieszyłam się ale Wojtek powiedział mi to 2 godziny przed ich przyjściem. Wziełam się za przygotowywanie obiadu. Półtorej godziny później wszystko było już gotowe. Pozostało tylko się ubrać. Weszłam do sypialni i zaczełam szukać czegoś odpowiedniego. Stwierdziłam że wszystko robi się za ciasne i że muszę wybrać się na zakupy.

Zeszłam na dół kilka minut przed przyjściem Ani i Roberta. Kiedy już przyszli wszyscy zasiedliśmy do stołu. Atmosfera była bardzo miła. Rozmawialiśmy o wczorajszym meczu i o ciąży mojej i Ania a także o nowym klubie Wojtka i o tym że wkrótce będziemy sąsiadami.

- Ania czy ty też już się w nic nie mieścisz? - spytałam

- Tak mam ten sam problem - zaśmiała się

- To chyba musimy wybrać się na zakupy - powiedziałam

- Tak koniecznie. Może dzisiaj wieczorem?- spytała

- Pewnie- Powiedziałam

- Idziemy z wami - powiedział Robert

- No właśnie - przytaknął mu Wojtek

- No to jesteśmy umówieni - powiedziałam


Po zjedzeniu obiadu pogadaliśmy chwilę a następnie pożegnaliśmy się. O 16 umówiliśmy się na wspólne zakupy. Pozostała tylko godzina więc zaczęłam się szykować. Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół ale nikogo tam nie było. Po chwili usłyszałam że ktoś jest w kuchni. Podeszłam bliżej  i usłyszałam rozmowe taty i mamy Wojtka.

- Naprawdę chcesz wyjechać?! - spytała zdenerwowana

- Nie mam wyjścia - odkrzyknął

- Masz wyjście. Jak ty sobie to wyobrażasz Nowa Zelandia jest po drugiej stronie świata!

- Normalnie!

- W ogóle po co chcesz się z nim godzić skoro po tych wakacjach wyjedziesz

- Chce się z nim pogodzić bo to mój syn

- ale ty nie rozumiesz że go zranisz tą decyzją zresztą Janka też

- Moja żona i dzieci chcą wyjechać!

- I co z tego?! Pamiętaj że masz jeszcze 2 synów o nich też mógłbyś czasem pomyśleć.


Stałam za ścianą i bezczelnie ich podsłuchiwałam. Po chwili usłyszałam zbiegającego po schodach Wojtka więc odsunęłam się.

Oboje wyszliśmy z domu wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do galerii w której się umówiliśmy. Przez całe zakupy myślałam o tym co usłyszałam jednak nie dawałam poznać po sobie że coś jest nie tak. 

Nie chodziliśmy długo. Kupiłysmy z Anią kilka rzeczy a potem usiedliśmy w jednej z kawiarni. Obie już nie mogłyśmy się doczekać aż pojedziemy do Monachium i wreszcie będziemy sąsiadkami.

Po około 3 godzinach wróciliśmy z Wojtkiem do domu. Zastanawiałam się czy powiedzieć mu o tym co usłyszałam czy zaczekać aż powie mu o tym ojciec. Bałam się że go to zaboli. Niby nie rozmawia z ojcem ale wciąż go kocha nie wyobrażam sobie gdyby teraz jego ojciec wyjechał do Nowej Zelandii. Jak wyjedzie nie ma szans że Wojtek mu wybaczy. Mam nadzieje że jego ojciec jeszcze to przemyśli. Chyba pójdę z nim porozmawiać.

Po chwili zastanowienia poszłam szukać taty Wojtka. Po dłuższej chwili znalazłam go. Był w ogrodzie.

- Przepraszam Tato

- O Marina. Coś się stało?

- Chciałam z tobą porozmawiać.

- Dobrze słucham

- Chodzi o to że przypadkiem usłyszałam twoją rozmowę z mamą Wojtka

- Tą o wyjeździe?

- Tak

- Powiedziałaś Wojtkowi?

- Nie

- To dobrze sam chciałbym mu o tym powiedzieć

- Kiedy?

- Jeszcze nie wiem

- Tato musisz powiedzieć mu o tym jak najszybciej

- Nie wiem jak

- Im dłużej będziesz zwlekać tym Wojtek będzie bardziej zły

- No wiem tylko czekam na odpowiedni moment

- Odpowiedni moment nigdy nie nadejdzie. A tak w ogóle czemu tata chce wyjechać i to aż tak daleko?

- Wiesz to nie tylko moja decyzja

- Czyli to decyzja twojej żony

- No powiedzmy

- Dobrze tato przemyśl jeszcze tę decyzje a jeżeli nie zmienisz zdania to powiedz o tym jak najszybciej Wojtkowi.

- Dziękuję ci


Po tej rozmowie udałam się do jadalni na kolację. Miałam nadzieje że tata Wojtka powie mu o tym jak najszybciej.


*************************************************************

Rozdział krótki i trochę byle jaki ale jest!


Wojciech Szczęsny-Wygrane MarzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz