#16

1.4K 85 5
                                    

POV: Eric


Przyglądam się Natashy i nie wiem, co jeszcze mógłbym jej powiedzieć, by móc pocieszyć i wesprzeć na duchu. Co w ogóle można powiedzieć w takiej chwili? Dziewczyna miała przechlapane. Świadomość, że na jej chorobę nie znajdzie się już żadnego lekarstwa, żadnego pocieszenia, przytłacza, nie tylko ją, ale i jej najbliższych.

Jej piękne oczy wpatrują się w błękit nieba, a ja widzę to niebo tu na ziemi, przy niej. Natasha nie była zwyczajną dziewczyną, ona była NIEZWYKŁA! Była i jest pierwszą osobą, której opowiedziałem o tym, czego naprawdę się boję, była osobą przy której chciało się trwać i iść z nią, chociażby na koniec świata, bo wiedziałem już to od kilku dni... Natasha swoim istnieniem pokazywała, jak być naprawdę silnym w życiu, kiedy ono się sypie. Podziwiałem jej odwagę. Chęć odkrywania, przeżycia przygody. Chciała ostatkiem sił zdobywać doświadczenia, tego wszystkiego, co mogła zrealizować przed śmiercią. Nie było w tym nic złego. Każdego dnia odkrywała przez to, kim jest i co w tym życiu jest najważniejsze. A ja chyba po części z tego korzystałem. Uczyłem się przy niej doceniać każdą chwilę, daną nam przez życie, doceniałem słońce, tlen, którym mogliśmy oddychać. Małe rzeczy, a zarazem wielkie dla naszego życia, których nie doceniałem.
- Nie rezygnuj - mówię po chwili. Natasha spogląda na mnie zdziwiona.
- To nie ma sensu Eric... – stwierdza ze smutkiem. Widzę, jak bierze głęboki wdech
z wyczerpania.

- Ma! To wszystko ma sens. – Wskazuję na to, co nas otacza. - Zrób to, o czym zawsze marzyłaś i ciesz się chwilą. Proszę.

- To egoistyczne – stwierdza - powinnam wrócić do domu, do rodziny. Martwią się o mnie.
- Jak większość rodziców - mówię „większość", bo nie zaliczam w to swojego ojca. Jemu to wszystko jedno, co się ze mną stanie. - Ale wierzę, że oni również chcą twojego szczęścia, czy się mylę? - Pytam. Natasha przygryza dolną wargę, po czym wzdycha smutno
i przytakuje. - W takim razie mogę o coś spytać?

-Tak.
- Wiem, że boisz się o czas... A co, jeśli damy radę go prześcignąć?
- O czym ty mówisz? Niby jak? - Uśmiecha się smutno i spogląda na mnie ze zdziwieniem. – Nie mamy zmieniacza czasu, który pozwoli nam przeskakiwać w czasie, to tu czy tam. To nierealne.
- Pokaż mi twoją listę – mówię.

Dziewczyna o mało co, a zakrztusiłaby się popijanym sokiem. Pukam więc ją szybko w plecy, by mogła złapać oddech. Gdy wraca do siebie, wybucham śmiechem, za co dostaję porządnie w tył głowy.

- No co!? – Pytam, rozmasowując obolałe miejsce. - Co masz takiego na tej liście, że boisz się mi ją pokazać?

- Wszystko! – Wyrzuca ręce do góry.

- To pokaż to! – Mówię również podniosłym głosem. – Pozwól, że sam ocenię.
- Nie!

- Tak!

- Nie! - Obstaje przy swoim, na co moja radość ulatnia się. Mogłem spodziewać się, że z nią nie będzie tak łatwo.

- Chce ci pomóc - mówię spokojnie. - Razem może się to nam udać.
- Będziesz się śmiał. – Mówi i widzę, jak jej policzki się zaczerwieniają.
- Nie, słowo harcerza. – Przykładam dłoń do serca.
- Nigdy nim nie byłeś Bad Boy'u – wytyka mi.

Unoszę swoje okulary, po czym odszukuję jej wzroku. Zbliżam się ku niej. I robię to, czego

nigdy przed nikim nie zrobiłem. Klękam u jej stóp i błagam ją.
- Proszę, nie będę się śmiać. – Mówię poważnie. - Zaufaj mi - Jej oczy wpatrują się w moje
i w tej chwili mam ochotę szczerze ją pocałować, przytulić i zabrać od niej cały niepokój
i ból, który czuje w sercu. Nie robię tego, bo to mogłoby zniszczyć całą tę podróż. A ja
i tak zbyt wiele już zniszczyłem. Natasha może być tylko moim odkupieniem.

OxygenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz