POV: Natasha
W drodze powrotnej do mieszkania Izzy'ego namawiam Erica do wspólnego śpiewania hitów TNBH. Chłopak ze speszeniem, ale też z szerokim uśmiechem, wyśpiewuje ze mną na cały głos ostatnie zwrotki piosenki „Sweater Weather". To nasza ulubiona piosenka. Ludzie zapewne patrzą na nas, jak na wariatów, ale mało mnie to obchodzi. Jesteśmy tu tylko „przejściowo", co więc nam szkodzi? Jutro zapomną o naszej rozśpiewanej, zwariowanej dwójce, kroczących przez uliczki Los Angeles. Obecnie nasze szczęście podbija świat.
- Widzę, że spodobał ci się zespół - zauważam, gdy ze śmiechem zbliżamy się do mieszkania naszego kolegi.
- Już dawno mi się podobał.
- Naprawdę? - Pytam zdziwiona.
- Jasne, może nie jestem takim wielkim fanem jak ty, ale od czasu do czasu lubiłem posłuchać ich utworów.
- To fajnie, nie chciałabym, byś bawił się tam źle.
- Było świetnie. Cieszę się, że mogliśmy wspólnie wybrać się na ten koncert. - Mówi, przyciągając mnie do swojego boku, na co reaguję z radością. Lubię, gdy znajduje się blisko mnie i okazuje chociażby w tak małych gestach swoją czułość. Nigdy nie miałam chłopaka i nigdy nie przeżywałam takich chwil, jak dzisiaj. Teraz mogliśmy kroczyć koło siebie, przytulać się, czuć swój dotyk, odkrywając jego siłę.
Gdy wchodzimy do mieszkania, od razu dociera do nas głośna muzyka. Spoglądam na Erica zaskoczona, na co on tylko wzrusza ramionami. W środku od razu możemy poczuć odór alkoholu i papierosów. Mimo mniejszych rozmiarów mieszkania, jest tu chyba
z dwadzieścia osób, które okupują kanapy Izzy'ego lub bawią się na środku salonu, tańcząc do zremiksowanej muzyki, której niestety nie rozpoznaję.- Oooo!!! - Słyszymy czyjeś wołanie za pleców. Gdy oglądamy się za siebie, dostrzegamy Izzy'ego, który wraz z kieliszkami napełnionymi wódką, zbliża się do naszej dwójki. Co chwilę też słyszymy jakieś wołania: „Hej, Eric!" , „Eric tutaj" . Chłopak uśmiecha się tylko i macha do ludzi w pokoju. A więc to są jego znajomi, o których wspominał Izzy. - Gołąbeczki nasze wróciły! W odpowiedniej chwili. – Wskazuje na salon przed nami, przedstawiając swoją imprezę, którą już obserwujemy od kilku minut.
- Co tu się dzieje Izzy? - pyta poważnie Eric i wskazuje na wszystkich tych ludzi przed nami.
- A na co ci to wygląda? – Pyta zdumiony Izzy. Widać, że już sporo sobie wypił, co widać już po jego zamglonym wzroku. Ledwo trzyma się na nogach i widzę, jak stara się wesprzeć na ramieniu Erica.
- Nic nie mówiłeś o żadnej imprezie - zauważa Eric.
- Teraz wam mówię! - Krzyczy radośnie Izzy, wymachując rękoma, o mało co, nie wylewając zawartości kieliszków na swój dywan. Choć przypominając sobie wczorajszy porządek, zapewne nie raz zostało coś na niego wylane.
- Wróciliśmy zmęczeni po koncercie - mówi Eric. Zdziwiona, wyczuwam rozdrażnienie
w jego głosie w stosunku do kumpla. Gdy spoglądam z ukosa w jego stronę, widzę też,
że jest wkurzony na Izzy'ego. - Natasha powinna wypocząć i się wyspać.- Nie, Eric jest w porządku – zapewniam szybko, kładąc rękę na jego klatce piersiowej tuż przy sercu. - Nic się nie stało. – Nie chcę, by z mojego powodu chłopak pokłócił się ze swoim kumplem i tak mogliśmy się tu zatrzymać dzięki jego uprzejmości.
- Widzisz Eric – Izzy wskazuje na mnie palcem - czyżby twoja dziewczyna była bardziej rozrywkowa niż ty – bełkocze Izzy, śmiejąc się. – Idź za jej słowami i przykładem i nie przejmuj się tym, zabaw się. Zobacz, jak inni się bawią, są tu nasi znajomi!
- Nie rozumiesz - Eric kręci z rezygnowaniem głową i odwraca się od swojego kumpla. Zwraca się w moją stronę ze zmartwionym wyrazem twarzy. - Może pójdziemy do jakiegoś hotelu? – proponuje mi do ucha, próbując przekrzyczeć hałas. Ja jednak kręcę przecząco głową.
- Zostańmy, są tu twoi znajomi, na pewno chcesz z nimi porozmawiać.
- Impreza nie będzie dłuuuga - dodaje Izzy przysłuchując się naszej rozmowie.
- Widzisz?
- Ech - wzdycha z rezygnacją Eric - w porządku, w takim razie chodźmy. Zostaniemy, jeśli tego pragniesz.
Przystępujemy do ludzi w środku pomieszczenia i zaczynam poznawać po kolei każdego z nich. Niestety po chwili i tak połowy imion już nie pamiętam, ale to chyba nie jest ważne. Oni i tak nic nie zauważają, każdy tylko śmieje się z czegoś bezsensownego lub mówi o byle czym, by rozbawić tłum. Co chwilę również wtóruję im śmiechem, udając, że świetnie się bawię.
- Masz – mówi, jakaś dziewczyna obok, podając mi jeden z kieliszków. - Wypij, a się rozluźnisz - spoglądam na nią zaskoczona.
- Nie musisz pić - słyszę szept do ucha, to Eric.
- Nie, spoko... Wypiję - i nie czekając ani chwili dłużej, wypijam za jednym zamachem całą zawartość kieliszka, po czym oddaje go jej. Gdy alkohol spływa wzdłuż mojego gardła, zaraz dławię się jego ostrym smakiem. Boże, co to za świństwo. Eric spogląda na mnie
z rozbawieniem, gdy prawdopodobnie moja twarz wygina się teraz w najróżniejszy sposób, przechodząc przez różne fazy rozkoszowania się alkoholem. Dziewczyna obok klepie mnie po koleżeńsku w ramię.- Mocne? – Pyta z uśmiechem.
- Jak cholera! – Odpowiadam, na co dziewczyna śmieje się.
- Wypij jeszcze trochę, a zobaczysz, że nie jest to takie złe – kusi, po czym odchodzi do reszty ludzi.
Po jakimś czasie przyzwyczajam się do tego smaku i wypijam dwa kolejne kieliszki,
a nawet biorę od któregoś z chłopaków, jednego bucha z jego papierosa. Teraz rozumiem ten stan, o którym większość ludzi mówi na imprezach. Moja głowa jest lekka i mam na wszystko „wyrąbane". Tańczę i bawię się z obcymi ludźmi na środku pokoju, nie zważając na nic dookoła. Dziewczyna miała rację, czuję się rozluźniona.- Hej - ktoś chwyta mnie za ramię, a ja przez ten jeden chwyt prawie tracę swoją równowagę. Chłopak, który ze mną tańczył, spogląda na mnie zdziwiony, ale zaraz odchodzi w bok do innej pary, by dołączyć do tańca, a ja spoglądam na Erica z rozdrażnieniem. Właśnie przerwał mi zabawę.
- Co jest? – Pytam, wyrywając mu rękę. Chłopak spogląda na mnie z niepokojem, aż w końcu sama zaczynam odczuwać niepokój spowodowany jego wzrokiem.
- Krwawisz - mówi cicho, lustrując moją twarz. Zastygam w miejscu, mimo hałasu to jedno słowo dociera do mnie ze zdwojoną siłą. Moje palce odruchowo dotykają miejsca nad górną wargą, po czym spoglądam na moje palce pokryte krwią. Patrzę na Eric'a nic nie rozumiejąc.
Chłopak chwyta moją czystą dłoń i prowadzi mnie do łazienki. Włącza szybko światło
i zamyka za nami drzwi, pociągając mnie do kranu. Światło jest tu jaśniejsze niż w pokoju
i razi mnie w oczy, ale po chwili przyzwyczajam się do tego.- Pokaż - mówi z rozdrażnieniem i chwyta moją dłoń pod letnią wodę. W tej samej chwili przyszykowuje dla mnie ręcznik, którym mogę zmazać krew z mojej twarzy. Delikatnie ściera ją, po czym patrzy na mnie ze strachem w oczach. Nie chcę tego widzieć.
- Nie patrz tak na mnie... - mówię ze łzami w oczach.
- Co się dzieje Natasha?! Ile wypiłaś?! - Pyta z gniewem. Jego wybuch mnie przeraża.
- Nie wiem! Nie krzycz na mnie! – Proszę, po czym wybucham płaczem jak małe, przestraszone dziecko. Eric opanowuje się, widzę jak rozdrażnienie, schodzi z jego ramion. Patrzy na mnie z troską wymalowaną w oczach. Widzę, jak żałuje swojego wybuchu. Wiem jednak, że zrobił to w zaskoczeniu i lęku. Ludzie często tak reagują, panikują i krzyczą. A ja nie znoszę krzyku. Zbyt często występuje on w moim życiu. Moja dusza krzyczy już od miesięcy. Z niewiadomych powodów, zaczynam odczuwać szum w uszach, a przed oczami pojawiają się mroczki.
- Nat... Nat!! – Słyszę, jego spanikowany głos. - Nie! Nie! Nie!! Nat wracaj - naprawdę chcę wrócić, ale jedyne co widzę, to ciemność. Za nim upadnę, czuję, że on mnie trzyma. Złapał mnie i nie puścił.

CZYTASZ
Oxygen
Historia Corta~~Dziwaczka o różowych włosach i przystojny Bad Boy.~~ Eric obserwował ją od kiedy pojawiła się w jego liceum, już wtedy Natasha West zwróciła na siebie jego uwagę. Młoda, piękna dziewczyna, która przesiaduje z nosem w książkach. 1. Kim była...