#26

1.1K 72 3
                                    

POV: Eric


Spoglądam, co chwilę na dziewczynę, nie mogąc uwierzyć, że wciąż tu jest, że wróciła. Przez te kilka dni moje serce krwawiło na nowo. W tamtym momencie wiedziałem na sto procent, że byłem w niej szaleńczo i nieodwołalnie zakochany. Dlatego zdecydowałem się powiedzieć wprost o moich uczuciach, zrozumiałem, że chyba nie ma co z niektórymi sprawami zwlekać, kiedy jutro jest takie niepewne.

Patrząc na jej kruchą, bladą postać w łóżku szpitalnym, chciałem oddać jej wszystko, nawet cały świat, tylko po to, by wróciła do mnie. Nie mogłem jej stracić, ale rokowania lekarzy były nie najlepsze. Widząc ją taką, poczułem z całą mocą, jak cholernym przekleństwem była ta choroba. Jak zabierała dziewczynie, to co najcenniejsze, przykuwając ją do łóżka szpitalnego. Nie mogłem tego znieść, za jakie grzechy, musiała tak cierpieć? Przecież ona nic złego nie zrobiła. Życie było takie niesprawiedliwe. Skoro ja teraz nie mogłem się z tym pogodzić, jak ona musiała się z tym czuć, przez tak długi czas. A jej rodzice? Świadomość, że choroba zabiera ci każdą godzinę, minutę, sekundę z życia, i zostawiała
z wielką niewiadomą co do dalszego życia, napawało mnie strachem. Strachem, czy uda nam się zrealizować wszystko przed czasem...

- Ile mam czasu? - spytała Natasha swojego lekarza prowadzącego, gdy odjeżdżaliśmy.

- Nie wiemy, może być to miesiąc... tydzień... – wzrusza ramionami. - Nikt tego nie przewidzi - odpowiedział jej lekarz, kiedy jej ufne oczy wpatrywały się w niego z napięciem. Wiedziałem, że nikt nie jest w stanie tego przewidzieć, a co gorsza już jej pomóc. Zastanawiałem się, jak Natasha na to zareaguje, ale ona wcale nie płakała, wydawała się jakby pogodzona z tym faktem. Była gotowa na takie wiadomości. Była silniejsza niż ja. Gdy nie widziała, płakałem w kącie jej pokoju, nie mogąc się pogodzić z faktem, że to może być już koniec.... Koniec naszej wspólnej podróży.

Teraz oboje zmierzaliśmy do naszego domu. Natasha postanowiła wrócić do rodziców
i z nimi spędzić ostatnie momenty swojego życia. Jednak została ostatnia rzecz bez której nie mogliśmy zakończyć tej podróży.

- Eric dokąd mnie prowadzisz? - Pyta z nutą radości, pomimo widocznego zmęczenia jej ciała. Postanowiłem zawiązać chustą jej oczy i zaprowadzić w miejsce, które każdy odwiedzający te okolice powinien zobaczyć.

- To niespodzianka, mam nadzieję, że ci się spodoba.

Gdy ustaliśmy na szczycie góry, oświetlonej promieniami porannego słońca, w końcu zdjąłem jej opaskę z oczu. Dziewczyna stojąc przede mną, milczała, wiedziałem, że tak jak
i ja chłonie ten cudowny widok. Znajdowaliśmy się przed najsławniejszym napisem świata „Hollywood". Nie mogliśmy do niego całkowicie podejść, gdyż teren był zagrodzony, ale mimo to byliśmy tu razem.

- I co o tym sądzisz?

- Nie robi takiego wrażenia z bliska, jak na filmach - mówi z powagą. Z początku jestem zbity z tropu i nie wiem co powiedzieć, nie tego się spodziewałem. Po chwili jednak spogląda
w moją twarz i widzę jej cudowny uśmiech, który mówi mi, że żartuje. Szturcham więc ją
w bok i z uśmiechem przyciągam do siebie.
- Dziękuję Ericu. Gdyby nie ty, wiele, by mnie ominęło. Dzięki, tej podróży tak wiele mogłam zobaczyć i przeżyć – zaczyna, ale szybko jej przerywam.
- To jeszcze nie koniec! - Zapowiadam. Po czym zrzucam z ramienia plecak, który przytargałem ze sobą na górę.

Wyjmuję z niego naklejki, które dał mi w prezencie Izzy. Wykonał je na moje specjalne polecenie, totalnie za free, gdyż czuł się winny tego, co się stało. W sumie za zbytnio nie wycofywałem go z tego przekonania, bo z lekka byłem na niego wkurzony. Usprawiedliwiało go jedynie to, że jeszcze wtedy nic nie wiedział o stanie Natashy. Przed sobą trzymam naklejki z emblematem naszych tatuaży z dopiskiem „Różowa tu była". Uśmiecham się na ten widok i czekam na jej reakcje.

- Co to? – Pyta biorąc je do rąk i analizując z uśmiechem.

- Pamiętasz podpunkt, w którym chcesz zostawić po sobie jakiś znak? - Dziewczyna zaczyna kiwać głową, aż w końcu rozumie sens, jaki mają trzymane przez nią naklejki. - Dzięki temu możesz zostawić go wszędzie. Mam tu ponad 100 takich naklejek. Jedną możemy przykleić tam - wskazuję na napis znajdujący się za siatką.
- Ale... jak chcesz to zrobić? - Pyta niepewnie, ale widzę już czający się błysk wyzwania
w jej oczach.

- Widzisz tę dziurę w siatce? - Przykucamy obydwoje, by w cieniu zasłaniającego nam drzewa, zobaczyć niewielką dziurę. - Nie jest za wielka, ale gdy się schylimy, bez problemu tam wejdziemy. A raczej ja to zrobię...

- Hola, hola! - hamuje mnie. - A co ze mną?

- Zostaniesz tu, ostrzeżesz mnie w razie, gdyby włączył się alarm - jej źrenice robią się szerokie.
- To jest niebezpieczne! Darujmy to sobie – stwierdza, zniechęcona do mojego pomysłu.
- Nie! Musisz zostawić tu znak - upieram się. Wymijam ją i szybko przeciskam się przez dziurę. Natasha i ja wpatrujemy się w swoje oczy i nasłuchujemy jakiś głosów, ale nic takiego się nie dzieje.

- Pośpiesz się! – Syczy, zestresowana.

Rzucam się biegiem do napisu, po czym przyklejam naklejkę na rampę, do której przytwierdzona jest litera d. Z szaleńczo bijącym sercem, wracam do dziewczyny, chwytam ją za rękę, po czym ze śmiechem zbiegamy z tej góry.
- Jesteś wariatem! – Mówi, gdy oboje próbujemy złapać oddech u samego dołu.
- Ale za to mnie kochasz - żartuję.
- Owszem - odpowiada z uśmiechem, a w moim sercu rozlewa się miłe ciepło. Spoglądam na jej piękną twarz, po czym nie mogąc się powstrzymać, zabieram jej kolejny pocałunek. Natasha tu była. Zostawiliśmy po niej znak.

OxygenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz