POV: Eric
Gdy chcę wejść do pokoju hotelowego, z tacą pełną jedzenia, prawie zostaję przewalony przez otwierające się drzwi.
- Uważaj! – Mówię ostrzegawczo z lekką złością, próbując utrzymać tacę prosto. Chwiejąc się lekko, udaje mi się koniec końców uratować dania. – Przez ciebie nasze jedzenie wylądowałoby na ziemi! – mówię oskarżycielskim tonem. Brak jakiejkolwiek reakcji czy odpowiedzi sprawia, że spoglądam przed siebie.
Dopiero teraz zauważam, że różowo-włosa dziewczyna wróciła do pokoju. Jej twarz wygląda dziwnie smutno i upiornie z tymi podkrążonymi oczami i bladą cerą. Wydaje się zagubiona.
- Coś się stało? - Zauważam w jej dłoniach spakowaną walizkę. Patrzę na nią zdziwiony. Nie tego się po niej spodziewałem. Szybko odstawiam tacę z jedzeniem na mały stolik
w pokoju, zrzucając przy tym papiery będące na nim na podłogę. Spoglądam na nią z pytaniami wymalowanymi na twarzy. - Wybierasz się dokądś?- Tak - mówi naburmuszona, ale wciąż stoi w miejscu.
- Tak? Gdzie? Beze mnie?
Unika mojego wzroku, przez co już wiem, że znowu coś przeskrobałem. Zbliżam się do niej dyskretnie i dotykam dłonią jej twarzy, próbując obrócić ją ku sobie. Niechętnie spogląda na mnie, a ja bacznie obserwuje jej twarz. Wiem, że płakała, ale dosłownie nie wiem z jakiego powodu. Co znowu mogłem zepsuć?
- Powiesz, co się dzieje? – Zagaduję.
- Już nic - odstawia torbę na bok i siada na łóżku, zakrywając twarz rękoma z zażenowania, a ja przysiadam koło niej. Siedzimy ramię w ramię, więc daję jej delikatnego kuksańca
w bok, by w końcu zaczęła mówić, o co jej chodzi.
- Myślałam, że zwiałeś - mówi to tak poważnie, że myślałem, że źle zrozumiałem sens jej słów.
- Ja? Czemu? – Pytam, szczerze zdziwiony tokiem myśli dziewczyny.
- Po przeczytaniu mojej listy. Wiem, że jest głupia. – Zasłania twarz swoimi dłońmi, ukrywając rumieńce, które i tak zdążyłem już dostrzec. Widzę, jak bardzo jest tą chwilą skrępowana.
- Jest genialna. – Zaprzeczam. Nigdy nie pomyślałbym, że czyjeś marzenia są głupie.
- Nie nabijaj się ze mnie - mówi ze złością, a jej dłonie zaciskają się w pięści. Przypatruję się temu zaskoczony. Siadam przed nią, jak wcześniej i rozplątuje jej dłonie, łącząc ze swoimi.
- Natasho nie nabijam się. Jestem śmiertelnie poważny. – Mówię, patrząc jej głęboko w oczy. - Zamierzam pomóc ci w realizacji tego co tu napisałaś. I nawet przez myśl mi nie przeszło, by zwiać. Jak mogłaś tak pomyśleć? – Prycham. - Byłem w kuchni na dole, by zamówić dla nas obiad, zanim znowu ruszymy w drogę. Chyba nie ruszymy z pustymi brzuchami. Gdybyś dobrze to przemyślała, zauważyłabyś, że samochód nie ruszył się o milimetr z parkingu – wskazuję na okno, gdzie ma dobry rzut okiem na parking - a moje ciuchy wciąż są porozrzucane po pokoju - mówię
z uśmiechem, wskazując na bałagan, jaki pozostawiłem po sobie od wczoraj. – Czemu uważasz, że to wszystko jest głupie?- Nie wiem... Zwyczajnie jest.
- Nieprawda, wmawiasz to sobie. Negatywnie siebie oceniasz, tak jakbyś była gorsza od innych, jakby twoje marzenia były czymś gorszym, dziwnym; A nie są, każdy z nas
o czymś marzy. Marzenia są piękne, tylko trzeba je realizować - mówię z zapałem. Natasha milczy i patrzy na mnie z szeroko otwartymi oczami. - Wybacz, ale...
- A ty, o czym marzysz? - Pyta znienacka, przerywając mi. Nie muszę się zastanawiać nad odpowiedzią, bo przez kilka dni tylko to chodzi mi po głowie.
- Byś była szczęśliwa. Chcę pomóc spełnić ci marzenia.

CZYTASZ
Oxygen
Historia Corta~~Dziwaczka o różowych włosach i przystojny Bad Boy.~~ Eric obserwował ją od kiedy pojawiła się w jego liceum, już wtedy Natasha West zwróciła na siebie jego uwagę. Młoda, piękna dziewczyna, która przesiaduje z nosem w książkach. 1. Kim była...