#3

2.7K 122 4
                                    

POV: Eric


- No ja pierdziele!! – patrzę, ze złością na zniszczoną bluzkę, która ląduje w koszu na pranie. Nie spodziewałem się tego po niej. Nie taką zapamiętałem Natashę West. Co ją w ogóle opętało? Co zrobiłem nie tak? Chciałem być tylko miły, nawiązać jakiś kontakt, a ona tak się odwdzięcza? Wystarczyło powiedzieć, że nie chce tego drinka, a nie wylewać całą zawartość na mnie. Dzisiejsze kobiety były niemożliwe. Chyba nigdy ich nie zrozumiem. Chciałem przeżyć fajną noc, a co dostałem? Ech... Szkoda słów. Nadal nie mogę wyjść z zadumy nad uczynkiem różowowłosej.

Znajduję się sam w mieszkaniu, choć jestem do tego przyzwyczajony; to jest praktycznie moja codzienność. Wszędzie panuje mrok, więc zapalam światła w salonie. Rzucam się na dużą kanapę i od razu chwytam po pilota. Mojego ojca jak zawsze nie ma... Odruchowo sięgam po swój telefon i zauważam nieprzeczytaną wiadomość z poczty głosowej. Wybieram połączenie, po czym po standardowej regułce słyszę:

Masz jedną wiadomość...

Erick? (a kogo się spodziewasz tato? Słyszę, jak mężczyzna wzdycha, jakby z rezygnacją) Słuchaj, wyjechałem do Vegas. Mam tu kilka interesów do załatwienia, muszę zająć się kilkoma projektami i rozszerzyć działalność firmy. Zresztą...

Chwila ciszy.

Wiem, że będziesz pracował u Rogera. Zachowuj się. Miłych wakacji.

Nie masz więcej wiadomości...

- Hah... Tobie również, tato... Miło, że pomyślałeś, by w ogóle mnie o tym poinformować.

Moja głowa ląduje na jednej z poduszek. I tak nie miałem nadziei na wakacje w gronie rodzinnym. Ojcu już od dawna na tym przestało zależeć. Zamykam oczy, a telewizor w tle sprawia, że odpływam w krainę snów.

***

Następnego dnia z rana, będąc samochodem w drodze do pracy, zauważam po drugiej stronie ulicy, przechadzającego się na chodniku znajomego mi Nerda, z którym trzymała się ubiegłej nocy Natasha West. Jest zapatrzony w jakiś skrawek papieru, trzymany w ręku. Prawie przywala w znak drogowy, przez swoją nieuwagę, na co wybucham śmiechem. Dobrze, że tego nie słyszy. Kręcę z rozbawienia głową. Podkuszony chwilą, znajduję nieopodal miejsce do parkowania, szybko je zajmuję i zmierzam do chłopaka. Tak naprawdę nie wiem, czemu to robię, ale zwyczajnie to się dzieje, jakbym był niesiony przez jakąś niewidzialną energię.

- Hej!

Chłopak ze zdziwieniem odrywa wzrok od kartek i patrzy na mnie, marszcząc swoje czoło. Rozgląda się dookoła, jakby nie dowierzając, że odzywam się do niego. Poza nami jednak nikogo innego tu nie ma. Uśmiecham się do niego niepewnie i przystaję nieopodal niego.

- Hej?

- Jestem Eric McCrez – przedstawiam się i wyciągam ku niemu dłoń. Patrzy na nią przez chwilę z wahaniem, ale odwzajemnia uścisk dłoni.

- Taa... wiem. Ja jestem Jonathan Night – odpowiada kulturalnie.

- Słuchaj – zaczynam spontanicznie - mam do ciebie prośbę, pomógłbyś mi, zapoznać się
z twoją koleżanką - Natashą West? – chłopak spogląda na mnie, jakbym mówił po łacinie, a ja jej nawet nie znam! Myślałem, że mózgi takich jak on, działają na wyższym poziome. Ale chłopak stoi, jak posąg i tylko na mnie patrzy. Macham mu przed oczami. – Więc? – ponaglam go, nie mam przecież całego dnia na to.

- Czemu... czemu chcesz ją poznać? - pyta podejrzliwie. – Czy jest tu jakaś ukryta kamera?

- Nie – prycham rozbawiony. – Chcę ją poznać, bo dziewczyna zaciekawiła mnie – wypalam prosto z mostu. I taka jest prawda. Natasha West zaintrygowała mnie, a zarazem spodobała. Stanowiła pewnego rodzaju odmienność od tutejszych dziewczyn oraz była wyzwaniem, a ja chciałem je móc podjąć. Nie wiem czemu, ale po prostu tak to czułem. Chciałem móc zaryzykować przy tej dziewczynie. Kiedyś, bałem się zrobić ten pierwszy ruch, ale skoro świat na nowo postawił ją na mojej ścieżce, to czemu nie skorzystać?

- Nie jestem pewien, czy ona chciałaby poznać ciebie – mówi niepewnie.

- Czemu? – pytam zdziwiony. Dziewczyny zawsze chciały mnie poznać, to ja raczej nie koniecznie chciałem z nimi mieć jakiś kontakt.

- No... Nie jesteś w jej typie. Wybacz. Poza tym wczoraj chyba dała ci to odczuć – wzrusza ramionami i wymija mnie.

- Czekaj – biegnę za nim i chwytam go za ramię. Widzę, że chłopak czuje się nieswojo i próbuje, jak najprędzej stąd odejść. Jednak tak łatwo się mnie nie pozbędzie.

- Jeśli ci tak na tym zależy, to sam do niej zagadaj! – wytyka mi.

- Próbowałem... – przypominam sobie nasze niezręczne, wpadniecie na siebie podczas imprezy. - Ale myślę, że byłeś świadkiem tego, jak się zachowała – na mojej twarzy pojawia się grymas, gdy pomyślę o mojej ulubionej bluzce, która teraz, liczyłem na cud się spierze. – Jesteście ze sobą? – pytam od niechcenia. Choć pytanie ma dla mnie istotne znaczenie. Jeśli Natasha West jest zajęta przez chłopaka, to nie zamierzałem wchodzić im w paradę. Chłopak kręci jednak przecząco głową.

- No właśnie, wiec co jesteś zazdrosny, że mógłbym ją poderwać... – żartuję – że tak bronisz ją przede mną?

- Nie o to chodzi... - przerywa mi

- Nie jestem taki zły, jakby mogło się wydawać. Nie ocenia się książki po okładce, powinieneś to wiedzieć – mówię, patrząc na niego znacząco.

– Dobra, pomogę ci - wzdycha z rezygnacją. - Przyjdź do mnie na godzinę osiemnastą, ma dzisiaj do mnie wpaść. Zobaczymy co da się zrobić. Daj telefon – podaje mu go, a on wstukuje numer. Po czym sam odnajduje w książce kontaktów mój numer i wpisuje go do swojej książki. – Prześlę ci adres. Jednak, gdy ona nie będzie cię tam chciała, masz się zmyć.

„Czemu ja to robię?!" mruczy do siebie pod nosem.

- Nie pożałujesz!

- Czyżby? – patrzy na mnie z powątpiewaniem. Kiwam tylko potwierdzająco głową
i z ekscytacją wzbudzoną w moim sercu wracam do auta.

OxygenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz