POV: Eric
Wiem, że może zwariowałem, ale siedzę, przyczajony w samochodzie od wieczora, spoglądając na jej dom. Mogłem uchodzić za cholernego stalkera, ale musiałem z nią porozmawiać. Nie mogłem, tak tego zakończyć. Po usłyszeniu prawdy z ust tego Nerda, prawie zapomniałem, jak powinno się prawidłowo oddychać. Przez chwilę miałem wrażenie, że ktoś walnął mnie mocno pięścią w klatkę, zabierając ostatni dech. Słowa o nowotworze Natashy, załamały moje serce. Jej los przejął mnie doszczętnie. Pamiętam, jak przyglądałem się jej na imprezie, na plaży, wcale nie wyglądała na chorą. Było w niej życie, radość, coś co przyciągało mnie to tej niezwykłej, dziwnej istoty. Była i jest nadal taka młoda. Chciałem móc z nią o tym porozmawiać, o tym co ją dotyka, z czym się zmaga, jakoś pocieszyć, choć nie wiedziałem co dokładnie mógłbym zrobić lub powiedzieć, by zrozumiała co naprawdę czuję w związku z całą tą sytuacją. Cholera, co ja gadam, sam nie wiedziałem czego chciałem. Jedyne co wiedziałem to, to że muszę ją zobaczyć.
Moje nadzieje ziściły się o 5:40 rano, dosłownie! Drzwi jej domu otworzyły się, a w nich stanęła Natasha. Od razu przebudziłem się z mojego półsnu i wpatrywałem się w nią niczym w zjawę. Miała na sobie jeansowe ogrodniczki i białą bluzkę, z tą śmieszną emotikoną z językiem. Jej włosy były związane w warkocz, z którego niektóre pasemka wymykały się z ułożonych splotów. Na czubku jej głowy znajdowały się okulary przeciwsłoneczne w niebieskim obramowaniu. Miała ze sobą też duży i chyba dość solidnie napakowany podróżny plecak. Co ona wyczyniała? Mrużyłem oczy, by jeszcze bardziej przyjrzeć się każdemu szczegółowi, który się jej tyczył.
Dziewczyna rozejrzała się dookoła po okolicy, tak jakby podejrzewała, że jest obserwowana, ale najwyraźniej nie potrafiła dostrzec ze swojego miejsca mojego Ferrari. Odetchnąłem z ulgą, gdy bez wycofywania się ruszyła w drogę. Patrzyłem na to z nikłym uśmiechem. Nie wiadomo czemu sam jej widok wystarczył bym się uśmiechnął. Odpaliłem więc silnik i postanowiłem poruszać się za nią w jak najbardziej ślimaczym tempie.
W pewnym momencie dziewczyna zaczęła przyśpieszać swój chód, aż zmienił się w bieg. Zmarszczyłem swoje brwi i dodałem trochę gazu. Gdy skręciła w lewo, zrobiłem to sam, tam zastałem ją stojącą na środku ulicy z morderczym spojrzeniem wbitym w moim kierunku. Zatrzymałem się więc z lekkim piskiem i opuściłem moją szybę.
Dziewczyna ruszyła ku mnie.
- Heeej – mruczę, uśmiechając się szeroko.
- Spierdalaj! – Mówi bez ogródek i złością, na co praktycznie krztuszę się i wybucham głośnym śmiechem. Jest taka urocza kiedy się złości.
- Też się cieszę Księżniczko, że cię widzę. – Wyznaję. I choć mówię to przez śmiech, jest to szczere.
- Musisz mnie śledzić, palancie? – Nie poprzestaje. – Jesteś pieprzonym stalkerem. Stoisz przed moim domem, a teraz to...
- Grzeczniej nie można? Nie nauczono cię manier w twoim królestwie? – Żartuję. I choć przyznaję, że nie takiego powitania się spodziewałem, Księżniczka klnie jak szewc.
- Moje królestwo nie wpuszcza do siebie takich błaznów.
- Uraziłaś dumę tego błazna - mówię z udawaną urazą i smutkiem, dotykając miejsca, gdzie bije moje serce. Jej błękitne oczy przekręcają się zirytowane, po czym wypina na mnie swój język i zamachując się swoimi różowymi warkoczami, zostawia mnie, ruszając dalej w drogę. Jadę więc wciąż za nią, co jakiś czas wykrzykując do niej jakieś nieznaczące słowa, byleby zwrócić na siebie jej uwagę. Udaje mi się to osiągnąć dopiero, gdy docieramy do końca naszego miasteczka. Dziewczyna kieruje się za poza jego obszar. Na zewnątrz zaczyna się robić coraz bardziej cieplej i widzę, że pierwsze objawy zmęczenia już pojawiają się na jej twarzy, która robi się czerwona.
- Powiesz mi dokąd zmierzasz? - Pytam kolejny raz.
- Nie - odpowiada buntowniczo, na co jeszcze bardziej się szczerzę.
- W porządku, w takim razie będę cały czas za tobą – informuję. Spogląda na mnie zirytowana. Musi to wyglądać naprawdę idiotycznie, ja wlokący się moim sportowym cudeńkiem, za różowo włosom dziewczyną. Samochody co chwilę nas wyprzedzają, jeszcze inne trąbią, ale mi to w ogóle nie przeszkadza. Świetnie się bawię, a Natasha kipi ze złości. Po jakiś dwóch godzinach, przystaje i zaczyna tupać nogą.
- Okej – krzyczy w przestrzeń, odwraca się w moja stronę i otwiera drzwi do ferrari. - Jeśli ci powiem, gdzie zmierzam dasz mi spokój i odjedziesz?
- Nie? - Wzruszam ramionami, a ona wzdycha z rezygnacją. Jeśli myśli, że zostawię ją tu samą, jest z dużym błędzie.
- Uciekam – wypala po chwili i mierzy mnie swoim wzrokiem. Czeka na moją reakcję.
- Czemu? - Pytam ze spokojem, a ona patrzy na mnie, jakbym postradał zmysły. Może właśnie tak jest. Pewnie powinienem zgłosić to na policję lub powiadomić jej rodziców, ale szczerze powiedziawszy mam to w dupie. Chcę zobaczyć dokąd ta dziewczyna nas zaprowadzi.
- Uciekam z tego miasta, bo chcę iść dalej i przeżyć jakąś podróż. – Kiwam tylko z uznaniem głową. Rozumiem to. Sam chciałbym coś podobnego przeżyć. Nie raz rozmyślałem nad tym, jakby to było opuścić swój rodzinny dom i ruszyć dalej, co czekałoby mnie za granicą tego miasta, czy pokochałbym swoją nową wolność?
- W porządku – odpowiadam. - wchodzę w to. Ja i moje Ferrari - mówię klepiąc kierownicę.
- Co to, to nie! - Zaprzecza szybko. – Nie zapraszałam cię do tej podróży.
- Czemu? - Pytam zdziwiony. - Na dworze masz jakieś 40 stopni. Zanim gdziekolwiek dojdziesz zginiesz z wycięczenia, a potem ptaki zjedzą twoje ciało, gdzieś na środku pustyni - mówię snując moją wymyśloną historyjkę, na co ona krzywi się zniesmaczona, a ja wybucham śmiechem. Jednak moja wersja musi wydawać się jej na tyle realna, że zgadza się bym ruszył z nią w tę niezapomnianą podróż. Chyba nigdy nie podróżowała, bez swoich rodziców, stąd też może wynikać jej obawa. Wie, że ze mną może być jej łatwiej. Jestem jej biletem do tej przygody.- Ale tylko pod jednym warunkiem! – Ugina się.
- Jakim? – Pytam z uśmiechem.- Jesteś TYLKO moim szoferem, nie wtrącasz się, nie zadajesz głupich pytań i nie zakochujesz się we mnie! Naszej randki nie było... Teraz jest ta podróż w nieznane. Nie wracaj więc do tego co było!!
- Ale... – zaczynam, dziewczyny palec na momencie znajduje się na moich ustach. To zagłusza wszelki hałas wydobywający się z moich ust.
- Żadnych pytań! - Ucina i z naburmuszoną miną wrzuca swój plecak na tylne siedzenie, po czym jak przykładna dziewczynka zapina pasy. Jest pierwszą osobą, która ich kiedykolwiek u mnie w samochodzie użyła. Uśmiecham się tylko na to wszystko. Czeka nas długa podróż, a ja przecież niczego nie obiecywałem... – Ruszajmy! – nie musi mówić dwa razy.
![](https://img.wattpad.com/cover/84536128-288-k40753.jpg)
CZYTASZ
Oxygen
Short Story~~Dziwaczka o różowych włosach i przystojny Bad Boy.~~ Eric obserwował ją od kiedy pojawiła się w jego liceum, już wtedy Natasha West zwróciła na siebie jego uwagę. Młoda, piękna dziewczyna, która przesiaduje z nosem w książkach. 1. Kim była...