#19

1.2K 75 5
                                    

POV: Eric


- Dowiedziałem się w recepcji, że tylko godzina drogi dzieli nas od Los Angeles - mówię podekscytowany w drodze do samochodu. - Co ty na to? – Pytam ją o zdanie, chowając ostatnie bagaże. Dziewczyna oparta o mój samochód, spogląda przed siebie z zamyśloną miną. Mam nadzieję, że posłucha mnie i nie zrezygnuje z punktów na swojej liście. Teraz już nie może! Miałem już pewien plan, a bez niej tego nie zrealizuję. Musiała się zgodzić, tak daleko zaszliśmy, że szkoda byłoby się teraz cofać do punktu wyjścia.

- Sama nie wiem - wzdycha smutno, jej ramiona opadają wzdłuż ciała, a jej spojrzenie robi się smętne. – To chyba nie jest dobry pomysł. I tak znajdujemy się daleko od domu, chyba pora wracać.

- Proszę cię, księżniczko! - Spoglądam na nią, robiąc słodkie oczy, choć nie wiem czy w tym przypadku to wypali. – Pamiętasz z jakim zapałem opuszczałaś naszą uroczą Kalifornie? Jak walczyłaś przez ostatnie dni, byleby spełnić punkt na swojej liście? Pozwolisz teraz, by chwila osłabnięcia twojego humoru, zaprzepaściła szansę na realizację pozostałych marzeń? Za chwilę znowu możesz się cieszyć chwilą, to wszystko zależy od ciebie. Masz wzbić się do góry, a nie cofać na dno. – Pukam ją przyjacielsko w główkę, by trochę się zastanowiła nad sobą.

Dziewczyna spogląda na mnie w ciszy, aż w końcu przytakuje głową, na znak zgody, a ja z radości praktycznie skaczę w miejscu. Moja radość udziela się jej, bo
w końcu pierwszy raz tego popołudnia uśmiecha się do mnie.

- Wspaniale, mądra dziewczynka. Wskakuj - idę szybko za kierownicę i otwieram jej drzwi. Gdy oboje znajdujemy się na miejscach, czekam grzecznie, aż zapnie pasy, ale ona nic takiego nie robi, dlatego zdziwiony przyglądam się jej.

- Co? - Patrzy na mnie również zdziwiona, że czemu nie ruszam.

- A pasy? - Pytam.

- Po co? Ty nie zapinasz... – zaczyna mądrować.

- Ale ja, to ja. Zapnij pasy Natasho - proszę. Dziewczyna spogląda na mnie z dziwną konsternacją na twarzy, po czym kręci tylko z rozbawieniem głową, ale nic nie mówiąc spełnia moją prośbę. - Grzeczna dziewczynka.

- Niegrzeczny chłopak - odpiera, a ja nic na to nie poradzę, ale ta para bardzo mi się podoba.

Tak jak powiedziała dziewczyna w recepcji, po godzinie drogi wjeżdżamy na teren Los Angeles. Wszystko wydaje się tu być przepełnione kolorem i radością bawiących się ludzi. Miasto ma wspaniały klimat. Z ulic dochodzą nas dźwięki muzyki, możemy podziwiać ulicznych artystów, zapachy różnorodnych dań z każdego zakątka świata, które sprawiają, że na samą myśl, aż cieknie ślinka w ustach.

Spoglądam na Natashę i widzę, że ona również chłonie ten cały widok z radością wypisaną na twarzy. Ma na sobie dziś zwiewną koronkową koszulkę i krótkie niebieskawe spodenki oraz japonki z wielkim kwiatkiem na samym środku jej stóp. Uśmiecham się na ten widok. Moja zwariowana różowo-włosa dziewczyna.

- I jak ci się tu podoba? – Pytam, okrążając ją w poskokach.

- Cudowne miejsce, przypomina mi trochę nasze miasteczko. Wszystko tu jest takie szybkie, intensywne, żywe...

- Tak jak i my – mówię, zaśmiewając się wesoło, na co Natasha tylko z delikatnym uśmiechem przytakuje.

- Więc co robimy? – odwraca się do mnie i pyta zaciekawiona. – Jaki jest twój plan?

- Cóż kilka razy byłem w Los Angeles, wraz z ojcem i matką. – Wspominam. - Znam kilka miejsc, które myślę, że mogą ci się spodobać... – Widzę, jak oczy dziewczyny błyszczą pełne ekscytacji. – Pokaże ci je. Chciałbym, byś odkryła magie tego miejsca. Zbuduj tu wspomnienia, o których marzysz. Spróbuj tutejszej kuchni, zobacz niesamowite zabytki, uwiecznij nas na zdjęciu dla pamiątki.

- Czy to odpowiedni moment? – Pyta, wyciągając swój telefon.

- Jak najbardziej - odbieram od niej aparat. Przyciągam do siebie i na tle rozpędzonego tłumu ludzi, w cudownym Los Angeles, robię naszej dwójce zdjęcie. Przytulam ją do swojego boku, uśmiechając się, a jej spojrzenie zwrócone jest w moją stronę. Patrzy na mnie z tym blaskiem w oczach, dziewczyny, która mogłaby się we mnie kiedyś zakochać. Choć może tak tylko to sobie wyobraziłem.

- Dziękuję – mówi, gdy telefon ląduje na nowo w jej dłoni. – Co dalej?

- Chodź, to jeszcze nie koniec.

OxygenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz